Kadry decydują o wszystkim. Tę leninowską myśl potem rozwinie Stalin, pisząc w dyrektywie, że po wyborze słusznej linii sukces zależy od pracy organizacyjnej i właściwego doboru ludzi". Z dziejów bolszewickiej rewolucji wiemy jednak i to, że czasem rewolucja pożera własne dzieci i że obok walki klas toczyła się również zakulisowa walka frakcji, o której propaganda milczała dopóty, dopóki nie należało kogoś politycznie i/lub fizycznie zdekapitować.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wtedy odchodzi ostatni z sędziów wybranych jeszcze przed "dobrą zmianą" – Leon Kieres. Dopiero po kilku miesiącach wakat zostaje obsadzony osobą dotychczasowej prawej ręki Zbigniewa Ziobry. To Bogdan Święczkowski wieńczy dzieło przejmowania Trybunału przez władzę. Od tej chwili nie powinno być z sądem konstytucyjnym żadnych problemów, nawet wziąwszy pod uwagę niepokornego sędziego Pszczółkowskiego, który, choć z nowogrodzkiego nadania, to szybko wybił się na niepodległość i orzeka po uważaniu, a nie na rozkaz.
Jak wiadomo, zdarzają się i największym rewolucjonistom nietrafione wybory personalne, a ludzie, którzy zawodzą swych wielkich przywódców na głównym odcinku walki o maksymalizację władzy zawsze byli i będą.
Konflikt w Trybunale
Tymczasem kadrowe domknięcie wcale nie uruchomiło najbardziej aksamitnej z aksamitnych współpracy na linii rząd – TK. Wręcz przeciwnie: dotychczasowi sojusznicy wewnątrz budynku w alei Szucha pożarli się między sobą! Kto pamięta urocze sceny ze wspólnej konferencji Julii Przyłębskiej i Mariusza Muszyńskiego z marca 2017 roku musi być zdziwiony. Wtedy bowiem mianowany nieprawnie na zajęte już miejsce sędzia w randze wiceprezesa oraz powołana z naruszeniem prawa na stanowisko prezesa Przyłębska byli w serdecznej komitywie.
Ileż było uśmiechów oraz żarcików ludzi, mających ewidentne poczucie, że wreszcie dopadli stanowisk i że trzymają się na nich mocno! Dziś po tamtej atmosferze nie ma śladu. Sześciu sędziów, w tym Muszyński, od grudnia nie uznają (skądinąd słusznie) Przyłębskiej za prezesa i domagają się wyboru nowego, przy okazji paraliżując prace Trybunału w sprawach wymagających tzw. pełnego składu, czyli obecności co najmniej jedenastu z piętnastu sędziów TK.
Tym samym od trzech miesięcy zalega w jakiejś trybunalskiej szufladzie ustawa o Sądzie Najwyższym, będąca ponoć obietnicą odblokowania 35 mld euro dla Polski z Funduszu Odbudowy.
Ergo: ostatnie ogniwo, czyli Bogdan Święczkowski, zamiast swoją nominacją definitywnie i symbolicznie upupić Trybunał, rozniecił walkę frakcji, znaną nam z sali plenarnej Sejmu – oto Ziobro pogrywa sobie ostro z PiS-em.
Pokrótce: Święczkowski chciałby być prezesem TK, a Ziobro nie chce, by TK uznał ustawę o SN za zgodą z ustawą zasadniczą, bo Ziobro nie chce miliardów z Brukseli.
Zgłoszony w ubiegłym tygodniu przez posłów PiS-u projekt ustawy, mający zmniejszyć pełen skład Trybunału do dziewięciu osób (bo właśnie dziewięciu sędziów pozostaje lojalnych wobec Nowogrodzkiej), to wisienka na torcie bitwy o Trybunał, jaką PiS toczy dokładnie od 25 listopada 2015 roku (wtedy sejmowymi uchwałami unieważnił wybór sędziów TK, wyłonionych w poprzedniej kadencji; tak zaczęły się kariery sędziów dublerów).
