Kacper Tekieli spocznie w Gdańsku.
Kacper Tekieli spocznie w Gdańsku. Fot. Albin Marciniak / East News

30 maja Kacper Tekieli zostanie pochowany na cmentarzu Oliwskim w rodzinnym Gdańsku. Miejsce to nie jest przypadkowe – grób ten związany jest z inną tragiczną śmiercią. W latach 60-tych XX wieku pochowano tu malutkie dziecko z rodziny Kacpra Tekielego.

REKLAMA

Pogrzeb Kacpra Tekielego

Kacper Tekieli zginął tragicznie w szwajcarskich Alpach. Wspinacz chciał zdobyć wszystkie 82 czterotysięczniki. 17 maja w środę podczas schodzenia z góry Jungfrau doszło do lawiny, która go porwała. Ciało alpinisty znaleziono 18 maja rano.

Wiadomo już, że pogrzeb Kacpra Tekielego odbędzie się we wtorek, 30 maja, w Gdańsku, czyli ukochanym, rodzinnym mieście alpinisty, w którym 3 lata wcześniej wziął ślub z Justyną Kowalczyk. Na swoim profilu na Facebooku wdowa po Kacprze Tekielim opublikowała wyruszający wpis, w którym wyjaśnia, czemu nie chce, by żałobnicy przynosili na pogrzeb wieńce i kwiaty.

"Bardzo proszę, by zamiast kwiatów, wieńców itd. wspomóc schronisko dla zwierząt! (schronisko promyk) Mój kochany Mąż zwierzęta uwielbiał i na wszystkie możliwe sposoby przez całe swoje życie im pomagał" – napisała.

Poza tym Justyna Kowalczyk prosiła o "uszanowanie prywatności Hugotka, najbliższej rodziny i zrozumienie naszego bólu i straty". Co ciekawe, dodała, że pożegnanie będzie miało charakter świecki.

Fakt ustalił, że mąż Justyny Kowalczyk-Tekieli spocznie w otoczonej drzewami alei z maleńkimi mogiłami, gdzie pochowane są dzieci. Urna z jego prochami zostanie złożona w grobie, w którym pochowane zostało małe dziecko z rodziny Kacpra Tekielego. Tak podał portal.

Kacper Tekieli przed wyprawą "był świadomy, z czym może się to wiązać"

Jak już informowaliśmy w naTemat, Bartek Dobroch, dziennikarz i autor książek poświęconych alpinizmowi w rozmowie z tygodnikiem "Polityka" wyjawił, że mąż Justyny Kowalczyk przed wyprawą był świadomy, z czym może się ona wiązać. Dobroch był też z nim w kontakcie podczas alpejskiej wyprawy. – Wcześniej wszedł na Bishorn, tam po sąsiedzku są dwa inne szczyty, o które można się pokusić właściwie za jednym zamachem. Ale mówił mi, że odpuścił, bo było zbyt niebezpiecznie. To był mądry, rozważny facet, umiał skalkulować ryzyko. Trudno zrozumieć, dlaczego zdecydował się iść na Jungfrau – powiedział gazecie.