Nie ma jednego wzorca. Każda kobieta – jej ciało, jej głowa – może zareagować inaczej. Jedna może zupełnie nie wiedzieć, o jakich problemach rozmawiamy, druga, czytając ten tekst, może odetchnąć z ulgą, że to wszystko nie dotyczy tylko jej, że nie jest jedyna.
Narodziny dziecka to ogromna zmiana, zmiana na wielu poziomach. Choć nie jest łatwo, nie musi oznaczać kryzysu w związku.
– Zmiana może przynieść korzyści. To dobry moment na wprowadzenie budujących korekt. Takich, które sprawią, że intymność będzie głębsza, pełniejsza. Może pojawić się niezgoda na bycie niezauważaną, niewysłuchaną. Wiele kobiet w tym czasie zyskuje odwagę, by mówić o swoich potrzebach. Odzyskują głos i walczą o siebie – mówi psychoseksuolożka Magdalena Niewęgłowska "Niebieska seksekspertka".
– Mój seks po porodzie i połogu był właściwie jakąś abstrakcją – wspomina Marzena, która od razu wyjaśnia, serią pytań, co spowodowało, że myśl o zbliżeniu była w tamtym czasie tak odległa.
– Jak zbliżyć się z partnerem, kiedy od miesiąca masz problem z wypróżnieniem? Bez glicerynowego czopka nie ma szans, dlatego nosisz je zawsze przy sobie i masz kilka paczek na zapas. Jak zbliżyć się, kiedy masz bolącą ranę na brzuchu? Nie dość, że odpycha – nawet sama starasz się omijać ją wzrokiem – bo jest brzydka, to jeszcze źle ci się kojarzy, bo przecież zaraz po porodzie się paprała, nie chciała się zasklepić – słyszę.
Marzena ma 35 lat, dwa lata temu urodziła córkę. Dziś – choć to nadal proces – ponownie zaczyna cieszyć się swoją seksualnością i patrzeć na siebie przez ten pryzmat. Jednak otwarcie przyznaje, że tygodniami, miesiącami po porodzie, czegoś takiego jak ochota na seks po prostu nie było. To, o czym wtedy marzyła, to przede wszystkim sen, chwila odpoczynku.
– Idziesz do toalety na szybkie siku i myślisz sobie: a może tak na 5 minut bym przymknęła oczy? Absurd, ale każda matka, która spała ostatniej nocy dwie godziny, to zrozumie. Jak masz mieć ochotę na seks, kiedy nie dojadasz, kiedy chodzisz w bawełnianych, brzydkich poporodowych gaciach z wielką podpaską między nogami? I kiedy cieknie z ciebie przez dobrych kilka tygodni? Nawet nie masz czasu wydepilować, nóg i pach? – podkreśla.
– Na paznokciach masz centymetrowy odrost. Nie masz czasu, żeby wyjść do kosmetyczki, bo karmisz piersią i twoje dziecko jest nieodkładane. Ku***a, wyprawa do Rossmanna czy Biedry to na początku macierzyństwa szczyt marzeń. Ale idziesz z telefonem w łapie, jak pies puszczony na długiej smyczy do miski z wodą. I ciągle sprawdzasz, czy już musisz być. Czy już świat się w domu wali bez twoich cycków – dodaje rozmówczyni.
Marzena: Twoje ciało już nie jest takie twoje. Nie jest takie ładne, jędrne. Nie masz już kaloryfera na brzuchu. Nie masz też za bardzo czasu i siły, żeby o tym myśleć. Choć gdy musisz pokazać brzuch, to trochę ci wstyd. Piersi też - są wielkie, wypełnione mlekiem i zwyczajnie nie chcesz ubierać ich w piękne koronki. Są zarezerwowane dla dziecka. I nie chcesz, żeby ktokolwiek inny ich dotykał.
Nie od kompleksów dotyczących tego, jak wygląda ciało po ciąży i porodzie, nie od dyskomfortu w czasie stosunku, ale od różnego postrzegania nawet pozornie błahych spraw dotyczących opieki nad dzieckiem zaczyna rozmowę o intymności kolejna rozmówczyni.
