
Przygotowania Doroty "Dody" Rabczewskiej do opolskiego festiwalu przebiegają w nie najlepszej aurze. 5 czerwca piosenkarka - cała zapłakana - zwierzyła się fanom, że została zwyzywana przez reżysera.
– Od początku negatywnie nastawiony. Mówi do mnie: Wypier*alaj. Odpie*dol się, rób sobie sama festiwal. (...) Ja tego nie przeżyję. Nie mogę w takich warunkach pracować – mówiła rozedrgana.
W dodatku Rabczewska martwi się o Pachuta
Nie była to jednak ostatnia smutna relacja na Instagramie Dody. Potem opublikowała też wideo, na którym po raz ostatni przytula swojego partnera i wyznaje, że jeszcze długo się nie zobaczą.
"Dziś zjeżdżasz z najwyższego wodospadu świata, gdzieś w dżungli na końcu świata. Nie mamy kontaktu i długo mieć nie będziemy. Zdobądź go cały i zdrowy" – napisała.
O wyprawie, na której jest Dariusz Pachut Doda mówiła po tragicznej śmierci męża Justyny Kowalczyk.
– Jest mi tak smutno. Mój partner jest ze środowiska wspinaczkowego i ja też żyję tym, co się w tym środowisku dzieje i jego smutkami. Okazało się, że mąż Justyny Kowalczyk zmarł tragicznie w Szwajcarii. A mój chłopak z kolei 1 czerwca wylatuje w bardzo niebezpieczną podróż. Będzie zdobywał najwyższe wodospady świata, których Polacy jeszcze nie zdobyli – wyznała dla "Faktu"
– To jest koszmar dla mnie. W tej sytuacji nie powiem, żeby mi to dodawało otuchy czy żebym się z tego cieszyła. Szczerze mówiąc, jestem przerażona. Kiedy ja będę występowała w Opolu, on będzie zdobywał jeden z wodospadów w Peru – kontynuowała.
Co dalej z występem Dody w Opolu?
Rabczewska po nieprzespanej nocy znów odezwała się do fanów. Podziękowała im za wsparcie i słowa otuchy.
– Dostałam mnóstwo wiadomości też od moich znajomych z branży, od całej ekipy zawodowców z innych telewizji, ale też z TVP i to może wydawać się dla kogoś szokujące, ale naprawdę nie wszyscy, mimo że pracują w tej samej telewizji, aprobują takie zachowanie (reżysera - przyp. red.) tylko wręcz przeciwnie – podkreśliła.
Doda
– No nie jest to łatwa sytuacja, bo jesteśmy kilka dni przed festiwalem. Takie zmiany zawsze są dekoncentrujące i rozbijające, ale uważam, że najważniejszy jest komfort pracy, spokój ekipy i mój – dodała.
W podsumowaniu zaznaczyła, że "nic nie jest ważniejsze od godności", a ona przez tę całą sytuację, była o krok od zrezygnowała z udziału w wydarzeniu. – Zrezygnowałabym z festiwalu w Opolu, gdyby nie stanowcza reakcja pani dyrektor i pewne zmiany, które zaszły. Nic nie jest ważniejsze od godności i szacunku do samego siebie – zaznaczyła.
Zobacz także