W czwartek 20 kwietnia odbył się test najpotężniejszej rakiety świata – Starship, stworzonej przez firmę SPaceX należącą do Elona Muska. Rakieta eksplodowała jednak tuż po starcie.
Reklama.
Reklama.
Spaceship Elona Muska eksplodował podczas testu
W czwartek po godz. 15:30 czasu polskiego z kosmodromu SpaceX w Boca Chica w Teksasie wystartował statek Starship, wynoszona przez potężną rakietę Super Heavy. Niestety, choć napędzana 33 silnikami, 120-metrowa rakieta zdołała oderwać się od ziemi, po czterech minutach eksplodowała ona na oczach widzów, na wysokości 35 km nad Ziemią.
Oficjalne konto twitterowe SpaceX szybko określiło wypadek mianem "szybkiego nieplanowanego demontażu". "W przypadku takiego testu sukces oznacza to, czego zdołamy się nauczyć, a dzisiejszy test pomoże nam poprawić niezawodność Starshipa podczas gdy SpaceX stara się uczynić życie wieloplanetarnym" – dodano.
Do wybuchu pośrednio odniósł się na Twitterze sam Elon Musk. Pogratulował inżynierom ze swojej firmy "ekscytującego startu Starshipa" dodając, że "nauczyliśmy się dużo do następnego startu, który będzie miał miejsce za kilka miesięcy". W swoim poście zamieścił cztery zdjęcia lecącej rakiety – na żadnym z nich nie był uchwycony moment wybuchu.
CNN podkreśla, że do kolejnego testu SpaceX będzie potrzebować nowej licencji startowej od Federalnej Administracji Lotnictwa, jednak firma nie spodziewa się, żeby proces był tak pracochłonny, jak uzyskanie licencji na ten start.
Pierwotnie rakieta Elona Muska miała wystartować w poniedziałek 17 kwietnia. Jej test został jednak niespodziewanie przesunięty. Jak poinformował SpaceX, przyczyną przesunięcia startu było odkrycie zablokowanego zaworu ciśnieniowego podczas końcowej fazy tankowania ciekłego metanu i ciekłego tlenu, czyli paliwa napędzającego rakietę.
Plan zakładał, że po odłączeniu od rakiety statek Spaceship za pomocą własnego napędu odbędzie podróż dookoła Ziemi.