logo
Polka podająca się za Madeleine McCann wystapiła w amerykańskim programie "Dr. Phil". Fot. LFI/Photoshot/REPORTER// Fot. Instagram / immadeleinemcann
Reklama.
  • 21-letnia Polska twierdzi, że jest zaginioną przed laty Madeleine McCann
  • Julia Faustyna 27 marca opowiedziała swoją historię w amerykańskim programie "Dr. Phil"
  • Na jakie pytania odpowiedziała i czy ujawniła coś więcej na temat badań DNA?
  • "Polska Madeleine McCann" pojawiła się w amerykańskim programie "Dr. Phil". Jest to telewizyjny show, w którym prowadzący (Phillip Calvin McGraw, psycholog kliniczny) udziela swoim gościom porad.

    Program cieszy się w Stanach Zjednoczonych ogromną popularnością. W 2007 roku "Dr. Phil" zajął czwarte miejsce w rankingu Nielsen Media Research z 6,69 milionami widzów. Kontrowersyjne show ma zarabiać nawet 65,5 miliona dolarów rocznie.

    Oprócz Julii Faustyny w studiu Phillipa McGrawa była też dr Fia Johansson, która bezgranicznie wierzy w wersję Polki.

    Co "polska Madelina McCan" mówiła w programie "Dr. Phil"?

    Julia w programie "Dr. Phil" opowiedziała wszystko to, co do tej pory próbowała już udowodnić. Dalej przekonywała, że jest zaginioną przed laty Madeleine. Jedynymi dowodami, którymi się posługiwała, były zdjęcia udostępnione w mediach społecznościowych. Ponownie wskazywała na podobne znamię na oku, pieprzyk na policzku, czy na to, że uśmiecha się podobnie jak Madeleine.

    Nadal jednak nie zostały ujawnione wyniki testów DNA, które podobno zostały wykonane.

    Julia Faustyna i jej mentorka u Phillipa McGrawa przekonywały, że te testy i tak nie pokażą jednoznacznie, czy 21-latka jest córką swoich rodziców, czy rodziców Madeleine. Według ich wersji badania DNA mają jedynie wskazać jej pochodzenie – bez dokładnego wskazania rodziców. Prowadzący Phil McGraw dopytał dziewczynę "co zrobi, jak przyjdą wyniki testów DNA i okaże się, że jest córką swojej biologicznej matki". – Nie wiem. Nie chcę mieć z nią kontaktu. Ale nie wierzę, że jest moją matką – odpowiedziała.

    Julia do programu miała też zabrać ze sobą brakujący akt urodzenia, książeczkę zdrowia, czy zdjęcia z dzieciństwa. Ostatecznie nie miała jednak przy sobie nic z tych rzeczy i dalej twierdziła, że nigdy nie widziała swojego aktu, ani zdjęć z czasów ciąży. Choć jej rodzice są zupełnie innego zdania.

    Fia Johansson tłumaczyła, że szukała w Polsce korzeni Julii. Mówiła, że próbowała znaleźć jej akt w "trzech różnych szpitalach" – to o tyle dziwne, że przecież tego typu dokumenty znajdują się w urzędach, a nie placówkach medycznych. – Poszłam do pierwszego szpitala – nic. Poszłam do drugiego – nadal nic. Poszłam do trzeciego – też nic – opowiadała Fia.

    Dr. Phil już dalej nie zasypywał dziewczyny pytaniami, jedynie wyraził nadzieję, że wyniki testów DNA dadzą wiele odpowiedzi.