"Moi drodzy Przyjaciele. Dlaczego PiS, pomimo tych wszystkich afer, nieudolności, głupoty, prymitywizmu, ewidentnego złodziejstwa, korupcji nadal ma ponad 30 proc. poparcia? – pytacie siebie codziennie" – tak zaczyna swój list do liberałów Roman Giertych.
Na wstępie od razu mała uwaga, którą zresztą sam czyni – Giertych twierdzi, że rozumie mentalność ludzi żyjących na prowincji i którzy pomimo wszystkich afer nadal popierają PiS. W przeciwieństwie do wielu członków swojej rodziny, którzy byli i są związani z Warszawą, on dzieciństwo i młodość spędził w małym miasteczku, w Kórniku w Wielkopolsce.
"Wiem co to żniwa, praca na roli, w ogródku. Wiem, bo pół życia spędziłem właśnie tam. Posłuchajcie mnie więc przez chwilę, a może zrozumiecie, na czym polega problem" – zwrócił się do liberałów.
Po czym postawił diagnozę, którym wielu bardzo przypadła do gustu, ale chyba nie wszystkim.
Bożena Deniszczuk, wójt gminy Wierzbica pod Chełmem: – Pan Giertych powinien najpierw sam siebie zdiagnozować, a później zająć się swoimi sprawami. My tu na prowincji naprawdę świetnie sami sobie poradzimy. Na wsi polskiej, na wschodzie Polski, żyjemy w rytmie świąt religijnych i zgodnie z rytmem pór roku, jak w "Chłopach" Reymonta. I jest nam z tym dobrze. Mówię to jako rolnik, wiejska gospodyni, członek Koła Gospodyń Wiejskich w Wólce Tarnowskiej i jako samorządowiec.
Podkreśla: – Byłabym daleka od diagnozowania prowincji. I przylepiania prowincji gęby, że PiS medialnie załatwi sprawę. Tu naprawdę mieszkają bardzo mądrzy ludzie i wiedzą, co robić w wybory. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Jestem przekonana o wielkiej wrażliwości i empatii ludzi z prowincji, z którymi ja też się utożsamiam. Oni wiedzą, co mają robić. Czy będą oglądać TVP1 i PiS, czy TVN24. Wielu naszych mieszkańców ogląda wiadomości na obu kanałach, żeby je porównać.
Wpis Romana Giertycha wywołał jednak wiele pozytywnych komentarzy."Bardzo trafna ocena. Jeżeli opozycja nie pojedzie na wieś, to przegra wybory", "Bardzo mądra analiza. Absolutnie się z nią zgadzam!", "100 proc. racji", "Taka jest prawda. Potwierdzam, bo też znam dobrze wieś i małe miasteczka", "Ja też wychowałem się na prowincji i zgadzam się z tą diagnozą, ale rozumiem też dlaczego tak trudno przyjąć to np. w Warszawie" – reagują internauci pod jego postem.
O co chodzi w tej diagnozie? Bo w innych mniejszych miejscowościach też słyszymy, że mieszkańcy się z tym zgadzają. Choć niektórzy zastrzegają, że nie do końca.
Jak podkreślił Giertych, właściwa diagnoza jest warunkiem wygrania najbliższych wyborów. Centralnym punktem okazał się w niej Kościół i tożsamość kulturowa katolików, której w małych miejscowościach nie dadzą sobie odebrać. A także to, że PiS daje im gwarancje, że tak się nie stanie.
"Ludzie związani z Kościołem w Polsce gromadzą się wokół PiS, bo im on gwarantuje, że pozostaną sobą. I ta gwarancja jest dla tych ludzi ważniejsza niż wszystko. Dla nich uderzenie w ich tożsamość przyjmują jak pożar, a czy podczas pożaru przejmujecie się stanem moralności strażaków, którzy go gaszą? PiS się właśnie za takich strażaków przebiera" – uważa Giertych.
Dlatego każdy atak na tożsamość mieszkańców małych miejscowości powoduje, że wracają do PiS: "Bo PiS im gwarantuje, że może ich okradnie, zelży, napluje na nich, zmarnuje pieniądze, ale nie zabierze im tego czym są".
