Mija 10 lat odkąd Amerykanie prowadzą tam wojnę. Czas nie jest jednak w tym wypadku sprzymierzeńcem. Sytuacja jest coraz trudniejsza. Świadczą o tym wydarzenia z ostatnich miesięcy.
REKLAMA
Amerykanie spalili książki, które czytali afgańscy więźniowie. Stało się tak ponieważ robili notatki na marginesach, co Amerykanie potraktowali jako próbę spisku i komunikacji między więźniami. Jak się później okazało, chcieli tylko zostawić po sobie jakiekolwiek ślady: swoje imiona, nazwę miejscowości z jakiej pochodzili, cokolwiek. Pech chciał, że wśród książek znalazło się kilka egzemplarzy świętej dla muzułmanów księgi - Koranu. To była iskra padająca na beczkę z prochem. Rozwścieczony tłum zaczął okupować rządowe budynki przez kilka dni. W Kabulu ogłoszono z tego powodu alarm.
Podobna sytuacja miała miejsce w zeszłym roku, kiedy z okazji uczczenia 10. rocznicy ataku na WTC pastor mieszkający na Florydzie spalił Koran.
Podobna sytuacja miała miejsce w zeszłym roku, kiedy z okazji uczczenia 10. rocznicy ataku na WTC pastor mieszkający na Florydzie spalił Koran.
Niezrozumienie muzułmańskiej religii i kultury to największy wróg Amerykanów na tej wojnie. Ostatnio dwóch Amerykanów zginęło z rąk lojalnego, afgańskiego pracownika. Powód? Żarty z religii.
Afgańczycy nie uważają już Amerykanów za wyzwolicieli niosących demokrację. Od dłuższego czasu odbierani są jako okupanci, którzy za dwa lata opuszczą ich kraj.
Afgańczycy nie uważają już Amerykanów za wyzwolicieli niosących demokrację. Od dłuższego czasu odbierani są jako okupanci, którzy za dwa lata opuszczą ich kraj.
Obliczono, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy aż jedna piąta poległych zachodnich żołnierzy zginęła nie w potyczkach z talibskimi partyzantami, lecz od kul afgańskich żołnierzy z rządowego wojska - pisze Wojciech Jagielski, powołując się na raport ujawniony w New York Times.
Cierpliwość do USA skończyła się nawet afgańskiemu prezydentowi Hamidowi Karzajowi. A przecież Amerykanie właśnie pomogli mu w zdobyciu prezydentury. "Widząc, że zachód chce jedynie wycofać się z Afganistanu bez utraty honoru, Karzaj walczy o własną skórę. Amerykanie mieli go za lokaja, teraz to on zaczyna traktować ich jak marionetki"- pisze dziennikarz.
Całość artykułu w najnowszym Newsweeku