Bliźniaki z "M jak miłość" nie potrafią grać? Marcin Mroczek odpowiada na krytykę
redakcja naTemat
08 czerwca 2023, 12:54·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 czerwca 2023, 12:54
Cezary Morawski, czyli serialowy ojciec bliźniaków z "M jak miłość" ostro podsumował grę aktorską braci Mroczek. Krytykę Morawskiego na swoim profilu na Instagramie postanowił podsumować Marcin Mroczek.
Reklama.
Reklama.
Marcin Mroczek odpowiedział na krytykę Cezarego Morawskiego
Cezary Morawski to aktor oraz były dyrektor Teatru Polskiego. W tej pierwszej roli występował m.in. w serialu "M jak miłość", gdzie wcielał się w rolę Krzysztofa Zduńskiego, czyli ojca słynnych bliźniaków z produkcji TVP.
Morawski udzielił ostatnio wywiadu "Tele Tygodniowi". Aktor w mocnych słowach skrytykował grę aktorską swoich serialowych synów, czyli braci Mroczek.
"W pewnym momencie podjęli decyzję, że zostają i grają dalej. Zresztą nawet nie grają. Po prostu dają się filmować jako Mroczki. Oczywiście w międzyczasie nauczyli się pewnych zachowań przed kamerą, ale to nadal są Mroczki przez nią podglądani" – stwierdził aktor.
Wypowiedź Morawskiego musiała dotrzeć do Marcina Mroczka. Grający Piotra Zduńskiego aktor wstawił na swoją instagramową relację zdjęcie ze swoim bratem, Katarzyną Cichopek oraz wspomnianym Morawskim. "Bez komentarza" – podpisał zdjęcie.
Kontrowersje związane z byłym dyrektorem Teatru Polskiego
Przypomnijmy, że Cezary Morawski był dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu w latach 2016-2018 i budził liczne kontrowersje. Właściwie od kiedy Morawski został dyrektorem, trwał protest części zespołu artystycznego, skupionego wokół związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza. W obronie Morawskiego stanęła wówczas Solidarność.
W sumie Morawski z teatru pozbył się prawie 30 aktorów. Tłumaczył to brakiem zaufania do pracowników. Środowisko aktorskie patrzyło na to wszystko ze zgrozą i niedowierzaniem.
Później m.in. kontrola NIK-u wykazała nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy w Teatrze Polskim we Wrocławiu, np. około 60 tys. zł. nielegalnie wydano na wynajem mieszkania dla dyrektora. To była jedna z rzeczy, która zadecydowała o odwołaniu go z funkcji.
Nawet po zwolnieniu Morawski pobierał jeszcze pensję. Zapewniał mu to okres ochronny przed przejściem na emeryturę.
Comiesięczna pensja na poziomie 8 tysięcy złotych to jednak nie koniec pieniężnych apanaży dla Morawskiego. Były dyrektor wypłacił sobie także 180 tysięcy złotych. Były to honoraria za występy, przygotowanie scenografii i reżyserię. Do tego teatr przez niego kierowany dopłacał mu 3,9 tysiąca złotych do wynajmowanego apartamentu.
Wszystkie dodatki, jakie sam sobie przyznał Cezary Morawski, zakwestionowała Najwyższa Izba Kontroli, która nakazała zwrot pobranych pieniędzy. Morawski zaczął się wówczas domagać od teatru wypłaty zaległych jego zdaniem honorariów – za reżyserię czy role aktorskie.