– Cały czas są jakieś ważne decyzje do podjęcia, a ponieważ nie w każdym przypadku mamy konkretne wytyczne, dzięki którym wiemy, co robić, często trzeba polegać na własnej intuicji, wyczuciu. Gdy spotykają się dwie osoby, które to dziecko stworzyły, okazuje się, że nie tak łatwo im się dogadać. Przecież pochodzą z różnych domów, środowisk itd. Mamy inne wizje rodzicielstwa – wyjaśnia Honorata, mama niespełna dwuletniej dziewczynki.
Kwestia wspomnianych różnic tylko pozornie nie ma nic wspólnego z intymnością, bo przecież prowadzi do niej także, a właściwie przede wszystkim, emocjonalna bliskość.
– Doszłam do wniosku, że jest to dla mnie duży problem. Na początku wydaje ci się, że stanowicie jedność, a potem przez dylematy związane z opieką nad dzieckiem okazuje się, że w części tych obszarów macie kompletnie inne zdanie. Bywa, że są to fundamentalne różnice. Czasem tak bardzo nie rozumiem jego punktu widzenia, że później przekłada się to na tę intymność - wcale nie czuję się z nim tak blisko – przyznaje rozmówczyni.
Honorata: Naszego pożycia właściwie nie ma albo jest bardzo rzadko. To się zdarza w momentach, gdy wyjdziemy z domu, gdy ktoś z nas wyjdzie i wróci, bo wtedy jest inaczej. Zmiana kontekstu sprawia, że nagle znowu się chce. Ewidentnie dom pełen pieluch nie sprzyja takiemu myśleniu.
Bywa i tak, że nawet na samo myślenie o intymności nie ma przestrzeni w codzienności, w którą wkroczył mały człowiek. Brak czasu, zmęczenie i stres – to i dużo więcej sprawia, że – jak żartuje Honorata – każdy dzień jest walką o przetrwanie.
– Jeżeli ta podstawowa potrzeba snu jest niezaspokojona, to też nie ma się co dziwić, że nie ma wielkiej tęsknoty za seksem, bo seks jest wtedy jakimś luksusem. Owszem, mój mąż mówi, że jemu tego brakuje, ale nawet gdyby chciał realizować te potrzeby, to często zwyczajnie nie ma na to siły. Też jest niewyspany, dojechany, bo to tata mocno zaangażowany w rodzicielstwo, w sprzątanie, gotowanie itd. – opowiada kobieta.
– Starasz się rozmawiać o tym z partnerem? – pytam.
– Łączy nas wielkie uczucie i mamy nadzieję, że tak będzie zawsze. Mamy jednak pewien układ, przegadaliśmy to: nasza intymność była fajna przed dzieckiem i wierzymy, że ona kiedyś wróci, natomiast na tym etapie życia odwieszamy ten temat na hak – odpowiada Honorata.
Kinga, z którą rozmawiam, półtora roku po porodzie przyznaje, że intymność w jej małżeństwie dziś w porównaniu do tego, co było przed ciążą, zmieniła się, ale nie drastycznie – lepszym określenie będzie po prostu "trochę".
– Co najwyżej jest mniej czasu na tę intymność, ale nie jest tak, że jej nie ma w ogóle – przyznaje kobieta. W pierwszych tygodniach, a nawet miesiącach po porodzie, życie intymne Kingi i jej męża właściwie nie istniało.
– Miałam bardzo wymagające dziecko, ciężki przypadek, które cały czas krzyczało, więc i ja, i mąż, walczyliśmy o przetrwanie. Wzięcie prysznica było wyzwaniem. Dodatkowo miałam totalną blokadę, która zaczęła znikać dopiero, gdy dostałam tabletki antykoncepcyjne i zaczęłam wierzyć, że działają. W ciąży czułam się tragicznie, wymiotowałam przez pół roku. Poród też był ciężkim przeżyciem, dlatego dopiero po jakichś 4 miesiącach ułożyło mi się to w głowie – mówi Kinga.
