Jak twierdzi aktywista i radny Tomasz Urynowicz, w gabinecie marszałka województwa małopolskiego z PiS, Witolda Kozłowskiego ma być dwóch prywatnych ochroniarzy. I co jeszcze dziwniejsze, miejscem ich posterunku ma być... szafa z lustrami weneckimi. Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego w przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu tłumaczy m.in., że w pomieszczeniu nie ma lustra weneckiego, jest zaś... przyciemniana szyba.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Radny Tomasz Urynowicz twierdzi, że marszałek województwa małopolskiego z PiS Witold Kozłowski w szafie z lustrami weneckimi ma trzymać dwóch osobistych ochroniarzy
Jak wskazuje radny Tomasz Urynowicz w rozmowie z naTemat, to skrajne nadużycie, gdyż obiekt, w którym pracuje 1300 osób, i tak jest strzeżony przez pracowników firmy ochroniarskiej
Nasz rozmówca zwraca uwagę, że w wyposażeniu ochroniarza miała być na przykład pałka teleskopowa, którą mogą się posługiwać dobrze wyszkoleni policjanci
Urząd w odpowiedzi na zarzuty wystosował oświadczenie, w którym stwierdza m.in., że lustro weneckie to tak naprawdę przyciemniana szyba
Rozmawiamy z Tomaszem Urynowiczem, który jest aktywistą z Małopolski, radnym Rady Miejskiej w Krakowie i byłym wicemarszałkiem województwa małopolskiego. W wyborach samorządowych startował z listy Platformy Obywatelskiej, należy do Porozumienia Jarosława Gowina.
Urynowicz zwrócił uwagę na fakt, że w urzędzie pracuje około 1300 pracowników. Obiekt sam jest strzeżony przez pracowników firmy ochroniarskiej. Nasz rozmówca określił więc opisywane przez siebie zatrudnienie "prywatnych" ochroniarzy jako "skrajne nadużycie".
Ochroniarze mają być w "szafie marszałka" nieoficjalnie, mają nie nosić mundurów, a sama informacja o ich obecności jest ściśle tajna. Razem z członkami zespołu kontrolnego radnych Tomasz Urynowicz wystąpił o przeprowadzenie kontroli do Komendy Wojewódzkiej, Komendy Głównej Policji oraz do Prokuratury Regionalnej w Krakowie – poinformował na Facebooku. Rozmawiamy z nim o kulisach całej sprawy.
Naprawdę marszałek Witold Kozłowski z PiS trzyma osobistych ochroniarzy w szafie z lustrami weneckimi?
Zwykle piszemy, że trup wychodzi z szafy, w tym przypadku można powiedzieć, że marszałek wszedł do szafy. Mówimy o szafie różnego przeznaczenia, bo raz to część socjalna z lodówką i ekspresem do kawy, a później wartownia dla pracownika wewnętrznych służb ochrony. Kiedyś to rzeczywiście była szafa na puchary i nagrody. A dziś pomieszczenie do sekretnej obserwacji zza fenickiej szyby.
Jak pan dowiedział się o tym, że marszałek ma "osobistą ochronę"?
Podczas naszej kontroli znaleźliśmy fakturę na zakup kajdanek, pałek teleskopowych, pałek tonfa i gazu pieprzowego. To kosztowało 1200 zł, ale nie o to chodzi. Przecież pałki teleskopowej może używać tylko odpowiednio przeszkolony policjant. To nie jest wykorzystywane przez każdego policjanta, tym posługują się policyjni specjalsi.
W ten sposób dotarliśmy do informacji, że urząd ma swoje własne służby. Ale ich działanie jest uregulowane w przepisach ustawy o ochronie osób i mienia czy rozporządzeniu ministra spraw wewnętrznych. Ochrona musi mieć wyznaczone wartownie, posterunki, być umundurowana.
Jak wyglądają ci ochroniarze?
Wysocy, dobrze zbudowani mężczyźni. Poznałem przypadkowo tylko jednego, gdy prowadził mnie do innej części budynku.
"Jego Ekscelencja" – tak nazwał pan marszałka Kozłowskiego. Dlaczego użył pan tego zwrotu?
To stwierdzenie opisuje sytuację w sposób satyryczny. Zacznijmy od renowacji łazienki w stylu retro, dodajmy mercedesa vana za kilkaset tysięcy, mercedesa SL z białą skórą i drewnianym wykończeniem, przekazanego później spółce igrzyskowej, a teraz osobistych gwardzistów w szafie. Sam o sobie mawiał w trzeciej osobie - "ja, marszałek".
A jak panu osobiście współpracowało się z marszałkiem Kozłowskim?
Marszałek ciężko znosił, że zarząd województwa to ciało kolegialne.
Stwierdził pan, że marszałek robił błąd za błędem. Co pan przez to rozumie?
Lekkomyślną utratę środków unijnych z powodu uporu w sprawie unieważnienia uchwały anty-LGBT, o pół miliarda mniejsze środki niż poprzednio z tytułu regionalnego programu operacyjnego, zdemolowanie uchwał antysmogowych czy niezrealizowane Centrum Muzyki. Długo mogę wymieniać.
Oświadczenie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego
W związku z nieprawdziwymi informacjami pojawiającymi się w przestrzeni publicznej dotyczącymi powołania Wewnętrznej Służby Ochrony informujemy, że:
Umowa na realizację usług zapewniających bezpieczeństwo Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego została zawarta z firmą zewnętrzną w 2021 roku. Decyzja o podjęciu współpracy była spowodowana incydentami zakłócania pracy sekretariatów członków zarządu oraz pracowników Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.
Ze względu na ograniczenia lokalowe stanowisko monitorujące widok z kamer na korytarze zostało umiejscowione w wydzielonym miejscu sekretariatu gabinetu Marszałka Województwa Małopolskiego. Miejsce to powstało w 2020 roku i nie zostało wyposażone w lustro weneckie, a jedynie w przyciemnianą szybę.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami i procedurą w marcu 2022 roku UMWM złożył wniosek do Komendanta Wojewódzkiego Policji o utworzeniu Wewnętrznej Służby Ochrony. Zgoda została wydana 27 maja 2022 roku.
Obecnie UMWM zatrudnia dwóch wykwalifikowanych pracowników na stanowiskach: Szefa Ochrony oraz Starszego Wartownika. Zapewniają oni bezpieczeństwo pracowników przy ul. Basztowej oraz Zacisze (robią obchody, kontrolują zapisy z monitoringu umieszczonego na holach urzędu) nie są personalną ochroną Marszałka Województwa Małopolskiego.
Nieprawdą jest jakoby pracownicy uzbrojeni byli w pałki, kajdanki oraz gaz. Zostały one zakupione przez urząd ze względu na wymagane przepisy, jednak są zdeponowane w zamkniętym pomieszczeniu.
Warto podkreślić, że Wewnętrzna Służba Ochrony nie jest niczym wyjątkowym. Istnieje w wielu instytucjach publicznych oraz prywatnych, a także na uczelniach.
A posterunek osobistych ochroniarzy marszałka to... szafa z aneksem kuchennym, gdzie zza lustra weneckiego patrzy ktoś, kto widzi, jak pan na przykład układa sobie zaczeskę. A obserwowanie osób bez ich wiedzy to złamanie przepisów RODO. Jeszcze w ubiegłym tygodniu w urzędzie słyszeliśmy, że to wszystko tajne, dzisiaj urząd już sam się pogubił w tłumaczeniach.
Tomasz Urynowicz
aktywista, radny Rady Miejskiej w Krakowie w rozmowie z naTemat