Emilewicz wraca do rządu. Tym razem dostała dwie ważne funkcje
Jadwiga Emilewicz pochwaliła się nowymi posadami. Była wicepremier objęła m.in. stanowisko sekretarza stanu w resorcie funduszy i polityki regionalnej.
Reklama.
Jadwiga Emilewicz pochwaliła się nowymi posadami. Była wicepremier objęła m.in. stanowisko sekretarza stanu w resorcie funduszy i polityki regionalnej.
"Zostałam powołana przez premiera Mateusza Morawieckiego na pełnomocnika rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej i Sekretarza Stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej" – napisała w mediach społecznościowych Jadwiga Emilewicz.
Jak dodała, omówiła już z szefem resortu, Grzegorzem Pudą, "plan działania". Podziękowała też premierowi i ministrowi za zaufanie.
Przypomnijmy, że Emilewicz w 2020 r. ogłosiła odejście z Porozumienia, zostając bezpartyjną posłanką w klubie parlamentarnym PiS. 6 października tego samego roku zakończyła pełnienie funkcji rządowych. Tym samym wraca do rządu po niecałych trzech latach przerwy.
Niedawno Emilewicz w wywiadzie dla naTemat przekonywała, że najbliższe wybory w Polce wygra prawica. – I nie jest to tylko dobre życzenie dla nas wszystkich – mówiła. Polityczka dość odważnie argumentowała swoje zdanie, bo podkreślała, że nie widzi "konkurencji na boisku".
– Kiedy patrzę na wszystko, co dzieje się na cenie politycznej na chłodno, okiem analityka, to trudno mi sobie przypomnieć polski rząd po 1989 roku, który musiałby się mierzyć z takim szturmem zewnętrznych kryzysów – pandemicznym, potem wojennym – a mimo to nadal cieszyłby się najwyższym poparciem społecznym – wyjaśniała.
W jej ocenie opozycji trudno znaleźć lidera, który wywołuje jednoznacznie dobre emocje społeczne. – Myślę, że opozycja nie ma dziś interesującego projektu dla Polaków. Ma go ciągle prawica. Dlatego mamy duże szanse, by jesienią te wybory wygrać – dodawała.
W rozmowie z nami otworzyła się także ws. politycznych relacji z Jarosławem Gowinem. – To dla mnie bolesna historia. Przyjaźnie nie powinny się kończyć w taki sposób. Ta skończyła się źle. (...) – tłumaczyła.
W kontekście Porozumienia przekonywała, że zachowała się uczciwie do końca – zarówno wobec partii, jak i wobec jej lidera. – Wobec wszystkich. Gdy uznałam, że Porozumienie już nie realizuje celów, na które się umawialiśmy, gdy zakładaliśmy partię, odeszłam – zaznaczyła.