– Zgadzam się z tą diagnozą, bo tak jest w małych miejscowościach. Ona jest bardzo trafna, jeśli chodzi o rdzenną część sołectw. Akurat moja miejscowość się rozrasta, jest bardzo dużo ludzi napływowych, którzy myślą inaczej. Ale jeśli chodzi o starszą część miejscowości, to jej życie jest skupione wokół Kościoła i ludzie tak właśnie myślą – reaguje Zuzanna Urbanik, radna z gminy Żarów na Dolnym Śląsku.
Opowiada o swoich obserwacjach: – Przeraża mnie, jak oni są utwierdzeni w przekonaniu, że wszyscy inni są źli i zrobią im krzywdę. Do tego większość ogląda TVP, która też tworzy taką ideologię i jeszcze bardziej ich w tym utwierdza. Starsi ludzie nie chcą słuchać tłumaczenia, że to, co słyszą, to nieprawda. Nie przyjmują żadnych argumentów, ich upór mnie przeraża. Rzadko trafia się osoba, która jest w starszym wieku, która ma otwarty umysł i widzi, co się dzieje. Myślę, że dla niektórych ważniejsze są wartości "ja, Polak", "jestem ważny" niż te materialne.
Choć przypomina, że przy okazji PiS mocno stawia np. na Ochotnicze Straże Pożarne. –Dostają wozy bojowe, są różne granty z Orlenu na doposażenie jednostek i dofinansowują najważniejszy trzon wiejskich miejscowości - koła gospodyń wiejskich. Opozycja nigdy nie dostrzegała tego potencjału a PiS potrafił to zabrać partii PSL – dodaje.
Ale wracając do Kościoła i tożsamości wyborców PiS.
Adam Woś, burmistrz gminy Sieniawa na Podkarpaciu: – Pochodzę z małej miejscowości i dane jest mi być burmistrzem niedużego miasteczka i gminy. Niemal w pełni zgadzam się z tą teorią, uważam, że mecenas Giertych ma rację, aczkolwiek nie do końca. Bo wpływ Kościoła może nie do końca jest tak wielki, jak propagandy mediów rządowych. Tu wpływ jest absolutnie ogromny. I pewnie nie do końca wszyscy zdają sobie sprawę, zwłaszcza w miastach, jak wielki wpływ media rządowe mają na tej prowincji.
Burmistrz opowiada, że mieszkańcy przychodzą do niego do urzędu.
Bo przekaz TVP nie od dziś przecież konsekwentnie wmawia im, że ktoś chciałby im tę tożsamość zabrać.
Roman Giertych pisze, że od wieków życie ludzi na większości polskiej prowincji toczy się według życia Kościoła. To rytm dnia, tygodnia, roku, żniwa, święta, itp.
"Dla ludzi tam żyjących, to nie jest tylko jedna z tradycji. TO JEST ICH JESTESTWO! To jest ich tożsamość. To jest istota tego czym są. (...) To nieprawda, że siłą PiS jest tylko to, że wszystkim nieudacznikom dał wytłumaczenie ich problemów życiowych. PiS dał dużej części polskiego społeczeństwa wrażenie, że broni ich przed utratą tożsamości. Broni przed kim? PiS to przedstawia, że broni przed Wami" – diagnozuje.
Potem było jeszcze jedzenie robaków. A ostatnio papież Jan Paweł II.
– Tradycja, na którą wskazał Roman Giertych, jest bardzo mocnym spoiwem lokalnej społeczności, a ludzie zmęczeni aferami, chcą normalności, czyli bez LGBT i zmiany płci. A PiS im gwarantuje, że do takich "dziwactw" nie dojdzie – mówi Zuzanna Urbanik.
Michał Zastawny ze Świdnicy: – W nawiązaniu do listu pana Romana Giertycha, uważam, ze ataki światopoglądowe odejmują opozycji szanse na wygraną w wyborach. Z jednej strony atakując kościół katolicki, zniechęcają wielu Polaków, którzy w dalszym ciągu utożsamiają się z kościołem, wiarą i tradycją katolicką, a z drugiej strony odwracają uwagę od spraw dla PiS-u niewygodnych (afery, inflacja, drożyzna).
Giertych przekonuje też, nie jest tak, że ludzie w małych miejscowościach nie widzą wad i grzechów swoich księży:
Mieszkanka Małopolski: – Ależ oczywiście, że tak jest. Nie można iść cały czas za nagonką na księży. Bo w każdej grupie zawodowej są ludzie bardzo pozytywni. I generalizowanie jest złe.
