
Ukraiński poseł Mykoła Kniażycki opublikował apel do przedstawicieli rządu PiS, by ten "nie zniszczył dorobku dla chwilowych korzyści politycznych i wyborczych", którego dokonano po wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą. Jak zaznaczył, działania, które ekipa Mateusza Morawieckiego prowadzi aktualnie przy okazji problemów ze zbożem, mogą popsuć dobre stosunki, które Polska ma aktualnie z Ukrainą.
Ukraiński poseł Mykoła Kniażycki zwrócił uwagę na to, jakie skutki może mieć ostatni konflikt o zboże na stosunki między Polską a Ukrainą, a także na to, że oparty jest on o sprzeczne informacje, które podawać ma strona Polska. Jak zaznaczył, gra toczy się o zdobycie elektoratu w zbliżających się wyborach parlamentarnych, ale może doprowadzić do pogorszenia bardzo dobrych relacji.
Ukraińska perspektywa problemu z polskim zbożem
W tekście ukraińskiego posła Mykoły Kniażyckiego dla Espreso TV, przedrukowanym przez Onet, czytamy, że istnieją trzy problemy, które uniemożliwiają Polakom sprzedaż własnego zboża w ilości 4-9 mln ton. Jak pisze, to niskie ceny, niewystarczająca przepustowość polskich portów oraz brak handlowych platform eksportowych.
Kniażycki odnosi się do konkretnych wypowiedzi, w tym ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, który radził rolnikom, by "nie sprzedawali ziarna, bo wiosną cena pójdzie w górę".
"Posłuchali i nie sprzedali zboża, ale cena drastycznie spadła, zostawiając im miliony ton na składach" – pisze Kniażycki i opisuje mechanizm tego, co wydarzyło się później.
Jak pisze, PiS próbował "ratować swoje szanse wyborcze wśród mieszkańców wsi" i dlatego zostało wprowadzone embargo na import ukraińskiego zboża i innych produktów rolnych. Rolnikom z Polski złożono także obietnicę, że skupowane będzie zboże właśnie od nich.
Ile zboża przyjechało z Ukrainy i co ze zbożem technicznym?
Ukraiński poseł dementuje także doniesienia o tym, ile ukraińskiego zboża ma zalegać w polskich magazynach. Jak wskazuje, Denys Marczuk, wiceprezes Ukraińskiej Rady Agrarnej, powiedział, że Ukraina sprzedała Polsce 700 tys. ton pszenicy i około miliona ton kukurydzy. Tymczasem Marek Sawicki z PSL miał powiedzieć, że "w magazynach i spichrzach znajdują się 4 miliony ton", którego słowa cytuje ukraiński deputowany.
Całej sytuacji nie pomaga także afera z tzw. zbożem technicznym. Jak wskazał poseł, informacje o tym, że ukraińskie ziarno techniczne trafiło do Polski, to "plotka, która nabrała życia", bo nikt nie wie ani ile takiego zboża trafiło do Polski, ani czy faktycznie wypieczono z niego chleb, jak głosiły medialne doniesienia.
Kniażycki podał przy tym argument, że cała masa ukraińskich produktów rolnych spełnia wyśrubowane kryteria międzynarodowe, zgodnie z którymi konkuruje na rynkach światowych. Wyciąganie takiego argumentu jest więc jego zdaniem krzywdzące.
Poseł z Ukrainy z apelem do Polaków
Poseł Kniażycki odniósł się także do stosunków polsko-ukraińskich, które jak powiedział, mogą ucierpieć przez batalię, która będzie toczyła się w związku ze zbliżającymi się wyborami.
Mykoła Kniażycki
ukraiński poseł opozycyjnej "Solidarności Europejskiej"
Zobacz także