Na początku tygodnia Andrzej Duda podpisał "lex Tusk". Ten ruch spowodował krytyczną reakcję ze strony USA. W wywiadzie dla Bloomberga prezydent tłumaczy się z tej decyzji. Ma też propozycję dla Joe Bidena w tej sprawie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Prezydent Andrzej Duda w rozmowie z Bloombergiem odpowiedział na krytykę ze strony Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej w związku z "lex Tusk" mówiąc, że sprzeciwy są nieuzasadnione.
Duda tłumaczy się w amerykańskich mediach z "lex Tusk"
– Niezupełnie rozumiem reakcję naszych sojuszników. Nie wiem, czy zostali zwiedzeni przez polityków opozycji, czy przez błędy w tłumaczeniu ustawy, czy po prostu ktoś tego nie wyjaśnił – stwierdził Duda w tym wywiadzie.
Jak podała agencja, Duda zaproponował też, że porozmawia bezpośrednio z prezydentem Joe Bidenem, aby wyjaśnić tę sytuację.
– W USA podejmuje się różne decyzje, wydaje się wyroki, powołuje się różne komisje. Tak samo powinno być u nas. Więc nie widzę tu problemu, chyba że ktoś rozpowszechnia błędne informacje – przekonywał.
Władze USA podchodzą krytycznie do "lex Tusk". Jak pisaliśmy w naTemat, ambasador Mark Brzezinski powiedział, że zarówno on, jak i rząd USA podziela obawy oraz zaniepokojenie związane z podpisaniem "lex Tusk". Jak wskazał, Stany Zjednoczone, w tym Joe Biden i cała jego administracja dokładnie wiedzą "co niepokoi wiele osób odnośnie tej ustawy, rozumieją to i podzielają".
USA i UE krytykują "lex Tusk"
Także rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller wydał oświadczenie w sprawie podpisania przez prezydenta Dudę tej ustawy.
"Jesteśmy zaniepokojeni nową polską legislacją, która może zostać wykorzystana do ingerencji w wybory w Polsce. Ta ustawa o utworzeniu komisji do zbadania rosyjskich wpływów może zostać wykorzystana do zablokowania kandydatury polityków opozycji bez należytego procesu – przekazał na Twitterze.
Krytyczna wobec pomysłu PiS jest też UE. Głębokie zaniepokojenie dokumentem zgłosił już komisarz ds. praworządności. Jak wskazał Didier Reynders, "KE nie zawaha się podjąć odpowiednich środków".
– Szczególne wątpliwości budzi wprowadzenie nowej komisji, która jest w stanie pozbawić poszczególnych osób prawa wyborczego, będzie mogła zakazać im pełnienia funkcji publicznych. Można to zrobić za pomocą decyzji administracyjnej bez jakiegokolwiek przeglądu sądowego – wskazał unijny komisarz.
I podkreślił: – Jest to specjalny problem, który przeanalizuje komisja i w razie czego podejmie odpowiednie kroki, ponieważ nie możemy zgodzić się na taki system bez prawdziwego dostępu do sprawiedliwości, do niezależnego sędziego wyłącznie na podstawie decyzji administracyjnej.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.