Muszyński ujawnił to, co wiedzieliśmy
Muszyński już się nie przekomarza z Przyłębską. Jest, z niewiadomych powodów, w konflikcie z dawną koleżanką. Teraz Muszyński publicznie grozi, że od stycznia 2021 roku prowadzi „kalendarz osób przybywających do TK z różnymi apelami”, ale i wcześniejsze wizyty jest w stanie odtworzyć, a „jakby złożyć niektóre daty z tych apeli z różnymi ważnymi wydarzeniami, to wnioski mogłyby być zaiste spiskowe”.
Muszyński zatem ujawnia nam to, co żeśmy wiedzieli, że Trybunał działa na polityczne zamówienie, ale pisząc o tym wprost, daje świadectwo do wykorzystania (w przyszłości) przez niezależną prokuraturę. Dorzucić należy do tego, rzecz jasna, wiadomości ze skrzynki mailowej Michała Dworczyka, z których wynikało, że terminy rozpraw były także ustalane z rządem i tak jak rządowi pasowało.
Wszystko to razem jest i śmieszne, i straszne.
Powracamy do najgorszych praktyk czasów słusznie minionych. Bolszewickie, peerelowskie czy wreszcie sanacyjne skrypty są w nieustannym użyciu. W tym tygodniu przypadnie 97 rocznica zamachu majowego, warto mieć tamte wydarzenia i ich późniejszy rezultat w tyle głowy, bo sanacja momentami może być dla "dobrej zmiany" lustrem przechadzającym się po gościńcu, z tą tylko zasadniczą różnicą, że Kaczyński nie jest drugim Józefem Piłsudskim, a ludzie wokół Kaczyńskiego nie zasłużyli się ojczyźnie tak, jak wielu tych, którzy otaczali Komendanta i którzy dyspozycję swą udowadniali na polach bitwy.
Ilustracje czasów obecnych
Jednak w dręczeniu i dewastacji demokracji znajdujemy daleko idące podobieństwa, podobnież, jak i w konstrukcji systemu politycznego pod jednego człowieka czy też klimacie społecznym. Spójrzmy na wybrane opisy tamtych czasów, istne ilustracje czasów obecnych.
Oto Jan Ciechanowski pisze w liście do Ignacego Paderewskiego, że „Piłsudski może rządzić, jak sobie zapragnie, zza ściany, utrzymując fikcję odpowiedzialnego konstytucyjnie gabinetu, którym od wewnątrz kieruje, faktycznie nie ponosząc za swoje czyny odpowiedzialności – pozostając zawsze poza Konstytucją i prawem”.
Albo taki fragment z dziennika Juliusza Zdanowskiego: „Pieniędzmi i posadami hołotę się kupuje. Kłamstwem, upokarzaniem rozbija się wszystko i wszystkich. Dla przeciwnika nie ma prawa ni sprawiedliwości”.
I może jeszcze Władysław Sikorski w liście do Paderewskiego: „Demagogiczne barwy, którymi błyszczały sztandary i znaki obozu sanacji, straciły stanowczo swój kolor i blask. Spłowiały hasła odnowy moralnej, bo za dużo się dzisiaj kradnie i bierze łapówek”.
W 1929 roku Henryk Lieberman, który sanację już wkrótce poczuje w kościach, bo rok później zostanie przez żandarmów okrutnie skatowany w drodze do więzienia brzeskiego, konstatował ponuro: „Polska znajduje się na rozstajnych drogach: wschód czy zachód, samowola jednostki czy wola ogółu, panowanie prawa czy kaprysów i zachcianek ludzi wielkich i silnych?”.
Teraz, po 94 latach, znów jesteśmy w tym samym miejscu, stoimy znowuż na tych samych rozstajnych drogach. Jesienią ruszymy w jedną lub drugą stronę.