W ostatni piątek Taylor Swift przygotowała dla swoich fanów sporo muzycznych niespodzianek. Internet oszalał jednak na punkcie jednego kawałka, czyli "You're Losing Me" – piosenki najprawdopodobniej opowiadającej o kulisach rozstania artystki z Joe Alwynem, z którą zidentyfikowały się całe rzesze kobiet.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pierwsze plotki o rozstaniu Taylor Swift i Joe Alwyna pojawiły się na początku kwietnia tego roku. Powodem zakończenia ich trwającego sześć lat związku miały być "różnice charakterów" oraz fakt, że aktor znany m.in. z "Rozmów z przyjaciółmi" nie czuł się dobrze w świetle reflektorów, które skierowane były na jego partnerkę.
Ani Joe, ani Taylor oficjalnie niczego nie potwierdzili. Szybko zaczęły się jednak spekulacje, że Swift spotyka się już z kimś nowym, a mianowicie Matty'm Healy'm – kontrowersyjnym wokalistą brytyjskiego zespołu The 1975. Plotki te potwierdziły zdjęcia zrobione przez paparazzi, na których para trzyma się za ręce lub obejmuje.
Ponadto Swift w trakcie jednego z koncertów w ramach jej trwającej właśnie trasy koncertowej "The Eras Tour" powiedziała, że "nigdy nie była tak szczęśliwa" i dodała, że "w każdym aspekcie swojego życia", czym dodatkowo potwierdziła, że czuje się spełniona również w nowym związku.
Nowe piosenki Taylor Swift i ta jedna, na punkcie której oszalał TikTok
W ubiegłą środę 24 maja Taylor miała sporo ogłoszeń dla swoich fanów. Artystka przekazała, że 26 maja ukaże się reedycja jej wydanego w październiku ubiegłego roku albumu. Swift ogłosiła, że na "Midnights (Til Dawn Edition)" znajdą się nowe wersje dwóch kawałków: "Karma" z gościnnym udziałem raperki Ice Spice oraz "Snow On The Beach", na którym (w porównaniu do pierwszego wydania piosenki) będzie można usłyszeć więcej wokalu Lany Del Rey.
Ponadto, na płytę CD oraz do wersji przeznaczonej do streamingu dodano również utwór "Hits Different", który wcześniej dostępny był jedynie na wydaniu winylowym "Midnights". To jednak nie koniec – artystka ogłosiła również, że na jej koncertach w East Rutherford będzie można zdobyć limitowaną edycję płyty z nagranym już wcześniej, ale nieopublikowanym nigdy kawałkiem "You're Losing Me".
"Karma" (do której powstał również teledysk) wzbudziła raczej chłodny entuzjazm – po pierwsze, rola Ice Spice w piosence jest bardzo ograniczona, a po drugie niektórzy uważają, że Taylor nawiązała z nią współpracę na zasadzie "damage control", gdyż jakiś czas temu jej obecny chłopak pozwolił sobie w podcaście "The Adam Friedland Show" na rasistowskie żarty z raperki. Piosenkarka utrzymuje jednak, że to sama Ice Spice zgłosiła się do niej, by nagrać coś razem.
"Hits Different" oraz "Snow On The Beach" ft. More Lana Del Rey (ta wersja powstała zresztą na wyrażane w internecie prośby słuchaczy) spodobały się fanom, jednak to "You're Losing Me" (które życzliwe osoby udostępniły w sieci) wywołało na TikToku prawdziwy szał. Dlaczego?
Smutniejsze niż "All Too Well" i "Dear John"
Tak jak domyślano się jeszcze przed premierą kawałka, "You're Losing Me" rzuca nieco światła na rozstanie Swift z Alwynem. Zdaniem wielu fanów, piosenka jest również dowodem na to, że "Midnights" od początku było albumem o zerwaniu (albo zwiastującym je), a nie, tak jak początkowo myślano, krążkiem celebrującym jej związek z aktorem.
Taylor to specjalistka od piosenek o rozstaniu i ma na swoim koncie wiele dewastujących emocjonalnie słuchaczy utworów. Wielu z nich po wydaniu "You're Losing Me" uznało jednak, że nowy kawałek przebija nawet wyjątkowo depresyjne "All Too Well" (z tekstem o rozstaniu z Jake'iem Gyllenhaalem) oraz "Dear John" (w którym artystka oskarża Johna Mayera o manipulowanie nią, gdy była jeszcze bardzo młoda).
Wydaje się, że nowy utwór ma taką siłę rażenia z kilku powodów. Po pierwsze, to liryczne arcydzieło, którym Swift po raz kolejny udowodnia, że literaturoznawcy porównujący ją do wielkich poetów, wcale nie przesadzają.
Po drugie, artystka nikomu nie poświęciła tak wielu miłosnych piosenek, jak Alwynowi, dlatego fani, wciąż mając je w pamięci, empatyzują z artystką i nie mogą pogodzić się z tym, że ich historia skończyła się tak, jak sugeruje to "You're Losing Me".
Dodatkowo w tekście piosenki artystka sama nawiązuje do wcześniejszych dedykowanych aktorowi piosenek. Fani szczególną uwagę zwracają na refren, w którym artystka śpiewa: "Stop, you're losing me" ("Przestań, tracisz mnie"). Ich zdaniem to nawiązanie do utworu "Cornelia Street" z płyty "Lover" z 2019 roku, w której Swift śpiewała, że boi się utracić ukochanego.
"I hope I never lose you, hope it never ends / I’d never walk Cornelia Street again / That’s the kind of heartbreak time could never mend" (pol. "Mam nadzieję, że nigdy cię nie stracę, że to nigdy się nie skończy / Że nigdy nie będę musiała już iść po Cornelia Street / Tak złamanego serca czas nie mógłby naprawić") – śpiewała wówczas Swift.
To tylko jeden z przykładów, gdyż Taylor nawiązuje do wielu swoich wcześniejszych piosenek, m.in. wspomnianego "All Too Well", "The Great War", "Champagne Problems", "peace" czy "Daylight", a nawet wywiadów.
W 2020 roku w rozmowie z Apple Music Swift zdradziła, że razem z Alwynem lubią smutne piosenki."How long could we be a sad song" (pol. "Jak długo możemy być smutną piosenką") – śpiewa z kolei w "You're Losing Me", co znając Taylor, nie jest przypadkowe.
Kolejnym łamiącym (nomen omen) serca fanów smaczkiem jest umieszczenie w tle na początku utworu bicia serca artystki (takiego samego zabiegu użyła zresztą w kawałku "Wildest Dreams" z płyty "1989"). Zgodnie ze słowami piosenki, dźwięk wkrótce jednak zanika: "I can't find a pulse / My heart won't start anymore" (pol. "Nie mogę znaleźć pulsu / Moje serce już nigdy dla ciebie nie zabije").
Dlaczego "You're Losing Me" to nowe "Flowers"?
Powodem niesamowitej popularności "You're Losing Me" wydaje się jednak coś innego. Najwięcej TikToków dotyczy bowiem części fragmentu piosenki określanego jako "bridge" (pol. "łącznik"), którego słowa brzmią tak:
"And I wouldn't marry me either / A pathological people pleaser / Who only wanted you to see her / And I'm fadin', thinkin' /'Do something, babe, say something' (Say something) / 'Lose something, babe, risk something' (You're losin' me) / 'Choose something, babe, I got nothing' (I got nothing) / 'To believe, unless you're choosin' me'".
W polskim tłumaczeniu brzmiałoby to mniej więcej tak:
"Sama nie wzięłabym ze sobą ślubu / Patologiczna 'zadowalaczka' innych / Która tylko chciała, żebyś ją widział / A teraz tracę samą siebie, kiedy myślę / 'Zrób coś, kochanie, powiedz coś' (Powiedz coś) / Strać coś, kochanie, zaryzykuj coś' (Tracisz mnie) / 'Zdecyduj się na coś, kochanie, Nie dajesz mi niczego' (Niczego) / Żebym uwierzyła, chyba że zdecydujesz się wybrać mnie'".
To właśnie z tym momentem kawałka zidentyfikowało się najwięcej osób (a w szczególności kobiet), gdyż odnosi się on do pewnych bardzo powszechnych doświadczeń.
"To piosenka dla dziewczyn, które musiały błagać swojego partnera, żeby zrobił cokolwiek. Ich związek umiera, a jeśli on przynajmniej nie włoży wysiłku w udawanie, że mu zależy, to ją straci. Ona jest zmęczona tym, że tylko jej zależy" – TikToków o podobnej treści po publikacji nowego kawałka Taylor powstało setki, jeśli nie tysiące.
W najbardziej emocjonującym słuchaczy fragmencie utworu chodzi więc o uczucie, w którym jedna ze stron związku robi wszystko, żeby go naprawić, podczas gdy druga jest pasywna, co łamie serce tej pierwszej. Wiele osób na TikToku komentowało, że słowa Swift: "Zrób coś, kochanie, powiedz coś" były dokładnie tym, co chciały/chcieli powiedzieć swoim partnerom/partnerkom krótko przed zerwaniem.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.