Ośmioletni Kamil z Częstochowy został skatowany przez ojczyma. Wszystko działo się za przyzwoleniem matki, która później wmawiała biologicznemu ojcu dziecka, że 8-latek poparzył się herbatą. Pan Artur z trudem opowiedział, co zobaczył, kiedy przyszedł w odwiedziny do syna. Sąd podjął także decyzje ws. rodzeństwa 8-latka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Nożyczkami cięliśmy ubranie, bo krew z ran poprzysychała. Miał połamane nóżki, niosłem go na rękach do śmigłowca LPR – opowiedział ojciec ośmioletniego Kamila
Chłopiec został skatowany przez ojczyma – mężczyzna miał rzucić go na rozgrzany piec węglowy, oblewać wrzątkiem, bić, kopać i przypalać papierosami
Decyzją sądu, najmłodsze dzieci Magdaleny B. trafią do pieczy zastępczej w trybie zabezpieczenia tymczasowego, a starsze do placówki opiekuńczo-wychowawczej
Relacja pana Artura, biologicznego ojca ośmioletniego Kamila z Częstochowy, jest wstrząsająca. – Magda, matka Kamila, wmawiała mi, że Kamil poparzył się herbatką, którą na niego miał wylać nasz młodszy syn Fabian – opowiedział mężczyzna w rozmowie z "Faktem". Nie krył łez.
Wstrząsająca relacja ojca 8-letniego Kamila z Częstochowy
Jak dodał, chłopiec "przypominał jedną krwawą ranę". – Nożyczkami cięliśmy ubranie na nim, bo krew z ran poprzysychała. Miał połamane nóżki, niosłem go na rękach do śmigłowca LPR – opowiedział.
Kolejne jego słowa są jeszcze bardziej wstrząsające. – W tym czasie matka Kamila, szła ulicą z Dawidem (ojczymem ośmiolatka, który go skatował – red.). Trzymali się za ręce i cynicznie śmiali, gdy Kamila zabierał śmigłowiec – powiedział tabloidowi ojciec dziecka.
To on wezwał pomoc i policję, bo chłopiec cierpiał w męczarniach sam. Kiedy mężczyzna przyszedł do mieszkania, chłopiec leżał w łóżku z licznymi obrażeniami ciała. Jak przekazali śledczy, 29 marca Dawid B. próbował zabić pasierba. Najpierw miał rzucić chłopca na rozgrzany piec węglowym, a później polewać jego ciało wrzątkiem.
Oprócz tego miał znęcać się nad nim ze szczególnym okrucieństwem: bić, kopać po całym ciele i przypalać papierosami. Chłopiec w ciężkim stanie trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.
– Stwierdziliśmy rozległe obrażenia, które w naszej opinii powstały co najmniej kilka dni wcześniej: było to oparzenie głowy, tułowia i kończyn oraz złamania kończyn – mówił dr Andrzej Bulandra, koordynator Centrum Urazowego dla dzieci w katowickim GCZD.
Blisko jedna czwarta powierzchni ciała dziecka jest poparzona. Złamania powstawały z kolei w ciągu ostatniego miesiąca. Co szokujące, żadne z tych obrażeń nie było opatrywane.
Matka i ojczym z zarzutami, a co z rodzeństwem Kamila?
Matka dziecka – 35-letnia Magdalena B. oraz ojczym – 27-letni Dawid B. usłyszeli zarzuty i decyzją sądu trafili do aresztu na trzy miesiące. Oboje przyznali się do winy. Dawid B. nie chciał zeznawać, Magdalena B. złożyła wyjaśnienia.
Matce Kamila śledczy zarzucają narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Kobieta miała nie reagować na agresję męża, nie udzieliła też pomocy chłopcu.
Oprócz ośmiolatka przy ul. Kosynierskiej w Częstochowie mieszkało jeszcze czworo innych dzieci. Do tej pory nie interweniowali tam policjanci, ale rodzina była objęta wsparciem MOPS-u. W czwartek sąd zdecydował, co stanie się z rodzeństwem Kamila.
Magdalena B. ma szóstkę dzieci – dwójkę najmłodszych z obecnym mężem Dawidem B., a czwórkę z dwoma innymi mężczyznami. Najstarsze dziecko ma 11 lat, najmłodsze urodziło się ubiegłym roku. Jak podaje Onet, cytując rzecznika Sądu Okręgowego w Częstochowie, najmłodsze dzieci trafią do pieczy zastępczej w trybie zabezpieczenia tymczasowego, a starsze do placówki opiekuńczo-wychowawczej.