Propaganda Łukaszenki coraz mocniej uderza w nacjonalistyczną i antypolską nutę. W weekend białoruska telewizja publiczna Biełaruś-1 nadała miniserial "Tałasz", nakręcony na podstawie powieści klasyka literatury naszych wschodnich sąsiadów - Jakuba Kołasa "Drywa". Serial ma być odpowiedzią na film Jerzego Hoffmana "1920 Bitwa Warszawska" - opowiada o tych samych czasach i wydarzeniach. Oczywiście dodano do niej wiele elementów współczesnej reżimowej interpretacji faktów historycznych. O przybliżenie nam obrazu ówczesnych wydarzeń i sytuacji narodowościowej na ziemiach białoruskich poprosiliśmy historyka prof. Grzegorza Nowika z Instytutu Studiów Politycznych PAN i Muzeum Józefa Piłsudskiego.
Profesor Nowik zauważa, że białoruski film (…) jest antypolską propagandą, obliczoną na typowe dla systemu dyktatorskiego poszukiwanie wroga. Tym wrogiem jest dla reżimu Łukaszenki – Polska i Polacy, a poddawanie filmu recenzji pod kątem jego wartości historycznej byłoby dla niego nobilitacją. Jeśli ktoś chciałby się na przykładzie (doskonale zrealizowanego, niezwykle realistycznego i świetnie zagranego) serialu „Stawka większa niż życie” uczyć się historii, to trudno z nim prowadzić merytoryczną dysputę.
Naukowiec opisał dla nas, jak w polskiej historiografii przedstawiają się wydarzenia, które na swój sposób zinterpretowała białoruska telewizja. Przede wszystkim widać, że obraz stara się patrzeć na historię z punktu widzenia współczesnego pojęcia narodowości. Jak zaznacza profesor Nowik: Trudno mówić w tym czasie o społeczeństwie czy narodzie białoruskim. Grupa świadomej narodowo inteligencji białoruskiej była naskórkowa. Koncepcje polityczne i ambicje tychże białoruskich elit były odwrotnie proporcjonalne do ich liczebności, znaczenia i recepcji społecznej. Były nadto, oprócz grup stawiających na samodzielność, rozchwiane w różne strony i ukierunkowane na szukanie oparcia w Litwie, Polsce, bolszewickiej Rosji, a także Niemczech.9. (..) Pamiętać należy, że od podboju Białej Rusi przez Litwę i zjednoczeniu tejże z Rzeczypospolitą, elity Białej Rusi, książęta i bojarzy spolonizowali się.
Historyk pisał także o oddziałach wojskowych, które w tamtym czasie powstawały na terenach Białorusi w obronie przed bolszewikami, należeli do nich nie tylko Polacy - Od jesieni 1918 r. na terenach Białorusi i Litwy formowały się ochotnicze jednostki polskiej Samoobrony, które 5 grudnia 1918 r. zostały uznane przez Wodza Naczelnego Józefa Piłsudskiego za część Wojska Polskiego. Służyli w nich ochotniczo mieszkańcy dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, głównie Polacy i katolicy, ale również Białorusini, w tym prawosławni Polacy i Białorusini.
Ziemie białoruskie należące do Polski (do linii rzeki Berezyny - do sierpnia 1919 r.) po odparciu bolszewików radziły sobie nieźle, dlatego ich mieszkańcy nie mieli wielu powodów protestować - Na Białoruś dotarła wówczas pomoc żywnościowa, jaką dla Polski świadczyła misja Hoovera, a także ziarno na zasiewy, rozpoczęto (z drewna z rządowych i prywatnych – ziemiańskich lasów) odbudowę wsi zniszczonych podczas wojny światowej, organizację sieci oświatowej, odbudowę dróg i mostów. Tymczasem część polityków białoruskich dogadywała się w Warszawie na temat współdziałania z Polską. Stworzono oddziały białoruskie w ramach Wojska Polskiego, które jak pisze profesor pod koniec wojny z terenów Rzeczypospolitej podjęły próbę oswobodzenia Białorusi, wydając w październiku 1920 r. w oswobodzonym Mozyrzu – Deklarację Niepodległości Białorusi. Ta narodowa republika została w ciągu miesiąca zdławiona przez bolszewików, a niedobitki armii białoruskiej schroniły się w Polsce. W wielu miastach i całych regionach wybuchały jeszcze antybolszewickie powstania, jak np. Powstanie Słuckie, do których przyłączały się nawet miejscowe garnizony Armii Czerwonej. Wszystkie one zostały jednak utopione we krwi chłopstwa białoruskiego.