Kinga: Mój mąż przez pierwszy tydzień po porodzie schudł kilka kilogramów. Ja byłam w tak kiepskim stanie, że czasami trzymałam się ściany, by nie upaść. Więc nawet nie było rozmowy o seksie. Cokolwiek zaczęło się po 2-3 miesiącach, kiedy już mogliśmy normalnie zjeść obiad. Jednak ze strony mojego męża nie było żadnych nacisków. Poza tym to był też taki czas, że co drugi dzień siedziałam na podłodze i płakałam.
Kinga i jej partner znają się od 10 lat, dlatego – zdaniem kobiety – łatwiej było jej komunikować mężczyźnie, co działa, a co jest do poprawy. – Po prostu mówiłam w tę nie, bo boli, w tamtą też nie… Trochę dziwnie się z tym czułam, ale wychodzę z założenia, że wolę wyjaśnić, niż zacząć się potem złościć, że on czegoś nie rozumie. Komunikowałam: jestem zmęczona, jak masz ochotę, to po prostu musisz się bardziej postarać, żeby coś z tego było. Moje libido spadło do zera, więc, żeby podjechało do góry, trzeba było czasu i pracy – zaznacza rozmówczyni.
Jednak na spadku libido lista "komplikacji" się nie skończyła. Kinga musiała leczyć stan zapalny z powodu szwów. – Szwy zdjęli po 3 tygodniach, bo się nie rozpuściły, ale dyskomfort trwał około pół roku. Blizna - ja miałam ją ze względu na to, że pękło mi krocze – przez jakiś pierwszy rok współżycia też daje o sobie znać, dlatego powinno się z nią pracować. Na początku nie jest elastyczna – wspomina.
Marzena i jej mąż planowali powiększenie rodziny, przygotowywali się do tej zmiany. I choć znają się od 16 lat, widzieli się w różnych sytuacjach, przetrwali wiele trudności, to pojawienie się na świecie dziecka spowodowało pęknięcia w ich relacji.
– To bardzo trudne, kiedy od porodu minęło już trochę czasu - mam na myśli kilka miesięcy - a twoje ciało, choć powinno być, z pozoru dalej nie jest gotowe na zbliżenie. Tak było ze mną. Nawet jeśli już przyszła ochota, okoliczności były sprzyjające, co oznacza, że dziecko spało, to moja pochwa była tak zaciśnięta, że nie było szansy wprowadzić tam nawet małego palca – zdradza kobieta.
Ta sytuacja, ogromny dyskomfort, przestraszyła Marzenę. Tym bardziej że czytała o przypadkach kobiet "którym po porodzie tak zostaje". Postanowiła poszukać pomocy u fizjoterapeutki uroginekologicznej.
– Czekałam trochę na wizytę, badała mnie długo, dokładnie, w różnych pozycjach, wniosek był trochę przerażający: "z pani mięśniami głębokimi i całą resztą wszystko jest ok, to chyba problem w głowie. Może należy się rozluźnić, może podłożyć poduszkę, może nie zaciskać zębów" - usłyszałam
Prawie dwa lata po porodzie jest lepiej, ale trochę lepiej i na pewno nie tak, jak było przed ciążą. Zdarza się nawet, że i Marzena potrafi zaskoczyć swojego partnera. Choć najczęściej, jak przyznaje, słyszy, że ich życie seksualne umarło wraz z narodzinami dziecka. – Odpowiadam: nie umarło, ale się zmieniło. I pewnie jeszcze będzie się zmieniać – podkreśla.
Ważnym momentem w tym procesie było "wyrzucenie wszystkich staników i w ogóle bielizny, która kojarzyła jej się z ciążą, porodem i karmieniem piersią". Marzena pozbyła się tej części garderoby z ogromną satysfakcją.
– Poszłam do dobrego sklepu i kupiłam bieliznę, w której czuję się dobrze. Może nie seksownie, ale przyzwoicie, nie jak jakaś wyciągnięta wywłoka – śmieje się Marzena. – Mój mąż uważa, że moje ciało jest piękne, jest pełen uznania, że tyle zniosło, że tak się super zregenerowało. To jest mocno budujące i zachęcające do nagości, choć ja cały czas uważam, że mówi tak, żeby mi było miło – dodaje.
Marzena szczerze przyznaje również, że zdarza jej się szukać wymówek, kiedy wie, że mąż ma ochotę na seks, choć zdecydowanie częściej wprost komunikuje, jak się czuje, wyjaśnia, że jest tak zmęczona, że ledwo chodzi.
