Po okresie pandemii, kiedy obostrzenia spowodowały spadek zachorowań na część chorób zakaźnych, mamy wielki powrót tych zakażeń. Dotyczy to nie tylko grypy czy RSV, ale również zakażeń pneumokokowych - tłumaczy w podcaście "Zdrowie bez cenzury" prof. dr hab. n. med. i n. o zdr. Aneta Nitsch-Osuch, specjalista pediatra i epidemiolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Program szczepień dzieci przeciwko pneumokokom został w Polsce wprowadzony dość późno, bo dopiero w 2017 r. Ten program szczepień, jak tłumaczy specjalistka, spełnił pokładane w nim nadzieje. Tak samo jak było to w innych krajach, gdzie zostały wprowadzone te szczepienia. Są one bezpieczne i skuteczne, przyczyniają się do zmniejszenia zapadalności na inwazyjną chorobę pneumokokową.
– Może nas to zaskoczyć, ale dane epidemiologiczne Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego Państwowego Zakładu Higieny pokazują, że przed pandemią liczba zgłaszanych przypadków inwazyjnej choroby pneumokokowej rosła. To wynikało z faktu, że te zakażenia rozpoznawano u osób dorosłych, dla których szczepienia nie są zapewniane i rutynowo wykonywane. Z drugiej strony lekarze przywiązywali większą uwagę do rozpoznawania tych zakażeń i raportowania o nich. Zwyczajnie świadomość dokładnej diagnostyki systematycznie rośnie – wyjaśnia prof. Nitsch-Osuch.
Przed pandemią, jak tłumaczy, zapadalność na inwazyjną chorobę pneumokokową utrzymywała się na pewnym poziomie. Natomiast w latach pandemicznych liczba zachorowań spadła. Było to charakterystycznym nie tylko dla zakażeń pneumokokowych, ale też dla innych zakażeń przenoszonych drogą kropelkową - grypy, ospy wietrznej, zakażeń meningokokowych.
– To "zacisze" epidemiologiczne kiedyś musiało się skończyć. No i właśnie teraz doświadczamy tego wielkiego powrotu pneumokoka. Liczba przypadków inwazyjnej choroby pneumokokowej wróciła do poziomu sprzed pandemii. W zależności od źródła, w naszym kraju notuje się od 1200 do 2 tys. przypadków inwazyjnej choroby pneumokokowej rocznie – mówi specjalistka.
Pneumokoki znane są nam od wielu, wielu lat. Pierwszy raz pneumokoka opisał Ludwik Pasteur w 1881 r.
– Pneumokok to nie jest jedna bakteria. Wyróżnia się ponad 100 serotypów pneumokoków. Upraszczając, można powiedzieć, że pneumokok pneumokokowi nierówny. Serotypy różnią się między sobą i mogą powodować różne postacie choroby. Są serotypy bardziej zjadliwe, które mogą powodować ciężkie zachorowania lub nawet zgony np. serotyp 3, ale są też serotypy, które z kolei są bardzo oporne na leczenie np. serotyp 19A. Jeśli, czy dorosły, czy dziecko, zostanie zakażone takim antybiotykoopornym serotypem 19A, to leczenie jest bardzo trudne i częściej obarczone ryzykiem niepowodzenia – podkreśla profesor.
Wyjaśnia, że w tej chwili, w ramach dostępu publicznego, mamy zapewnione dla dzieci różne rodzaje szczepionek. Te szczepionki różnią się składem serotypowym, czyli są przeciwko różnym "zestawom" pneumokoków. Żeby zapewnić dziecku ochronę przed najbardziej zjadliwymi serotypami, warto o wyborze szczepionki porozmawiać z lekarzem. Jeśli rozpoczniemy szczepienie danym preparatem, to następne dawki, według zaleceń, powinny być tej samej szczepionki.
Na danym terenie zmienia się co jakiś czas częstość występowania danych serotypów pneumokoków. Dlatego warto porozmawiać z lekarzem, żeby doradził nam szczepionkę, która swoim składem, najbardziej odpowiada na potrzeby wywołane sytuacją epidemiologiczną.
– Obecnie, u dzieci do 5. roku życia, najczęściej obserwuje się zakażenia serotypami 19A i 3. Natomiast sytuacja epidemiologiczna nieustanie się zmienia. To normalne zjawisko, obserwowane nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie - mówi prof. Nitsch-Osuch.
Jeśli chcesz wiedzieć więcej na temat zakażeń pneumokokowych i o tym jak się przed nimi chronić obejrzyj podcast Zdrowie bez cenzury.