Donald Tusk w poniedziałek spotkał się z mieszkankami Pszczyny (woj. śląskie). – Pszczyna kojarzy się z dramatem Izy z Pszczyny. Kiedy szedłem w jednej z dziesiątek manifestacji po śmierci pani Izy, to widziałem i kobiety i wielu mężczyzn z autentycznym smutkiem w oczach – mówił do sali pełnej kobiet lider PO. Zadeklarował też: – Znajdziemy prawne sposoby, żeby unieważnić konsekwencje werdyktu Przyłębskiej.
Reklama.
Reklama.
– Jestem dzisiaj w Pszczynie na spotkaniu z kobietami. Wszędzie w ostatnich dniach ten temat, o którym będziemy dzisiaj rozmawiali, jest zawsze obecny – zaczął spotkanie w Pszczynie Donald Tusk.
Część kobiet uczestniczących w nim miała ze sobą transparenty z hasłem "Nigdy nie będziesz szła sama" rozpowszechnionym po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.
– Co to znaczy być kobietą w Polsce, co to znaczy być kobietą na Śląsku? Co to znaczy tradycja, która bardzo często w interpretacji ludzi, którzy nie rozumieją współczesnego świata, ma oznaczać opresję, uwikłanie – mówił szef PO, dodając, że Śląsk wydaje mu się idealnym miejscem do tego typu dyskusji.
– Wszędzie spotykam ludzi, kobiety i mężczyźni, którzy wiedzą dokładnie, jak bardzo życie bywa naznaczone przemocą, brakiem perspektyw, pogardą – podkreślił.
Tusk w Pszczynie. Nawiązał do śmierci Izabeli i restrykcyjnego prawa aborcyjnego
– Pszczyna kojarzy się z dramatem Izy z Pszczyny. Kiedy szedłem w jednej z dziesiątek manifestacji po śmierci pani Izy, to widziałem i kobiety i wielu mężczyzn z autentycznym smutkiem w oczach wobec śmierci tak niepotrzebnej, spowodowanej dramatycznym przyzwyczajeniem, że kobieta nie powinna o sobie decydować o sobie nawet w tak dramatycznej sytuacji – powiedział Donald Tusk.
Przywołał też słowa swojej córki, Katarzyny Tusk. – Pamiętam, że kiedy były Strajki Kobiet i moja córka powiedziała mi: "Tato, powinieneś to głośno powiedzieć, ale do facetów, nie do kobiet, że jeżeli ktoś ma córkę, żonę, siostrę czy wnuczkę i kocha je, to jakim prawem oddaje władzę ludziom, którzy szykują piekło dla tych dziewczyn?" – powiedział.
Szef PO podkreślił też, że "dzisiejsza polityka jest zaludniona facetami, którzy na pewno boją się kobiet". – Ludzie aktywni w życiu publicznym, głównie mężczyźni, którzy mają taki, nie chcę nadużywać słowa ze szwedzkiej książki o mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet – podkreślił.
– Jak wiecie, kiedy pojawia się strach, jest agresja, więc oni boją się kobiet. Właściwie natychmiast przekształcają swój lęk czy strach w agresję lub pogardę. Nawet wprost w przepisy i zasady działania, które mają kobiecie wskazać jej miejsce, takie, jakie oni sobie wyobrażają, że powinno jej przynależeć – dodał w rozmowie z kobietami.
"Znajdziemy prawne sposoby, żeby unieważnić konsekwencje werdyktu Przyłębskiej"
Nawiązał także do restrykcyjnego prawa aborcyjnego, który – od czasu wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku – zakłada, że przesłanką do przerwania ciąży nie są już nawet ciężkie wady płodu.
Jak podkreślił, Platforma Obywatelska przygotowała "zestaw działań o charakterze prawnym, które drogą nie ustawową, ale poprzez decyzje o charakterze wykonawczym, będzie można praktycznie bardzo zliberalizować procedury, nie czekając na zmiany ustawy – podkreślił, dodając, że ta kwestia nie byłaby wówczas narażone na weto prezydenta Andrzeja Dudy.
– To jest minimum – zaznaczył. – Nawet jeśli by się okazało, że ze względu na weto czy brak porozumienia z innymi partiami trudno będzie o ustawę, przynajmniej na początku, to i tak znajdziemy prawne sposoby, żeby unieważnić konsekwencje werdyktu Przyłębskiej i żeby praktyka wyglądała w przybliżeniu mniej więcej tak, jak sobie to wyobrażamy, czyli żeby decyzja o aborcji zależała od kobiety i lekarza. I to jest możliwe – podkreślił.
Odniósł się też do sprawy ewentualnego referendum. – Referendum potwierdziłoby tylko to, co wszyscy już wiemy. Że wyraźna większość Polek i Polaków jest za prawem kobiety do decydowania i prawem kobiety do legalnej i bezpiecznej aborcji w sytuacjach, w których ona nie widzi innego wyjścia – skwitował.