Ruszyła ofensywa Ukrainy.
Ruszyła ofensywa Ukrainy. Fot. Iryna Rybakova/Associated Press/East News
Reklama.

Jak podają zachodnie media, w tym "The Washington Post" rozpoczęła się długo oczekiwana kontrofensywa armii ukraińskiej przeciwko okupacyjnym siłom rosyjskim. "Wojska ukraińskie zintensyfikowały ataki na linii frontu na południowym wschodzie kraju" – podaje amerykańska gazeta, powołując się na swoje anonimowe źródła w armii Ukrainy.

Ataki miały nastąpić w rejonie Orichiwa, na południowy wschód od Zaporoża. Rosjanie "aktywnie bronią" swoich pozycji – poinformowała w czwartek wiceminister obrony Ukrainy Hanna Maliar. Ukraińskie siły użyły do ataku części zachodniego sprzętu, w tym niemieckich czołgów Leopard-2. Rosjanie dobrze przygotowali się na ofensywę Ukrainy, która zapowiadana była już od jesieni ubiegłego roku. W tym czasie okopali się i przygotowali pola minowe. Mimo to Ukraińcy nie przestraszyli się.

– Nasza artyleria i lotnictwo pracują, ale Rosjanie także działają. Jest bardzo ciężko dla nas i dla nich. Siły zbrojne posuwają się naprzód, ale nie tak szybko, jakbyśmy chcieli – powiedział "The Washington Post" członek jednej z brygad działających na południowym-wschodzie Ukrainy.

Rosja i Białoruś potwierdzają atak Ukrainy

Wraz z atakiem Ukrainy w ruch poszła rosyjska machina propagandowa. Rosja i Białoruś przescigają się w wyolbrzymianiu strat Ukraińców.

– Dwie godziny walki kosztowały go 30 czołgów, 11 bojowych wozów piechoty i do 350 żołnierzy - powiedział w czwartek po nocnym ataku minister obrony Rosji Siergiej Szojgu.

– Zniszczono około trzech tuzinów czołgów, nacierających, ukraińskich. Obrona jest łatwiejsza niż atak. Stracili też 120 lub 130 bojowych wozów piechoty w ciągu trzech dni. A najgorsze jest to, że zginęło ponad 2100 Ukraińców. 2100! A po tej stronie Rosji nieco ponad 70. Oto wynik tej próby "kontrataku" – stwierdził kolei Alaksandr Łukaszenka i dodał, że według jego informacji kontrofensywa trwa już trzy dni.

Na wpływ propagandy Rosji na opinię publiczną zwrócił uwagę analityk Artur Micek. Po stronie Ukrainy panuje cisza w komunikacji, co jest zrozumiałe podczas takiej operacji, dlatego tym bardziej istotne, żeby nie ufać doniesieniom tylko jednej ze stron.

"Co wiemy o obecnej ofensywie UA:

  • Na pewno rozpoczęła się jej główna faza, która składa się z dwóch części (ataki wspomagające i rozpoznawcze - co już ma miejsce - oraz 1 do 2 głównych uderzeń, które niedługo powinny ruszyć).
  • Po stronie UA jest potężna blokada informacyjna, a u RUS oznaki paniki lub fake newsy.
  • UA ruszyło do akcji lotnictwo i śmigłowce. W akcji są np. bomby JDAM.
  • RUS będą nas zasypywać propagandą sukcesu, co już ma miejsce.
  • UA ponosi straty, ale nadal jest to promil sił jakie zgromadzili. UA jest w stanie poświęcić nawet 3 brygady i sporo sprzętu z nich, po to aby reszta weszła jak w masło.
  • Artyleria UA ma otwarte magazyny amunicji. Siły UA rozpoznają pozycje wroga, a później zasypują go pociskami artyleryjskimi.
  • To tak na szybko" – napisał na Twitterze polski analityk.

    Ukraina atakuje obwód Zaporoski. Zapewne chce odciąć lądową linię zaopatrzenia na półwysep krymski oraz odbić tamtejszą elektrownię atomową i wyzwolić zajęte przez Rosjan ziemie.

    "The Washington Post" donosi, że na Zaporożu prawie 2200 osób zostało ewakuowanych z obszarów dotkniętych powodzią wywołanej przez zniszczenia tamy w Kachowce.

    Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy w czwartek na Twitterze podało, że ponad 20000 osób jest pozbawionych prądu, a woda w zbiorniku Kachowka w górnym biegu rzeki spadła do krytycznego poziomu. Podkreślono jednak, że wysadzenie przez Rosjan tamy nie wpłynęło na działania wojsk Ukrainy w tym rejonie.