Profesor Grzegorz Nowik stwierdza też, że spośród wielu narodów zamieszkujących ziemie między Polską a Rosją, Białorusini podczas wojny z bolszewicką Rosją wykazali się najbardziej przychylnym stosunkiem do Wojska Polskiego oraz polskich struktur państwowych. Wynikało to chociażby z tego, że Wojsko Polskie było lepiej i obficiej zaopatrywane w żywność i ekwipunek niż bolszewicy i mniejszym stopniu „żyło z terenu”, tak jak to się działo po bolszewickiej stronie frontu. Poza tym Wojsko Polskie było bardziej zdyscyplinowane niż jednostki Armii Czerwonej, które grabiły wszystko u wszystkich. Na terenie Białorusi i Polesia, najrzadziej występowały po polskiej stronie frontu tzw. „oddziały zielone” (uzbrojeni chłopi walczący z każdą władzą, konfiskującą żywność, rekwirującą podwody, łodzie nad rzekami, kożuchy itp.). Odwrotnie – z polskiego nasłuchu radiostacji bolszewickich wiadome było o masowych buntach chłopów na Białorusi za linią rzeki Berezyny, gdzie bolszewicy z całą bezwzględnością konfiskowali wszelką żywność, zapędzali ludność do szarwarków (cięcie drzewa na opał dla kolei, dla parostatków, konfiskowanie sań i wozów, kożuchów itp.), a przede wszystkim prowadzili przymusowy i powszechny pobór do Armii Czerwonej (na terenie polskiej administracji – służyli tylko ochotnicy!). Chłop białoruski, chciał ziemi, ale nie myślał o światowej rewolucji proletariackiej. A nadto po kilku latach wojny nie kwapił się do następnej, która nie była jego wojną (ani po stronie polskiej, ani bolszewickiej). Tam gdzie chłopi białoruscy doświadczyli władzy bolszewików z pełną premedytacją współdziałali z Wojskiem Polskim.
O pozytywnym stosunku Białorusinów do polskiego wojska ma także świadczyć to, iż nie napotykało ono problemów podczas odwrotu w lipcu 1920 roku. Inaczej działo się po bolszewickiej stronie frontu, gdzie miały miejsce masowe dezercje Białorusinów, a nawet przewroty, które kończyły się wymordowaniem komisarzy i dobrowolnemu poddaniu się Wojsku Polskiemu.
Członek Instytutu Studiów Politycznych PAN podaje też według niego najlepszy epilog stosunku wzajemnego Polaków i Białorusinów z lat wojny z bolszewicką Rosją 1918–1920. Gdy Wojsko Polskie wycofywało się z Mińska żegnał je powszechny płacz mieszkańców i obawa przed bolszewikami. Wraz z polskimi oddziałami podążały tysięczne tłumy mieszkańców. Wyjeżdżał z Mińska kto tylko mógł, aby schronić się przed powrotem rządów czerwonych." Po Traktacie Ryskim gdy wydzielono granice "wpływały setki petycji z wsi i miasteczek (od Polaków, Białorusinów i Żydów, mieszkańców wszystkich języków i religii) (…), odległych o kilka a nawet kilkanaście kilometrów z prośbami o przyłączenie do Rzeczypospolitej.
Rodzący się dopiero naród białoruski, doświadczył w Związku Radzieckim, po początkowym okresie "białoruskiego renesansu", krwawej ery. Władze bolszewickie wymordowały większość narodowych elit intelektualnych, w tym m.in. kadry uniwersytetu w Mińsku, nauczycieli, prawników, wojskowych, przekreślając nadzieje na białoruskie odrodzenie narodowe. Naród bez elit ukształtowany został na sowiecką modłę, czego konsekwencje obserwujemy do dziś, a Łukaszenka jest takim produktem sowieckiej „politgramoty” - podsumował dla nas profesor Grzegorz Nowik.