Zbigniew Ziobro przekazał nowe informacje ws. niepokojącego zdarzenia, do którego doszło pod Bydgoszczą. Chodzi o "tajemniczy obiekt", który mieszkańcy zauważyli w lesie. Prokurator generalny zabrał głos i dał do zrozumienia, że chodzi o szczątki "obiektu wojskowego".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Wydział Wojskowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, pod nadzorem Prokuratury Krajowej, wszczął postępowanie w sprawie szczątków powietrznego obiektu wojskowego znalezionego w lesie kilkanaście kilometrów od Bydgoszczy. Miejsce zdarzenia oprócz prokuratorów badają wojskowi eksperci, policja, żandarmeria i przedstawiciele SKW" – napisał na TwitterzeZbigniew Ziobro.
Przypomnijmy, że pierwsze doniesienia w tej sprawie dotyczyły "tajemniczego obiektu w lesie", który mieli zauważyć mieszkańcy w okolicy podbydgoskiego Zamościa. – Coś runęło z nieba. Mam informacje, że to rakieta albo wojskowy dron spadł do lasu na obrzeżach wsi – przekazał "Gazecie Wyborczej" jeden z czytelników.
Najpewniej nie był to ostrzał zza granicy – wynika z najnowszych ustaleń w kontekście niepokojącego odkrycia w lesie pod Bydgoszczą. Dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada ustalił, że chodzi prawdopodobnie o fragmenty sprzętu wojskowego, należącego do polskiej armii. Na razie nie wiadomo, w jakich okolicznościach został "zgubiony" we wspomnianej lokalizacji, ale taką sugestię miał gen. Roman Polko, który w rozmowie z naTemat.pl wskazywał, że "rosyjskie napisy" na obiekcie, który mieli zauważyć dostarczający informację, niekoniecznie muszą wskazywać, że to sprzęt należący do Rosjan.
Co się stało w lesie pod Bydgoszczą?
Na miejscu szybko pojawiły się służby, co potwierdzał m.in. dziennik "Fakt". Nikt nie chciał jednak udzielać szczegółowych informacji. "Teren został zabezpieczony, to bardzo duży obszar. Dowiedzieliśmy się, że znajduje się tam istotnej wielkości dziura w ziemi, jak po bombie" – czytamy na łamach tabloidu.
Z nieoficjalnych doniesień wynika również, że jeszcze w środę 26 kwietnia po południu wojskowe samochody wywoziły z lasu "bliżej nieokreślony przedmiot".
W okolice miejsca zdarzenia pojechali też dziennikarze "Wyborczej". Sołtys miał być na urlopie za granicą, ale po sprawdzeniu, co się dzieje, oddzwonił. – Popytałem ludzi. Potwierdzają, choć pojawiają się różne wersje. Powtarza się jedno – spadło coś, co przypomina obiekt wojskowy – przekazał gazecie w swojej relacji.
– Ten przedmiot został znaleziony w poniedziałek przez kobietę, która wybrała się na konną przejażdżkę. We wtorek zaczęli to sprawdzać, ale dziś to zrobiło się zamieszanie na całego – usłyszeli dziennikarze od jednego z mieszkańców.
W związku z incydentem warto wspomnieć, że w Bydgoszczy znajdują się Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 oraz Zakłady Elektromechaniczne "Belma". Ponadto mieści się tam Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO.