
I o to chodzi. Ludzie zaczynają zauważać, że taka polityka ochrony prywatności jest cyniczną grą mającą tę ochronę utrudnić. CZYTAJ WIĘCEJ
Wtedy do akcji ruszają marketingowcy. Katarzyna Szymielewicz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" tłumaczy, że dane użytkowników przechowywane przez różne portale stanowią element wielkiego biznesu. Oczywiście przykładowy Facebook nie udostępni naszych danych innym korporacjom, lecz profiluje użytkowników na użytek reklamy. Dzięki temu może zaoferować reklamodawcom możliwość dostosowania oferty pod konkretną osobę, bo Facebook wie, jakie są jej zainteresowania i co lubi.
Jeśli mieszkam w małym miasteczku […] jestem bezrobotna, dostaję reklamy tanich zegarków i podrabianych perfum.[…]Świadomość dzieci "sprofilować" najłatwiej. Jeśli jesteś nastolatką, która zamieszcza swoje zdjęcia na Facebooku, algorytm prawdopodobnie sprofiluje cię jako potencjalnie zainteresowaną makijażem, modą, plotkami. I takie informacje będzie ci podsuwać. CZYTAJ WIĘCEJ
Katarzyna Szymielewicz zaznacza, że to profilowanie użytkowników w internecie można przyrównać do powracania do społeczeństwa klasowego. Jej zdaniem to niebezpieczne zjawisko. Bo przypisanie do dane kategorii to jedno. Lecz w końcu internauta, zdaniem Katarzyny Szymielewicz, staje się "odwzorowaniem tej kategorii".
Firmy twierdzą, że nie przekazują danych osobowych, tylko profil. To mydlenie oczu, bo profil klienta często jest tak precyzyjny, że umożliwia pełną identyfikację. Poza tym, naprawdę nie ma to znaczenia, czy ktoś wie, jak się nazywam. Ważne, że może do mnie skutecznie dotrzeć i wpływać na moje decyzje konsumenckie. CZYTAJ WIĘCEJ
Przeczytaj też: Wywiad z... Sercem i Rozumem. Ich fanpage jest liderem polskiego Facebooka. Mają już ponad 1,6 mln fanów