W Starej Słupi (woj. świętokrzyskie) w poniedziałek wieczorem doszło do tragicznego wypadku. Osobowe bmw z impetem uderzyło w samochód ciężarowy – auto dosłownie rozerwało na pół. Nikt z cczterech osób nie przeżył. Świadkowie, którzy byli obecni na miejscu, opowiadają, co widzieli: "nogi się pode mną ugięły".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Świadkowie zdarzenia opowiadają o wypadku z rozerwanym BMW
Jeden z mężczyzn podkreśla, że piekło rozpętało się, gdy na miejscu zjawiła się rodzina zmarłych
W wypadku w Słupi zginęła czwórka młodych osób
Świadkowie o wypadku z udziałem BMW
– Widok był masakryczny. Zawsze uważałem się za twardego faceta, pomagałem przy wielu wypadkach, ale czegoś takiego nie przeżyłem nigdy. Jak dobiegłem do samochodu i zobaczyłem miejsce wypadku, to nogi się pode mną ugięły – relacjonował w rozmowie z Radiem Zet świadek pan Zbigniew.
Świadkowie podkreślają, że z dnia zdarzenia pamiętają najpierw ogromny hałas. Przypomnijmy, że BMW zderzyło się czołowo z autem ciężarowym. Świadek, który prosił o anonimowość, miał powiedzieć natomiast, że początkowo wydawało mu się, że to tylko opona wystrzeliła w ciężarówce.
– Początkowo myślałem, że w ciężarówce wystrzeliła opona. Kiedy podbiegłem zobaczyć, co się stało, to zebrani ludzie od razu mi powiedzieli, żebym nawet tam nie szedł, bo tego nie wytrzymam – relacjonował.
Dalej dodał, że spokój zapanował na miejscu wypadku, aż do przyjazdu zrozpaczonej rodziny zmarłych. – Ale kiedy przyjechała rodzina ofiar, to zaczęły się dziać sceny dantejskie. To był jeden wielki krzyk. Tego nie da się opisać i zapomnieć – dodał anonimowo, jak podaje portal.
Pani Grażyna z Nowej Słupi podkreśla też, że w tym miejscu kierowcy notorycznie łamią przepisy. – Było ślisko, a patrząc na zniszczenia, auta ewidentnie widać, że prędkość musiała być zawrotna – przekonywała kobieta.
– Ciała ofiar zostały zabezpieczone do sekcji zwłok, a śledczy ustalają okoliczności wypadku. Wrak bmw trafił na nasz parking. Szczątki osobówki będzie badał biegły – wyjaśniał, cytowany przez echodnia.eu, mł. asp. Maciej Ślusarczyk z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
Jak doszło do wypadku?
Jak już pisaliśmy w naTemat.pl do wypadku w Starej Słupi doszło w poniedziałek 17 kwietnia ok. godz. 19 na trasie wojewódzkiej nr 751 w miejscowości Stara Słupia, pomiędzy Nową Słupią a Ostrowcem Świętokrzyskim.
Zdjęcia z miejsca zdarzenia zostały zamieszczone na facebookowym profilu ratownictwa powiatu ostrowieckiego: widać na nich, że siła zderzenia była tak duża, że osobowy pojazd został rozerwany na pół.
Dwie osoby podróżujące nim udało się wydobyć przed przyjazdem na miejsce straży pożarnej, dwie kolejne były uwięzione we wraku. Wszystkie cztery zginęły: to trzech mężczyzn i jedna kobieta. Mężczyzna kierujący ciężarówką nie odniósł poważnych obrażeń, był trzeźwy.
Do pomocy przy wypadku zostali wezwani strażacy z powiatu kieleckiego oraz ostrowieckiego. Okoliczności wypadku wyjaśniają policja i prokuratura.
– Ze wstępnych ustaleń wynika, że osoba, która kierowała bmw, najprawdopodobniej straciła panowanie nad pojazdem – przekazała w rozmowie z PAP mł. asp. Małgorzata Perkowska-Kiepas, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.