
Media w całej Polsce obiegła ostatnio bulwersująca sprawa z Dąbrowy Górniczej. Podczas transmisji na żywo 7-letni chłopiec był przyduszany przez swojego ojca. Wielokrotnie prosił o pomoc, a w sprawie zainteresowała się dopiero jedna z kobiet, która zobaczyła nagranie w internecie. Teraz dziennikarze "Uwagi" TVN porozmawiali z babcią chłopca. Jej słowa są zaskakujące.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w ubiegłym tygodniu rodzice 7-letniego chłopca z Dąbrowy Górniczej usłyszeli zarzuty znęcania się nad osobą nieporadną ze względu na wiek. Grozi im za to kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Podejrzani udzielili podczas przesłuchania wyjaśnień, jednak prokuratura nie ujawnia ich treści.
"Dziennik Zachodni" ujawnił 21 marca, że MOPS w Dąbrowie Górniczej już 16 lutego dostał zgłoszenie z niepokojącym zachowaniem ojca chłopca. Jednak początkowo służby nie mogły ustalić, gdzie mieszka para.
Dąbrowa Górnicza. Nowe informacje ws. rodziców, których dziecko było podduszane na wizji
Para regularnie udostępniała w mediach społecznościowych transmisje ze swojego mieszkania, prosząc o wpłaty na podany numer konta. Padały m.in. obraźliwe hasła: "Odsuń tego laptopa jak chcesz żryć ten obiad, gnoju. Strzelę cię, to zobaczysz".
Ale wszystko wskazuje na to, że dochodziło do aktów przemocy fizycznej. Na nagraniu, które doprowadziło do postawieniu parze zarzutów, widać było, jak rosły mężczyzna przydusza błagającego o pomoc kilkuletniego synka, całym swoim ciałem przyciskając go do kanapy. Obok stała matka chłopca, która na całą sytuację... nie reagowała.
Osoby oglądające nagranie mogły zobaczyć, jak kobieta spokojnie odsuwa stolik, w który kopie chłopiec, a w pewnym momencie posuwa się nawet do stwierdzenia, że "może w końcu będzie święty spokój". Matka chłopca zaczęła się nim zajmować dopiero wtedy, jak przestał na chwilę oddychać. Służby zareagowały po tym, jak sprawę zgłosili do nich internauci.
Babcia 7-letniego chłopca, którego podduszali rodzice: Widzowie tego oczekują
Jak podaje "Uwaga" TVN, jako pierwsza zainterweniowała pani Natalia. - Byłam wstrząśnięta, kiedy zobaczyłam to nagranie. Jak można dziecku taką zrobić krzywdę? Jak można dusić dziecko? – mówiła kobieta, nie kryjąc emocji.
- Kiedy zadzwoniłam do MOPS-u, to spytano mnie, gdzie ci ludzie mieszkają. Powiedziałam, że nie wiem tego, tylko chcę zgłosić ten fakt i to oni muszą to ustalić. Dostałam numer telefonu, na który miałam zadzwonić i opowiedzieć sytuację. Nikt nie traktował tego poważnie, bo nie wiedzieli, jakie nazwisko ma ta rodzina. To nie ja powinnam ustalać te dane, tylko oni – skarży się kobieta.
Bulwersować mogą słowa babci chłopca, która również rozmawiała z "Uwagą" TVN. - Trwa to już ze cztery lata i pierwszy raz wyszła taka sytuacja. Żartowali, jak to nieraz żartujemy – powiedziała kobieta, odnosząc się do kręconych przez małżeństwo nagrań z udziałem chłopca.
Dodała też, że jej zdaniem dziecko "nie było duszone". - Synowej nie chce się pracować, więc syn dorabiał sobie z tych kamerek. Widzowie tego oczekują, oni nie mieli jak dorobić - powiedziała babcia chłopca.
7-letni chłopiec przebywa w rodzinie zastępczej.
Czytaj też: Ojciec dusił synka, matka nie reagowała. Autorzy przerażającego nagrania usłyszeli zarzuty
*
Doświadczasz przemocy w rodzinie? Jesteś jej świadkiem? Znasz ofiarę przemocy domowej? Tu uzyskasz pomoc: