Zniszczone witryny butiku Macieja Zienia, podarte reklamy wielkoformatowe, oszpecone kamienice, w których mieszczą się banki i agencje nieruchomości. W Warszawie działają bezmyślni wandale? – To komunikat, którzy przypomina rozwód między młodymi ludźmi a przedstawicielami porządku społecznego – mówi dr Łukasz Jurczyszyn, socjolog.
Witryny butiku Macieja Zienia i ściany zabytkowej kamienicy, w której się znajduje, zostały zniszczone, grupa anonimowych wandali zalała je czerwoną farbą. To nie pierwszy taki wybryk – wcześniej celem zostały także inne witryny znajdujące się w sąsiedztwie: agencji nieruchomości Lion's House i salonu marki Lilou. Po każdym ze zdarzeń zdjęcia i krótkie notki umieszczała na swoim blogu grupa podpisująca się 15W08. W komentarzach do fotografii zwracają uwagę na konsumpcjonizm, krwawy kapitalizm, seksistowskie podejście i wykorzystywanie kobiet, a także sprawy lokatorskie. Podają także kilka praktycznych porad na to, jak zniszczyć wielkoformatowe reklamy, billboardy i witryny.
Profesjonalny wandalizm? Performance? A może zwiastun kolejnej fali buntu młodych?
Marksiści, feminiści
Grupa 15W08 odwołuje się na swoim blogu do sytuacjonistów, czyli grupy, która po II wojnie światowej pokazywała absurd egzystencji mieszczańskiego społeczeństwa, w którym nieustannie rozgrywa się spektakl, a ludzie karmią się fałszywymi pragnieniami. Według niektórych teoretyków działalność sytuacjonistów przygotowała kulturalny grunt pod bunt 1968 roku. Po protestach grupa co prawda rozpadła się, ale jej myśl była kontynuowana w różnych nurtach kultury.
– Jeśli ktoś odwołuje się do międzynarodówki sytuacjonistycznej, to znaczy że mamy do czynienia z kimś samoświadomym, że mamy do czynienia z czymś więcej niż wandalizm – mówi w rozmowie z naTemat dr hab. Rafał Chwedoruk, badacz współczesnych ruchów społecznych. – Ale akty wandalizmu, o których mówimy wyglądają bardziej jak bandytyzm socjalny. Polega on na popełnianiu pospolitych przestępstw w imię idei. Być może działalność tej grupy jest czymś z pogranicza tych dwóch nurtów – zastanawia się.
O tym, że zniszczenie witryn drogich sklepów w prestiżowej lokalizacji jest czymś więcej niż aktem wandalizmu przekonuje także dr Łukasz Jurczyszyn, który wandalizm badał we Francji. – Sklasyfikowałbym działalność tej grupy jako jedną z nowych form przemocy. Widać to na Zachodzie już od lat 70. Ci ludzie mają coś do powiedzenia i chcą pokazać się w przestrzeni miejskiej. Prawdopodobnie są sfrustrowani i szukają sposobu, jak to wyrazić – mówi. – Ale ich komunikat jest niejasny. W tym, co piszą na blogu widać elementy marksistowskie, anarchistyczne, także feministyczne. Wszystko jest jednak z pogranicza populizmu: "niczego nie zmieniacie", "wasze kampanie społeczne niczego nie załatwiają". Wszystko jest lewicowym misz-maszem.
Performance?
Dr hab. Rafał Chwedoruk uważa jednak, że co do celów grupy należy pozostać sceptycznym. Za kilka dni może bowiem okazać się, że 15W08 to zwykli performerzy, którzy w niecodzienny sposób próbują zaistnieć, dostać się do mainstreamu. Tak, jak niegdyś zrobił to Banksy, który zaczynał od graffiti na murach, a skończył jako jeden z najbardziej rozchwytywanych i cenionych artystów. Zresztą nie on jeden. Kontrkulturowy świat z obawą obserwuje właśnie działania innego grafficiarza – Kidulta, który swoimi podpisami na ścianach piętnuje domy modowe, a tymczasem Marc Jacobs sprzedaje koszulki ze zdjęciem jego bazgrołów po ponad 600 dol. za sztukę. W ostatnim czasie skomercjalizował się także inny artysta - buntownik, Maison Martin Margiela. Choć marka zaczynała od eksponowanych szwów, surowych krojów i kompletnej anonimowości twórców, skończyła jako część koncernu Diesel (więcej w "Krytyce Politycznej").
– Żyjemy w epoce globalizacji, w której już o nic nie chodzi – mówi dr hab. Chwedoruk. – Gdyby ci ludzie chcieli przeprowadzić autentyczną prowokację, mogliby spróbować jak finansowani przez Jimmiego Hendrixa działacze rozrzucać banknoty w budynku giełdy i patrzeć, czy maklerzy odkleją się od biurek i będą je łapać powodowani własną chciwością, czy jednak zostaną przy komputerach – śmieje się. – Być może działania 15W08 to epilog dla kultury graffiti, która zaczęła się jako bunt przeciwko komercjalizacji publicznej powierzchni, a skończyła jako jej część.
Również dr Łukasz Jurczyszyn ma wątpliwości, czy działalność grupy wandali – sytuacjonistów nie jest swoistym performance. – Dużo tu show, obudowy ideologicznej. Zobaczymy, co dalej zrobią z tym mało zrozumiałym pakietem – mówi.
Zapowiedź?
Zdaniem badaczy wystąpienia takie, jak 15W08 mogą być jednak zapowiedzią czegoś znacznie poważniejszego. – Forma komunikacji jest bardzo silnym sygnałem. Niepokojącym. Nastąpiło zerwanie komunikacji między pośrednikami, takimi jak partie polityczne i stowarzyszenia, a obywatelami. Instytucje przestały spełniać swoje funkcje, więc młodzi ludzie zaczynają komunikować swoje niezadowolenie bezpośrednio. To komunikat, którzy przypomina rozwód między młodymi ludźmi a przedstawicielami porządku społecznego – mówi dr Łukasz Jurczyszyn i dodaje, że na naszych oczach powstaje wielka zmiana jakościowa. – Młodzież, która przez kilkanaście lat była definiowana jako bierna, zaczęła się sprawami politycznymi interesować. Protesty związane z ACTA pokazały, że oni się budzą. Ulice opustoszały, ale schematy myślenia, sieci kontaktów zostały – dodaje i zwraca uwagę, że zjawiska można zaobserwować nie tylko w Polsce, ale – zaczynając od Hiszpanii i Francji, w całej Europie.
Choć z protestów póki co niewiele wychodzi, bo młodzi skłonni są raczej do odruchów niż tworzenia ruchów społecznych, to, co dzieje się dziś może być zdaniem badaczy tym, czym dla 1968 byli sytuacjoniści. – Być może jeszcze nie to, ale kolejne pokolenia będą totalnie kontestatorsko nastawione do rzeczywistości. Dzisiejsze dzieci będą już bowiem wychowywane w epoce kryzysu. To z pewnością odbije się jakoś na społeczeństwie – nie ma wątpliwości dr hab. Rafał Chwedoruk.