Lewicowe kobiety maszerują w Manifach, debatują na spotkaniach i kongresach oraz zrzeszają się w licznych organizacjach. A co z konserwatystkami? One nie mają swoich Manif, nie robią kongresów, a organizują się tylko od święta. - My mamy inne wartości, ale też inne sposoby prezentowania naszych oczekiwań i marzeń - tłumaczy Jadwiga Wiśniewska, posłanka PiS.
Niezależnie od tego, jak oceniać postulaty i hasła feministek, jedno trzeba przyznać - są świetnie zorganizowane. W Polsce istnieje ponad sto organizacji i stowarzyszeń kobiecych, a większość z nich trzeba zakwalifikować do kategorii "lewicowe". Te najgłośniejsze i najbardziej znane, jak Feminoteka, Kongres Kobiety czy Federacja na rzecz Kobiety i Planowania Rodziny, często pojawiają się w mediach.
I właśnie na tą, przesadną ich zdaniem obecność, skarżą się konserwatyści. Częściej zresztą mężczyźni niż kobiety. "W polskich lewackich mass mediach dwie panie – Kazimiera Szczuka i Magdalena Środa – mają status intelektualistek-celebrytek. Ich sława nie wynika jednak z jakichś osiągnięć intelektualnych (...) Ich sława ma związek przede wszystkim z wyznawaną przez nie ideologią feministyczną. W charakterze feministek właśnie są zapraszane do mass mediów, by perorować o krzywdzie kobiet" - pisał w artykule "Feminizm jako neuroza" Tomasz Sommer, redaktor naczelny konserwatywnego tygodnika Najwyższy Czas.
W jednym trzeba się z Sommerem zgodzić - Magdalena Środa i Kazimiera Szczuka wyrosły na liderki nie tylko lewicowych środowisk, ale kobiecych w ogóle. Dziennikarze wychodzą chyba z założenia, że jeśli dyskusja o problemach kobiet, to tylko z nimi w składzie. Notabene nie tylko o problemach kobiet, bo ostatnio medialną karierę zrobiła wypowiedź Szczuki o "samczym, infantylnym i idiotycznym kulcie igrzysk" w kontekście Euro 2012.
Młode Polki bardziej konserwatywne
źródło: Dziennik / ośrodek badawczy Stratosfera (2008r.)
20-letnia Polka jest bardziej konserwatywna niż kobiety starsze o pięć i o 10 lat. Młoda kobieta z wielkiego miasta odkłada na dalszy plan marzenia o karierze, a burzliwy okres ma definitywnie za sobą. Po raz pierwszy od lat przyznaje, że ważne jest dla niej założenie rodziny i że stabilność i bezpieczeństwo ceni bardziej niż sukces.
Ale czy rzeczywiście trzeba dziwić się dziennikarzom, że jeśli zapraszają do swoich programów i na swoje łamy konserwatystki, to są to najczęściej posłanki prawicowych partii? Tak jak łatwo jest wymienić czołowe polskie feministki, tak z trudem przychodzi wyliczenie reprezentatek konserwatywnych kobiet. Podobnie przedstawia się sytuacja w internecie. Na prawicowych platformach blogowych typu salon24 owszem, piszą kobiety, ale próżno szukać portali czy serwisów, które byłyby przeciwwagą dla kongreskobiet.pl czy feminoteka.pl.
Próbę stworzenia takiego miejsca w sieci podjęła w październiku 2011 roku, tuż po wyborach, Magdalena Żuraw, znana jako jeden z "aniołków Kaczyńskiego". Założyła stronę konserwatystki.pl, która - według deklaracji tam zamieszczonej - miała być "opowiedzią na zalew lewactwa, feminizmu i poprawności politycznej". "Jeśli jesteś konserwatyską - dołącz do nas" - zachęcała Żuraw. Pomysł portalu nie wypalił. Aktywność na stronie ograniczyła się tylko do listopada, a od kilku miesięcy nie ma żadnych nowych wpisów. Konserwatystki po prostu nie garnęły się do e-działalności. I nie garną się także do działalności "w realu".
Po lewej stronie sto kilkadziesiąt organizacji kobiet. A po prawej? W Polsce po prostu nie ma typowo kobiecych organizacji, które walczyłyby o konserwatywne wartości czy zachowanie tradycyjnego kształtu rodziny. Konserwatystki aktywnie działają za to w ruchach pro life i doraźnie odpowiadają na inicjatywy feministek. Taką odpowiedzią jest na przykład serwis parytety.pl, gdzie kobiety apelują o likwidację parytetu wyborczego.
Jak same zainteresowane tłumaczą znikomą aktywność? - Lewicowe kobiety są bardziej ekspansywne. My mamy inne wartości, ale też inne sposoby prezentowania naszych oczekiwań i marzeń. Na przykład dziś, kiedy maszeruje Manifa, konserwatywne kobiety idą do kościoła - mówi naTemat Jadwiga Wiśniewska, posłanka PiS.
Trudno nie ulec wrażeniu, że wspomniane przez Wiśniewską "inne sposoby prezentowania oczekiwań" po prostu działają na niekorzyść konserwatywnych kobiet. Narzekając na krzykliwe feministki, nie proponują nic innego i nie przeciwstawiają tej ekspansywności własnej wizji. I jak tu się dziwić, że w niedzielne popołudnie uwaga mediów skupi się na hałaśliwych kobietach lewicy maszerujących ulicami Warszawy.