Jej miejscowość liczy ponad 2 tys. tysiąc mieszkańców, do kościoła chodzi może 400 osób. – Jest ich coraz mniej. Coraz mniej jest młodzieży. Dlatego uważam, że diagnoza jest prawidłowa, ale po części. Nie można całej prowincji wrzucać do jednego worka. Inaczej jest w górach, inaczej w małych wioskach, inaczej w miejscach, gdzie ludzie się nie przemieszczają, zwiedzając świat. Myślę, że dziś ludzie szukają Kościoła bliżej "Tygodnika Powszechnego"? Zaczynają myśleć i wyciągać wnioski – dzieli sie obserwacjami.
Zuzanna Urbanik: – Tak jest. Ludzie na wsi potrafią i przegonić księdza, i stanąć za nim murem. Ale boją się nowości, tak jak bali się UE. Oni wciąż uważają, że UE zabiera im tożsamość, Polskę, patriotyzm. PiS genialnie potrafi grać na ich uczuciach i genialnie potrafi wykorzystywać swoją taktykę. Są w tym mistrzami. Ale uderzanie w Kościół powoduje, że te osoby jeszcze bardziej utwierdzają się w przekonaniu, że opozycja zabierze im tożsamość i rozwali kościoły. Sama usłyszałam od kogoś: Byłem w kościele i słyszałem, że będą nam zamykać kościoły.
Roman Giertych uważa, że "należy nie pozwolić PiS na tworzenie wrażenia, że ta tożsamość wyborców katolickich jest zagrożona". Proponuje koalicję wyborczą PO-Polska2050-PSL, która – według niego – "z pewnością nie przestraszy katolików na prowincji swym radykalizmem światopoglądowym".
– Kapitalne stwierdzenie. Dokładnie tak – mówi o ostatnich słowach Giertycha Adam Woś z Sieniawy. – Ale jak dotrzeć do ludzkiej świadomości? Ja robię dużo. Jednak po sąsiedzku, i z jednej, z drugiej strony, włodarzem jest pisowiec. Tam pójdzie to dokładnie w drugą stronę – dodaje.
Według jego obserwacji, mimo ogromnej siły TVP, wielu mieszkańcom jego gminy oczy się otwierają i zaczynają rozumieć. – Zakładam, że na terenie mojej gminy PiS straci przynajmniej 15 proc. w stosunku do tego co miał – podkreśla.
Dlaczego tak uważa? Na zebraniach wiejskich ludzie słyszą od niego coś, czym pewnie wcześniej się nie interesowali. Nie chodzi o Kościół.
– Jeśli za prąd i gaz na naszym basenie płaciliśmy 15 tys. miesięcznie, to teraz przychodzą nam rachunki 150 tys. zł. Wykorzystuję to na każdym spotkaniu z mieszkańcami. Wcześniej w urzędzie nikt nie zastanawiał się, ile prądu pobierają przepompownie ścieków. To były groszowe sprawy. A teraz musimy się nad tym zastanawiać, bo przychodzi rachunek 70 tys. zł. Mówię do mieszkańców: "Nie myślcie, że to burmistrz płaci. To wy płacicie. To są wasze pieniądze" – tak uświadamia ludzi.
Jego rada dla przywódców opozycji jest taka: – Z ich strony powinno padać więcej deklaracji, że nic nie będzie odebrane i wszystko będzie utrzymane. To powinno mówić się na każdym spotkaniu. Na początku, w środku, i na końcu.
On sam w czasie II tury wyborów prezydenckich udał się do wielu domów i zachęcał do głosowania na Rafała Trzaskowskiego: – Zapytałem znajomych, dlaczego w I turze głosowali na Andrzeja Dudę. Powiedzieli: "Bo wszyscy głosowali na Dudę, to my też. A dlaczego nie przyszedłeś do nas przed I turą wyborów? Byśmy głosowali na Trzaskowskiego".
W innym domu usłyszał jednak, że nie zmienią zdania, bo są za PiS: – Zrozumiałem, to ludzie związani z Kościołem, takie mają przekonania. Ale nie tak dawno spotkałem to małżeństwo. I wtedy powiedzieli do mnie: "Mamy wyrzuty sumienia. Prosiłeś, żeby głosować na Trzaskowskiego, a my odmówiliśmy". Tu padło przekleństwo. "Ale teraz niech już na nasze głosy nie liczą!" – powiedzieli.
Tak według niego zmienia się prowincja.