Rada ds. Przedsiębiorczości przy prezydencie ma coraz mniej członków. Opuściła ją właśnie prof. Julita Wasilczuk. Profesor ekonomii zrobiła to oczywiście ze względu na "lex Tusk".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Prof. Julita Wasilczuk zrezygnowała z członkostwa w Radzie do spraw Przedsiębiorczości, którą powołał Andrzej Duda. –Jest to mój sprzeciw przeciwko obniżaniu standardów demokracji – mówiła w środę na antenie TVN24 Biznes
Taką samą decyzję podjęli wcześniej Beata Stelmach i Andrzej Arendarski. Stelmach w rozmowie z money.pl wyjaśniła powody rezygnacji.
– Niezależnie od moich preferencji "lex Tusk" dzisiaj w mojej ocenie jest elementem gry politycznej i wpisuje się w dyskusję absolutnie polityczną, związaną z kampanią wyborczą. Ta ustawa burzy porządek w demokratycznym państwie. Nie widzę dla siebie miejsca, kiedy polityka tak mocno przenika do naszego życia. Za długo pracowaliśmy, żeby mieć demokrację, aby była teraz nadwyrężona – powiedziała portalowi. – Prezydent podpisał ustawę sprzeczną z prawem – stwierdził z kolei Andrzej Arendarski.
Duda podpisał "lex Tusk". W PE zorganizowano pilną debatę
– Szczególne wątpliwości budzi wprowadzenie nowej komisji, która jest w stanie pozbawić poszczególnych osób prawa wyborczego, będzie mogła zakazać im pełnienia funkcji publicznych. Można to zrobić za pomocą decyzji administracyjnej bez jakiegokolwiek przeglądu sądowego – wskazał w tym tygodniu unijny komisarz.
W tej sprawie zabrał on także głos w Parlamencie Europejskim w czasie pilnej debaty. Dyskusję dotyczącą PiS-owskiej ustawy o powołaniu komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce zorganizowano w trybie pilnym. – Jest to sytuacja, którą Komisja Europejska obserwuje z wielkim zaniepokojeniem – powiedział w środę Didier Reynders.
Głos zabrał też m.in. europoseł Andrzej Halicki z PO. – Chcę państwa ostrzec. "Lex Tusk" to nie jest kolejna ustawa, która łamie polską Konstytucję. To narzędzie – modus operandi władzy autorytarnej, która wie, że traci poparcie, ale chce utrzymać na siłę władzę. Kiedyś tak było za komuny i w Polsce jest tak teraz – powiedział.
Róża Thun dodała z kolei, że "to nie jest problem jednej partii czy jednego człowieka, ale dla nas wszystkich".
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.