25-letni Jan zabił, a następnie pociął piłą swoją 27-letnią partnerkę Alonę. Ukrainka została zamordowana w luksusowym apartamencie w Bangkoku. Polak po popełnieniu zbrodni próbował uciec z Tajlandii. Wcześniej poprosił taksówkarza o pomoc w rozczłonkowaniu ciała kobiety.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Informacje o brutalnej zbrodni przekazał dziennik "Daily Mail". Z informacji serwisu wynika, że 29 kwietnia 25-letni Jan zameldował się w luksusowym apartamencie w Bangkoku razem ze swoją 27-letnią partnerką Aloną.
Nagrania udostępnione przez brytyjską prasę pokazują parę idącą korytarzami hotelu. Oboje sprawiają wrażenie szczęśliwych. Służby ustaliły, że kobieta najprawdopodobniej została zamordowana w nocy z 13 na 14 maja.
Zbrodnia ujrzała jednak światło dzienne dopiero w miniony poniedziałek, kiedy wyraźnie zdenerwowany 25-latek próbował opuścić hotel. "Daily Mail" opisuje, że jego zachowanie zwróciło uwagę ochroniarzy, a kamery zarejestrowały, że mężczyzna jest roztrzęsiony.
Po opuszczeniu budynku w pośpiechu Jan zatrzymał najbliższą taksówkę. Następnie... poprosił kierowcę o pomoc w rozczłonkowaniu i ukryciu zwłok. Wtedy o sprawie powiadomiono służby.
Na miejscu stawiła się policja, która weszła do apartamentu na 32. piętrze hotelu. Tam odkryto poćwiartowane ciało Ukrainki. Obok leżała pobrudzona krwią piła. W oczy rzuciła się także duża rana klatki piersiowej.
Polaka nie udało się zatrzymać od razu. 25-latek podjął próbę ucieczki z Tajlandii, jednak Straż Graniczna zatrzymała go na granicy z Kambodżą. W rozmowie z "Daily Mail" o zachowaniu mężczyzny w areszcie powiedział oficer policji Pongpun Phonharn.
– Pił kawę jak zwykle w swojej celi i zaczął ćwiczyć, jakby to była jego normalna poranna rutyna. Nic nie powiedział – powiedział.
Jak ustalono, Polak był właścicielem firmy reklamowej w Wielkiej Brytanii. Ukrainka regularnie wykonywała dla niego sesje zdjęciowe. Na ten moment służby gromadzą materiał dowodowy w sprawie. Podjęto także kontakt z polską ambasadą w Tajlandii.
Spalone zwłoki odnalezione w ruinach mleczarni w Legnicy
Dopiero sekcja zwłok pozwoliła określić, że jest to ciało kobiety. Nieoficjalne doniesienia Radia Zet wskazywały, że mamy do czynienia z dzieckiem. Prokuratura Okręgowa w Legnicy zaprzeczyła, by było to ciało noworodka, jednak nie zaprzeczyła, by było to starsze dziecko.
– Z powodu rozkładu trudno było ustalić na miejscu wiek tego człowieka, więc nie mogę potwierdzić, że to ciało starszego dziecka. Wiek ustali dopiero sekcja zwłok zaplanowana na wtorek – powiedziała prok. Lidia Tkaczyszyn.