Szabda: rozkładające się ciało dziecka w łóżeczku. Decyzja ws. ojca
Szabda: rozkładające się ciało dziecka w łóżeczku. Decyzja ws. ojca Fot. Hubert Hardy/REPORTER
Reklama.
  • Ciało 2-letniej dziewczynki znaleźli w domu robotnicy remontujący dach
  • W tym czasie matka rodziła kolejne dziecko, a ojciec pijany zajmował się synem
  • Ojcu postawiono zarzuty – wyjdzie z aresztu
  • Podejrzany o zabójstwo dziecka opuści areszt

    Jak już pisaliśmy w naTemat.pl makabrycznego odkrycia w czerwcu 2022 r. dokonali robotnicy remontujący dach we wsi Szabda pod Toruniem. Przez okno dojrzeli oni w łóżeczku zwłoki dziecka – w takim stopniu rozkładu, że nie dało się od razu określić jego płci. Okazało się, że pięcioosobowa rodzina wynajmowała dom, a później opuściła go, zostawiając tam zwłoki dziecka. Wcześniej jednak prawdopodobnie z nimi mieszkała.

    Policji udało się zatrzymać domniemanego ojca dziecka. 33- letni Bartosz Ch. w chwili zatrzymania był nietrzeźwy. W tym czasie opiekował się 2-letnim chłopcem, bratem zmarłej dziewczynki. Śledczy ustalili również, że matka Paulina Ch. w tym czasie przebywała w szpitalu w Warszawie, gdzie rodziła kolejne dziecko. Rodzice zostali zatrzymani i zarzucono im zabójstwo 2-letniej córki, znęcanie się nad pozostałymi dziećmi i zbezczeszczenie zwłok. Prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu powiedział dziennikarzowi "Super Expressu", że Sąd nie przychylił się do wniosku i nie przedłużył aresztu wobec ojca dziecka Bartosza Ch. 

    Ten ma ciągle postawione zarzuty zabójstwa córki, znęcania się nad dziećmi i zbezczeszczenia zwłok. Jego żona Paulina Ch. ma takie same zarzuty. Ona nadal jest tymczasowo aresztowana – stwierdził.

    Matka Mai wciąż przebywa w areszcie, a "Super Express" podaje, że prokuratura wciąż nie wie, jak doszło do śmierci trzylatki. – Nie mamy ciągle opinii biegłych – przyznał Andrzej Kukawski – Rodzice nie przyznają się do zabójstwa swojego dziecka – dodał prokurator.

    Para mieszkała z martwym dzieckiem

    Jednym z najbardziej makabrycznych wątków tej całej historii jest fakt, że wszystko wskazuje na to, iż rodzina mieszkała ze zwłokami dziecka, bo te były w znacznym stopniu rozkładu krótko po tym jak 33-letni wówczas Bartosz Ch. i jego 27-letnia wówczas żona opuścili dom, który wcześniej wynajmowali. Poza rodzicami w domu przebywała wtedy dwójka ich dzieci. Trudno powiedzieć czy te zdawały sobie sprawy ze śmierci siostry lub widziały jej ciało, ale były poddawane przemocy ze strony rodziców.