Donald Tusk wezwał Polaków za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych do marszu. Ma się on odbyć 4 czerwca w Warszawie. Lider Koalicji Obywatelskiej zaznaczył, że ma to być forma protestu "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu".
Reklama.
Reklama.
Donald Tusk zapowiedział marsz w Warszawie na 4 czerwca o godzinie 12:00
To symboliczna data, pierwszych po wojnie, częściowo wolnych wyborów w Polsce
Polityk podkreślił potrzebę zamanifestowania za "wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską"
Donald Tusk ogłosił marsz 4 czerwca
W sobotę Donald Tusk zamieścił w swoich mediach społecznościowych specjalny apel do Polaków. "Wzywam wszystkich na marsz w samo południe 4 czerwca w Warszawie. Przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską" – napisał polityk.
Lider Koalicji Obywatelskiej wyraził również wdzięczność za dotychczasowe zaangażowanie swoich wyborców. "Dziękuję za wsparcie, ale nie pocieszenia mi trzeba, tylko Waszej determinacji i wiary w zwycięstwo" – podkreślił.
Data, którą wybrał polityk, jest symboliczna. Będziemy wtedy obchodzić 34. rocznicę pierwszych od czasów wybuchu II wojny światowej, częściowo wolnych wyborów do Sejmu i Senatu. W tym roku 4 czerwca wypada w niedzielę.
Dodajmy, że na poniedziałek, 17 kwietnia, zaplanowano wspólne wystąpienie lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska i prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Podczas spotkania w Białej Podlaskiej politycy mają przeciąć spekulacje na temat "wymiany lidera" przed jesiennymi wyborami.
Jak podaje Wirtualna Polska, źródła z otoczenia Platformy Obywatelskiej wskazują, że Tusk i Trzaskowski spotkali się w miniony czwartek. W czasie rozmów mieli zawrzeć "pakt". Otoczenie prezydenta Warszawy potwierdziło, że politycy stale ze sobą rozmawiają, a "ustalenia ciągle trwają".
Tusk ostro o aferze zbożowej
W swoim poście polityk wskazał, że będzie to marsz "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu". Jak informowaliśmy w naTemat.pl niedawno w podobnie ostry sposób skomentował kwestię kryzysu dotyczącego ukraińskiego zboża na polskim rynku.
Polityk PO zaczął od cytatu jednego z polskich rolników, który rozmawiał z "Tygodnikiem Rolniczym". "Najgorszy syf wjeżdża do naszego kraju, a rząd bezradnie przygląda się tej patologii" – przywołał jego słowa Tusk.
– A teraz szefowa Izby Zbożowej-Paszowej: "To zboże w końcu wyjdzie z tych wagonów i przyjdzie do nas. Tam się mógł rozwinąć...robaki i się rozwinął. Różne bakterie i grzyby". To słowa o zbożu, które płynie od miesięcy z Ukrainy do Polski– mówił na dalszej części nagrania.
Tusk przypomniał też, że ostrzegał już w czerwcu razem z polskimi rolnikami. – Mówiłem, że tak się stanie. Kaczyński na to zareagował słowami: "Tusk stoi po złej stronie". A Morawiecki powiedział: "To jest ruska propaganda" – wskazał były premier.
A w podsumowaniu stwierdził: – Przez ostatnie miesiące udawali, że coś robią, a nie zrobili nic. Poza jednym: zarobili pieniądze. Polacy dyskutują, czy rządzą nami idioci, czy złodzieje? Wygląda na to, że jedno i drugie.