– Szczerze podchodzę do sprawy. Choć czasami widzę, że mój mąż ma dosyć. Mimo tego czuję, że dużo rozumie i nigdy nie naciska. Każde zbliżenie fizyczne scala i zbliża. Ale na to trzeba mieć przestrzeń i zaspokoić podstawowe potrzeby fizjologiczne, jak chociażby sen – podsumowuje naszą rozmowę.
Ogromny dyskomfort podczas zbliżenia to także doświadczenie Honoraty. – Miałam cesarkę, a przy takim porodzie – o czym się nie mówi – jest tak, że gdy wyciągają ci dziecko z macicy, to mięśnie się zaciskają w drugą stronę. Może dojść do tego, co przytrafiło się mi – przez wiele miesięcy byłam mega ciasna. Stosunki bolały. Po czasie samo zaczęło się to normować, ale musiałam też chodzić na masaże. Wyłam z bólu na całą klinikę, a kiedy zapytałam fizjoterapeutki, co mi tam wkłada, ona pokazała pół małego palca – wspomina.
Nieprzyjemne stosunki były też powodowane suchością pochwy, mimo tego, że Honorata miała ochotę na seks i była podniecona. – Na szczęście mam wyrozumiałego partnera, który nie obraził się i nie uważał, że gdybym naprawdę chciała, tobym się rozluźniła. Rozumiał w czym rzecz – zaznacza rozmówczyni.
Nierzadko za spadek libido kobiet po porodzie odpowiedzialna jest psychika. Honorata miała depresję poporodową, którą leczy do dziś. – Nie mówi się o tym, że największe zagrożenie depresją jest rok po porodzie. Teraz będę dopiero schodziła z tabletek. W moim przypadku skończyło się dobrze, ale myślę, że gdybym nie wzięła tych leków, to scenariusz mógłby być inny, bo miałam myśli samobójcze, mimo tego, że miałam małe dziecko, dobrego partnera, pracę itd. – przyznaje.
Honorata: Jestem człowiekiem z krwi i kości, do tej pory miewałam myśli seksualne, ochotę na seks, a po urodzeniu dziecka stałam się osobą aseksualną, w ogóle mi tego nie brakowało. Dziś moje ciało samo zaczyna dopominać się intymności. To świeża sprawa, dzieje się tak od 2-3 tygodni. Fajnie jest obserwować, jak to wszystko powoli wraca. Kończę karmić, mój organizm kończy, i razem z tym wracam jako osoba seksualna.
– Ważna jest komunikacja – podkreśla Kinga, ale od razu dodaje, że nie przychodzi to tak łatwo, a na pewno nie od razu. – Zawsze sama siebie szturcham w środku, bo skąd ten facet ma wiedzieć, co czuję? Lepiej dla wszystkich, jeśli się powie. Tłumaczyłam, że np. przez 1,5 h usypiałam dziecko przy piersi i jeżeli coś ma się wydarzyć, to potrzebuje pół godziny przerwy, bo mój mózg nie jest w stanie się przestawić – mówi.
Kinga przyznaje również, że w pewnym momencie zakazała mężowi dotykania piersi. Dziwnie się czuła, gdy najpierw karmiła dziecko, a później piersi dotykał partner. Dlatego jednym z ważniejszych kroków w powrocie do intymności w przypadku związku Kingi i jej męża był koniec karmienia piersią.
– Wydaje mi się, że dużo można naprawić innym kontaktem fizycznym, jakimś przytuleniem, masażem. Oczywiście do tego też trzeba mieć odpowiednie warunki. By spędzić z kimś czas, być blisko niekoniecznie uprawiając seks, potrzebny jest czas – przyznaje Kinga.
A i pierwsze razy po narodzinach dziecka bywają pełne emocji, tych, które się kumulowały. Są obawy, że będzie dziwnie, gorzej, że coś już nie wróci. – Ja popłakałam się po pierwszym razie. Nie wiedziałam, co to będzie, a okazało się, że niewiele się zmieniło, że nie ma się czego obawiać – podsumowuje.
Czytaj także: