Alaksandr Łukaszenka miał trafić do moskiewskiego szpitala po spotkaniu z Władimirem Putinem – wynika z niepotwierdzonych informacji przekazanych przez białoruskiego opozycjonistę Waleryja Cepkałę. Ma znajdować się w stanie krytycznym, niepozwalającym na transport na Białoruś.
Reklama.
Reklama.
Moskwa. Łukaszenka w szpitalu?
Alaksandr Łukaszenkaprzybył do Moskwy, aby wziąć udział w szczycie Euroazjatyckiej Rady Gospodarczej. Po zamkniętym spotkaniu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem miał jednak zostać w stanie krytycznym przewieziony do Centralnego Szpitala Klinicznego w rosyjskiej stolicy – przekazał w mediach społecznościowych białoruski opozycjonista Walerij Cepkała.
Podkreślił przy tym, że posiadane przez niego informacje wymagają dodatkowego potwierdzenia. Cepkała przekazał, że "przeprowadzono leczenie, ale stan Łukaszenki uznano za nienadający się do transportu". Według niego akcja ratunkowa "miała na celu rozwianie spekulacji na temat rzekomego udziału Kremla w otruciu" Łukaszenki. "Niezależnie od tego, czy wyzdrowieje, czy nie, lekarze ostrzegają przed możliwością nawrotów choroby" – dodał.
Cepkała to białoruski polityk i dyplomata oraz wieloletni współpracownik Łukaszenki. W latach 1997–2002 służył jako ambasador Republiki Białorusi w Stanach Zjednoczonych i w Meksyku, w latach 2002–2005 był doradcą prezydenta Białorusi, potem zaś pełnił do 2017 roku funkcję dyrektora administracji Białoruskiego Parku Wysokich Technologii. W 2020 roku poinformował o zamiarze kandydowania w wyborach prezydenckich. W tym roku został skazany zaocznie na 17 lat więzienia m.in. za "kierowanie grupą ekstremistów" i "obrazę prezydenta".
Łukaszenka o swojej chorobie
Od czasu obchodów Dnia Zwycięstwa w Moskwie, które odbyły się 9 maja, w mediach pojawiało się wiele spekulacji na temat stanu zdrowia Alaksandra Łukaszenki. Wyglądał tam bowiem na wyraźnie zmęczonego i wyjechał ze stolicy Rosji jeszcze przed zakończeniem uroczystości. Co więcej, uwagę przykuwał też bandaż na jego dłoni.
Ponadto, na lotnisko miał się udać w asyście karetki. Później przez kilka dni nie pokazywał się publicznie. Pojawiały się też informacje, że Łukaszenka trafił do szpitala. Wówczas białoruskie media podawały, że może on cierpieć na groźną chorobę.
We wtorek 23 maja Łukaszenka pojawił się na posiedzeniu swojego rządu. W trakcie wystąpienia na spotkaniu dotyczącym systemu ochrony zdrowia nawiązał do tematu swojego stanu zdrowia.
– Jeśli ktoś myśli, że umrę, niech się uspokoi – mówił Łukaszenka. Dodał te, że wszelkie doniesienia o jego złym stanie zdrowia były tylko "bezsensowną paplaniną w mediach społecznościowych".
Przekazał też, co tak naprawdę miało mu dolegać i dlaczego nie był w stanie wziąć udziału w wydarzeniach związanych z wydarzeniami państwowymi. Jak tłumaczył, chorował na adenowirusa, którego "można wyleczyć w kilka dni".
Dodał przy tym, że nie miał czasu na leczenie. – Ponieważ nie miałem możliwości się leczyć, bo wtedy jechałem do Moskwy, potem do Subbotnik, potem do Grodna, potem do Homla, to wszystko się nawarstwiło – zaznaczał.
– Dlatego nie umrę, chłopaki. Będziecie cierpieć ze mną bardzo długo – stwierdził Alaksandr Łukaszenka.