nt_logo

Radny: "Marszałek z PiS ma ochroniarzy w szafie z lustrami weneckimi". Urząd: To przyciemniana szyba

Rafał Badowski

26 kwietnia 2023, 09:58 · 4 minuty czytania
Jak twierdzi aktywista i radny Tomasz Urynowicz, w gabinecie marszałka województwa małopolskiego z PiS, Witolda Kozłowskiego ma być dwóch prywatnych ochroniarzy. I co jeszcze dziwniejsze, miejscem ich posterunku ma być... szafa z lustrami weneckimi. Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego w przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu tłumaczy m.in., że w pomieszczeniu nie ma lustra weneckiego, jest zaś... przyciemniana szyba.


Radny: "Marszałek z PiS ma ochroniarzy w szafie z lustrami weneckimi". Urząd: To przyciemniana szyba

Rafał Badowski
26 kwietnia 2023, 09:58 • 1 minuta czytania
Jak twierdzi aktywista i radny Tomasz Urynowicz, w gabinecie marszałka województwa małopolskiego z PiS, Witolda Kozłowskiego ma być dwóch prywatnych ochroniarzy. I co jeszcze dziwniejsze, miejscem ich posterunku ma być... szafa z lustrami weneckimi. Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego w przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu tłumaczy m.in., że w pomieszczeniu nie ma lustra weneckiego, jest zaś... przyciemniana szyba.
Marszałek Witold Kozłowski z PiS ma prywatnych ochroniarzy, którzy siedzą w szafie z lustrami weneckimi. Fot. Maciek Jonek / REPORTER i Tomasz Urynowicz / materiały prywatne
  • Radny Tomasz Urynowicz twierdzi, że marszałek województwa małopolskiego z PiS Witold Kozłowski w szafie z lustrami weneckimi ma trzymać dwóch osobistych ochroniarzy
  • Jak wskazuje radny Tomasz Urynowicz w rozmowie z naTemat, to skrajne nadużycie, gdyż obiekt, w którym pracuje 1300 osób, i tak jest strzeżony przez pracowników firmy ochroniarskiej
  • Nasz rozmówca zwraca uwagę, że w wyposażeniu ochroniarza miała być na przykład pałka teleskopowa, którą mogą się posługiwać dobrze wyszkoleni policjanci
  • Urząd w odpowiedzi na zarzuty wystosował oświadczenie, w którym stwierdza m.in., że lustro weneckie to tak naprawdę przyciemniana szyba

Rozmawiamy z Tomaszem Urynowiczem, który jest aktywistą z Małopolski, radnym Rady Miejskiej w Krakowie i byłym wicemarszałkiem województwa małopolskiego. W wyborach samorządowych startował z listy Platformy Obywatelskiej, należy do Porozumienia Jarosława Gowina. Urynowicz zwrócił uwagę na fakt, że w urzędzie pracuje około 1300 pracowników. Obiekt sam jest strzeżony przez pracowników firmy ochroniarskiej. Nasz rozmówca określił więc opisywane przez siebie zatrudnienie "prywatnych" ochroniarzy jako "skrajne nadużycie".

Ochroniarze mają być w "szafie marszałka" nieoficjalnie, mają nie nosić mundurów, a sama informacja o ich obecności jest ściśle tajna. Razem z członkami zespołu kontrolnego radnych Tomasz Urynowicz wystąpił o przeprowadzenie kontroli do Komendy Wojewódzkiej, Komendy Głównej Policji oraz do Prokuratury Regionalnej w Krakowie – poinformował na Facebooku. Rozmawiamy z nim o kulisach całej sprawy.

Naprawdę marszałek Witold Kozłowski z PiS trzyma osobistych ochroniarzy w szafie z lustrami weneckimi? Zwykle piszemy, że trup wychodzi z szafy, w tym przypadku można powiedzieć, że marszałek wszedł do szafy. Mówimy o szafie różnego przeznaczenia, bo raz to część socjalna z lodówką i ekspresem do kawy, a później wartownia dla pracownika wewnętrznych służb ochrony. Kiedyś to rzeczywiście była szafa na puchary i nagrody. A dziś pomieszczenie do sekretnej obserwacji zza fenickiej szyby. Jak pan dowiedział się o tym, że marszałek ma "osobistą ochronę"? Podczas naszej kontroli znaleźliśmy fakturę na zakup kajdanek, pałek teleskopowych, pałek tonfa i gazu pieprzowego. To kosztowało 1200 zł, ale nie o to chodzi. Przecież pałki teleskopowej może używać tylko odpowiednio przeszkolony policjant. To nie jest wykorzystywane przez każdego policjanta, tym posługują się policyjni specjalsi. W ten sposób dotarliśmy do informacji, że urząd ma swoje własne służby. Ale ich działanie jest uregulowane w przepisach ustawy o ochronie osób i mienia czy rozporządzeniu ministra spraw wewnętrznych. Ochrona musi mieć wyznaczone wartownie, posterunki, być umundurowana.

A posterunek osobistych ochroniarzy marszałka to... szafa z aneksem kuchennym, gdzie zza lustra weneckiego patrzy ktoś, kto widzi, jak pan na przykład układa sobie zaczeskę. A obserwowanie osób bez ich wiedzy to złamanie przepisów RODO. Jeszcze w ubiegłym tygodniu w urzędzie słyszeliśmy, że to wszystko tajne, dzisiaj urząd już sam się pogubił w tłumaczeniach.Tomasz Urynowiczaktywista, radny Rady Miejskiej w Krakowie w rozmowie z naTemat

Jak wyglądają ci ochroniarze?  Wysocy, dobrze zbudowani mężczyźni. Poznałem przypadkowo tylko jednego, gdy prowadził mnie do innej części budynku. 

"Jego Ekscelencja" – tak nazwał pan marszałka Kozłowskiego. Dlaczego użył pan tego zwrotu?

To stwierdzenie opisuje sytuację w sposób satyryczny. Zacznijmy od renowacji łazienki w stylu retro, dodajmy mercedesa vana za kilkaset tysięcy, mercedesa SL z białą skórą i drewnianym wykończeniem, przekazanego później spółce igrzyskowej, a teraz osobistych gwardzistów w szafie. Sam o sobie mawiał w trzeciej osobie - "ja, marszałek".  A jak panu osobiście współpracowało się z marszałkiem Kozłowskim?

Marszałek ciężko znosił, że zarząd województwa to ciało kolegialne. 

Stwierdził pan, że marszałek robił błąd za błędem. Co pan przez to rozumie?

Lekkomyślną utratę środków unijnych z powodu uporu w sprawie unieważnienia uchwały anty-LGBT, o pół miliarda mniejsze środki niż poprzednio z tytułu regionalnego programu operacyjnego, zdemolowanie uchwał antysmogowych czy niezrealizowane Centrum Muzyki. Długo mogę wymieniać.

Oświadczenie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego