Można je lubić albo nie. Można mówić, że są brzydkie, sfrustrowane i brakuje im mężczyzny, albo stanąć z nimi w szeregu i niczego się nie bać. Jedno jest pewne, walczą o prawa ponad 52% tego społeczeństwa i dlatego warto ich wysłuchać. 11 marca w Warszawie Manifa odbędzie się po raz kolejny. My oddajemy feministkom głos, niech mówią hasła!
Nie ma manifestacji bez transparentów. Hasła: „Znajdzie się klatka dla misia Uszatka”, „Zabrania się zabraniać!” czy „Pod chodnikami są plaże” przeszły już do historii. Dobre, nośne hasło to przecież połowa sukcesu. Polskie feministki zaczynały skromnie: „Kobiety na wolności!” czy „Prawa człowieka - prawami kobiet”. Hasła były dobre, bo ogólne, ale nie zapadały w pamięć. Po serii krótkich, treściwych przyszedł czas na rozemocjonowane. W 2001 roku na plakatach pojawiły się kobiece usta wymiotujące goździkami, a obok tekst „To mi się przejadło” i „Nie daj zamknąć sobie ust”. Mocne i wyraźne. Na najlepsze trzeba było jednak jeszcze trochę poczekać. W 2004 roku Manifa odbyła się pod hasłem „Dziewczyny, potrzebne są czyny”, które weszło do obiegu i do dziś funkcjonuje w mowie potocznej. Równie nośne wydaje mi się przewrotne „Hasło dowolne, chcemy być wolne!”. W tym roku na głównym transparencie zobaczymy „Przecinamy pępowinę”. Krótko i do rzeczy. A co o hasłach mają do powiedzenia polskie feministki?
Katarzyna Władyka: Jako kobiecie sukcesu i liderce bardzo podoba mi się hasło „Chcemy całej pensji i połowy władzy”. Jako feministki mamy potrzebę wkluczania, a nie wykluczania, dlatego najlepsze wydają mi się szerokie postulaty i hasła na wysokim poziomie ogólności. W końcu feminizmu jest tyle, ile feministek.
Agnieszka Graff: Jestem weteranką Manif, więc największy sentyment mam do starych haseł. Jednym z moich ulubionych jest „Mam tego dość - Matka Polka” z doklejką „Jestem z Tobą – Ojciec Polak”. Mam wrażenie, że dziś to hasło nabrało nowego wymiaru. Lubię też „Demokracja bez kobiet to pół demokracji” i mocniejsze w przekazie „Jeśli jesteś przeciw aborcji, to jej sobie nie rób”
Joanna Piotrowska, szefowa fundacji „Feminoteka”: Zdecydowanie tegoroczne hasło jest moim ulubionym. Przecięcie pępowiny między Państwem a Kościołem to kluczowa sprawa.
Elżbieta Korolczyk: „Budżet na żłobki, a nie na kościoły” - z tym hasłem pojawię się jutro. Rozczula mnie też pani, weteranka Powstania Warszawskiego, która co roku pojawia się z transparentem „Nie ryzykuj, zabezpiecz się!”
Ola Szymczyk, organizatorka Manify: Oczywiście najbardziej utożsamiam się z tegorocznym postulatem. „Przecinamy pępowinę” to bardzo pojemne hasło, które dotyka problemu praktycznie nie do ruszenia w Polsce, czyli praw reprodukcyjnych. Jeśli jednak mam jakieś wybrać jako ulubione, to niech to będzie zeszłoroczne czyli „Dość wyzysku! Wymawiamy służbę!”
Ania Piekutowska, Porozumienie kobiet 8 marca: Bardzo lubię hasła ocierające się o popkulturę. Takie jak „ Feminizm. Lubię to!”, „Join Feminizm” czy „Uwaga! Feminizm jest zaraźliwy”. Są uniwersalne i docierają do różnych grup społecznych. W tym roku pójdę z transparentem: „Chcemy kasy na kobiety, a nie na męskie gadżety”. Co roku staramy się wymyślić hasła, które najbardziej odnoszą się do aktualnej sytuacji. Tegoroczne wygrało prawie jednogłośnie.
Anka, nieformalna grupa „Żelbeton”: Dziś wieczór będziemy robić transparenty i wymyślać hasła. Na pewno będą związane z prawem reprodukcyjnym. Mam dość terroru reprodukcyjnego i zawłaszczania mojego ciała przez państwo.
Haseł tyle, ile kobiet w Polsce. A co będzie, kiedy ich w końcu zabraknie? Feministki odpowiadają jednogłośnie: „Cudownie! Nie możemy już się tego doczekać”. W końcu koniec haseł będzie równoznaczny z końcem walki, choć patrząc na ilość postulatów, nie nastąpi on prędko.