Już na początku meczu na Narodowym doszło do sytuacji, która, mogło się wydawać, była decydująca dla losów finału Pucharu Polski. Ribeiro sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Tudora. Obrońca Legii już w 6. minucie otrzymał więc czerwoną kartkę i od tej pory przez prawie cały mecz jego drużyna musiała grać w 10 na 11!
Wszyscy zapewne zastanawiali się, czy warszawianie przy takiej klasie przeciwnika będą w stanie dotrzymać mu kroku. I już w 12. minucie Tobiasz uratował Legię przed strata gola. Wygrał pojedynek sam na sam z Gutkovskisem.
Bramkarz Legii ponownie uratował swój zespół w 25. minucie gry. Obronił strzał z 12 metrów Kochergina. Z kolei tuż przed przerwą znów kapitalnie obronił z bliska strzał Gutkovskisa. W obronie Legii świetnie spisywał się Augustyniak, który zanotował mnóstwo przejęć.
Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Grająca w "10" Legia głównie się broniła, Raków zaś atakował, ale bez efektu. Legia dopiero w 54. minucie konkretnie zaatakowałam, ale Ślisz podjął złą, decyzję. Zamiast podać na lewo do Mladenovicia, zagrał do Josue.
Do końca regulaminowego czasu gry wynik się nie zmienił. Czekała nas więc dogrywka. W niej nic się nie zmieniało. Raków dalej atakował, ale efektów nie było widać. W 97. minucie dużą szansę miał Nowak, który dostał uciekającą piłkę na kilka metrów przed bramką. Nie zdołał jednak wykończyć akcji.
W pierwszej części dogrywki Legia z jednej strony dobrze się broniła, ale z drugiej miała spore problemy z wyjściem z własnej połowy. W 104. minucie Arsenić powinien dostać czerwoną kartkę po tym, jak przerwał akcję ofensywną Rosołka. Pierwsza połowa zakończyła się jednak bezbramkowym remisem.
Po przerwie znów dobrą sytuację miał Raków. Jean Carlos centrował z lewej strony, Piasecki z ośmiu metrów próbował pokonać bramkarza Legii, ale strzelał niecelnie. W 114. minucie Kochergin strzelał z 20 metrów, ale doskonale obronił Tobiasz. Do końca dogrywki już nic się nie zmieniło i stało się jasne, że o wszystkim przesądzą rzuty karne!
Pierwszy rzut karny wykorzystał Bartosz Slisz z Legii strzałem w środek bramki. Wyrówbnał jednak bardzo pewnie Tudor strzałem w przeciwny róg niż rzucił się bramkarz i po pierwszej serii było 1:1.
Rosołek bardzo pewnie trafił w środek bramki. Svarnas strzelił tak, że wyczuł go Tobiasz, ale i tak wystarczyło do gola. Po dwóch seriach karnych było 2:2.
W trzeciej serii trafił Augustyniak, w przeciwny róg niż bramkarz, a potem trafił Piasecki i po trzech seriach było 3:3.
W czwartej serii Sokołowski strzelił w środek bramki, a Trelowski rzucił się w róg. Nowak też uderzył bardzo pewnie i po czterech seriach było 4:4.
W ostatniej serii Legię na prowadzenie wyprowadził Wszołek strzałem w okienko. Raków musiał odpowiedzieć i zrobił to Jean Carlos. Oznaczało to dodatkową serię karnych.
Przed meczem doszło do niepokojących wydarzeń. Jak przekazał rzecznik stołecznej policji nadkom. Sylwester Marczak w komunikacie dla Polskiej Agencji Prasowej, przy jednej z rutynowych czynności patrol został zaatakowany siekierą.
Policjanci przeprowadzili skuteczną akcję obezwładniającą. Podjęli czynności wyjaśniające całe zajście. Jak się okazało, zatrzymany kierowca nie był kibicem, nie jechał również na mecz. Przeprowadzono badania na obecność narkotyków.
Przez cały wtorek 2 maja policja zintensyfikowała i zwiększyła kontrole, zwłaszcza na trasach prowadzących na Stadion Narodowy. Niepokój w związku z meczem zwiększył się po porannych informacjach na temat potencjalnego konfliktu pomiędzy organizatorami a kibicami, dotyczącego kontroli flag jako elementów oprawy. Jednak ostatecznie osiągnięto porozumienie.
Policja w Warszawie przed finałem Pucharu Polski Legia-Raków kontrolowała wszystkie drogi do Stadionu Narodowego.