Szydło mówiła w PE, że "lex Tusk" nie łamie Konstytucji. Prawniczka obala kłamstwa byłej premier
redakcja naTemat
01 czerwca 2023, 19:32·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 01 czerwca 2023, 19:32
Beata Szydło zarzuca opozycji, że ta buntuje się przeciwko najnowszej ustawie PiS-u. Jak twierdzi, "nie jest łamana konstytucja ani prawo". Przeciwnego zdania są jednak konstytucjonaliści. – W najczarniejszych scenariuszach nikomu z prawników się nie śniło, że ustawa "lex Tusk" wejdzie w życie w zapowiadanym kształcie. A jednak się to stało – komentuje w naTemat dr Monika Haczkowska, która wyjaśniła, w których miejscach ustawa łamie najważniejsze dokumenty polskiego prawa.
Reklama.
Reklama.
– Wstyd, Sikorski, że byłeś kiedyś ministrem spraw zagranicznych – krzyczała w środę wieczorem z mównicy w Parlamencie EuropejskimBeata Szydło. Była premier RP zwróciła się też do komisarza UE ds. sprawiedliwości Didiera Reyndersa, któremu powiedziała, że "jeżeli chodzi o sprawy związane z wymiarem sprawiedliwości, to zgodnie z traktatami należą one do gestii suwerennych państw".
Co jednak najważniejsze była premier oświadczyła, że "konstytucja polska nie jest łamana, ani nie jest łamane polskie prawo". Przeciwnego zdania są eksperci, którzy łapią się za głowę.
Jak mówi w naTemat.pl konstytucjonalistka dr Monika Haczkowska, powołanie komisji za niekonstytucyjne jednoznacznie uznał niemal "cały świat prawniczy". A dowodów na to nie brakuje.
Dlaczego komisja ds. badania wpływów rosyjskich jest niekonstytucyjna?
Żeby określić, dlaczego ustawa "lex Tusk" jest niezgodna z prawem, wystarczy spojrzeć na samo określenie "wpływów rosyjskich". Jak tłumaczy ekspertka, komisja będzie zajmowała się czymś, czego nawet nie da się jednoznacznie wyjaśnić.
– Bo co to są wpływy rosyjskie? Ustawa mówi, że można za nie uznać także legalne działania, dlatego pozwolę sobie pół żartem - pół serio zapytać, czy jak legalnie kupowałam sobie rosyjską wódkę Smirnoff, to byłam pod wpływem Rosji, czy też nie? – żartuje prawniczka i wyjaśnia, że ten przykład pokazuje absurd całej sytuacji.
– Bo skoro nie można jednoznacznie określić, co konkretnie ma badać komisja, to być może wyjdzie na to, że można pod owe pływy podciągnąć wszystko. Szczególnie że narzędzia, którymi dysponuje komisja, są ogromne – wyjaśnia.
Jakie narzędzia ma komisja ds. wpływów rosyjskich, które łamią konstytucję?
Dowodów na to, że ustawa łamie Konstytucję RP, jest bardzo wiele. Jak wskazuje dr Monika Haczkowska, jednym z najbardziej jaskrawych przykładów jest art. 42, który stanowi, że nie ma przestępstwa, jeśli w momencie jego popełnienia nie ma ustawy, która na owe przestępstwo wskazuje. (Nullum crimen sine lege. Dodatkowo naruszona została zasada określana skrótem myślowym, że "prawo nie działa wstecz).
Z tego samego artykułu, naruszone jest także prawo do obrony i zasada domniemania niewinności. Ale na tym nie koniec.
– Wystarczy spojrzeć na art. 78, który stanowi o prawie do odwołania od decyzji pierwszej instancji. Od każdej decyzji obywatel ma prawo się odwołać, ale nie od decyzji powołanej ustawą komisji. Tam widnieje przepis, który stanowi wprost, że decyzja jest ostateczna – tłumaczy ekspertka.
Co prawda w ustawie jest przepis o możliwości odwołania się do sądu administracyjnego, na co powoływał się zresztą także Andrzej Duda kiedy podpisywał ustawę, ale mowa jest wyłącznie o sądzie administracyjnym.
Taki sąd zbada więc wyłącznie kwestie naruszenia prawa materialnego i proceduralnego, a nie zasadność wydanej przez komisję decyzji. Jak wskazuje ekspertka, to łamanie także art. 45 ust. 1, który stanowi o prawie do sądu, a także art 176, który odnosi się do dwuinstancyjności postępowania.
– Dodatkowo na mocy ustawy "lex Tusk" komisja, która ma w istocie wymierzać sprawiedliwość jest sądem wyjątkowym, a taki może powstać wyłącznie na czas wojny (art. 175 ust. 2) – tłumaczy dr Monika Haczkowska.
Komisja może pozbawić możliwości kandydowania w wyborach
Jednym z najbardziej dotkliwych przejawów łamania przepisów jest punkt, który stanowi, że komisja ma prawo uniemożliwić osobie "uznanej za winną" rosyjskich wpływów dopuszczenia do sprawowania funkcji publicznych, a więc kandydowania w wyborach.
– O tym, kto może pozbawić w Polsce prawa do wybieralności stanowi art. 198, zgodnie z którym jedyny organem, który może pozbawić tego prawa, jest Trybunał Stanu. Tymczasem tutaj mamy sytuację, w której pozbawienie prawa do określonych stanowisk umożliwia się jakiejś powołanej ustawą komisji – komentuje konstytucjonalistka.
Ponadto łamany jest także art. 51, który gwarantuje nam prawo do prywatności, czy art. 175, z którego wynika, że tylko sądy mogą sprawować w Polsce wymiar sprawiedliwości – Tymczasem działania komisji są tożsame z działaniami sądu – wyjaśnia ekspertka i dodaje, że przykładów można znaleźć jeszcze wiele.