Mąż polskiej aktorki zaocznie aresztowany przez Rosjan
Powodem, dla którego Iwan Wyrypajew miał zostać aresztowany, jest "dyskredytowanie Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej w związku z jej działaniami w Ukrainie" – podaje serwis. Z informacji, które docierają do Polski z Moskwy wynika, że sąd postawił mu zaocznie zarzuty dotyczące "celowego podawania nieprawdziwych informacji na temat armii". Grozi mu za to nawet 10 lat więzienia.
Mąż polskiej aktorki Karoliny Gruszki od kilkunastu lat mieszka w Polsce i ma polskie obywatelstwo. Wiele razy otwarcie mówił, że sprzeciwia się rosyjskiej inwazji na Ukrainę. RMF przypomina również, że reżyser "w marcu zeszłego roku wystosował apel do teatrów na całym świecie, które wystawiają jego spektakle".
Chodziło o to, żeby wszystkie tantiemy z tych sztuk przekazywać na pomoc mieszkańcom Ukrainy. Te pieniądze miały iść na "cele pokojowe". Po tym nie trzeba było długo czekać na ruch ze strony Rosji. Szybko wycofano jego sztuki z tamtejszych repertuarów scenicznych.
Wyrypajew: Oni mają wiele powodów, żeby mnie oskarżać
W rozmowie z RMF FM Wyrypajew przyznał, że "nie jest zaskoczony decyzją Moskwy".
–Wcześniej czy później i tak do tego musiało dojść. Współpracuję cały czas z Ukraińcami, pomagam Ukraińcom, wspieram Ukrainę, mam flagę Ukrainy, cały czas piszę coś przeciw Putinowi. Mnie się wydaje, że oni mają wiele powodów, żeby mnie oskarżać – tłumaczył.
Czy reżyser boi się dalszych działań Rosjan? – Teraz moi prawnicy to wyjaśniają. Natomiast myślę, że Polska mnie nie wyda, tym bardziej że jestem obywatelem polskim – powiedział. Nie będzie mógł jednak teraz wyruszyć w podróż do Indii, gdzie od lat zajmuje się jogą i medytacją. – I to jest dla mnie najgorsze – stwierdził.
Ponadto zdradził, że "od prawie roku stara się zrezygnować z rosyjskiego obywatelstwa, ale to jest bardzo trudne". – To jest ogromny proces – zdobycie dokumentów m.in. z sądu, że nie jestem oskarżony. Wydałem pieniądze, wynajmowałem prawnika, już zbliżało się do tego, że zrezygnuję z tego obywatelstwa, ale teraz pewnie się nie uda. I tak zostanie w papierach, że będę miał paszport, którego chciałem się pozbyć – przyznał.
Karolina Gruszka po wybuchu wojny od razu opowiedziała się po stronie Ukrainy
Gruszka przez dłuższy czas grała w moskiewskim teatrze. W ubiegłym roku tuż po wybuchu wojny w Ukrainie aktorka w rozmowie z Plejadą zdradziła, jakie ma podejście do pracy na terenie Federacji Rosyjskiej.
– Już parę lat temu podjęłam decyzję o przeprowadzce z Rosji do Polski w dużej mierze ze względów politycznych, a teraz ta sytuacja na tyle eskalowała, że byłoby mi trudno zaangażować się w projekt finansowany z państwowych rosyjskich pieniędzy, a takie jest źródło finansowania większości teatrów i filmów. Dlatego obecnie nie widzę możliwości, żeby jeździć tam do pracy – zadeklarowała.
Artystka wyznała, że wielu jej rosyjskich znajomych z branży artystycznej pragnie demokratycznych rządów, dlatego trudno jest im odnaleźć się w sytuacji, która obecnie panuje na linii Rosja-Ukraina. – Myślę, że sami są zdezorientowani tym, jak szybko pogłębia się ten kierunek, który przybrał Putin. Z drugiej strony ja też ich rozumiem, że byłoby im trudno wypisać się ze swojej działalności artystycznej, bo tam mieszkają i muszą się utrzymać, próbują więc odnaleźć się w tej rzeczywistości, ale nie zazdroszczę im tej sytuacji – dodała.
– Coraz trudniej jest im tworzyć projekty zawodowe, zostając w zgodzie ze swoim sumieniem, a brakuje im wiary w to, że jako obywatele mają jakikolwiek wpływ na sytuację polityczną w swoim kraju – powiedziała Karolina Gruszka.
Zobacz także