
Jak pokutę napiszemy...
Wojtek Smarzowski pokazuje kolejny mocny, drażniący film. W dwie godziny streszcza siedem dni z życia wydziału ruchu drogowego. Tyle wystarczy, by, jak napisał w "Polityce" Janusz Wróblewski, reżyser zaserwował widzowi "upadek, o jakim nie śniło się pisowskim prokuratorom".
C.Z. - Jirži, co mamy z tobą zrobić? Bo jak my napiszemy tu pokutę, to będzie czterysta pięćdziesiąt złotych i sześć punktów, dobrze? Co my mamy tu wymyślić?
S.Z. - No ja nie wiem.
C.Z. - Jak nie wiem? U nas wszystko da się zrobić. CZYTAJ WIĘCEJ
Policjanci z lubińskiej drogówki odpuszczali także pijanym. W jednej z sytuacji wystarczyło 500 zł, by policjant sam dmuchnął w alkomat, poinformował kierowcę, gdzie stoją inne patrole i ostrzegł, co ma zrobić w razie ponownej kontroli.
P: Piłeś. (bierze alkotest)
K: Wiem o tym
P: Piłeś
K: Wiem o tym
P: Po kontroli piwo wypiłeś na CPN-ie słyszałeś? Jeżeli cie kurwa złapią teraz, to robisz na swoje ryzyko
K: Ok. CZYTAJ WIĘCEJ
Sam Smarzowski podkreśla w wywiadach, że film powstał na podstawie jego własnych doświadczeń z policją. "Tak wygląda sytuacja w Polsce – zatrzymuje cię policja, otwiera kartę wozu, sprawdza dokumenty i pada pierwsze pytanie: 'Dokąd pan się tak spieszy, panie Wojtku?'. Wtedy zaczyna się negocjacja. Nie ma tak, że jest mandat, tyle i tyle, tylko zaczynają się rozmowy. Do pewnego momentu dawałem w łapę policjantom i oni mnie puszczali bez tych punktów" – powiedział w rozmowie z TOK FM. Reżyser przyznaje, że teraz łapówek już nie wręcza.
Łapówki przyjmowane przez policjantów wynosiły od 50 do 1,2 tys. zł. Sześć osób usłyszało łącznie 150 zarzutów. - To dopiero wierzchołek góry lodowej - zapowiedzieli w rozmowie z serwisem gazeta.pl śledczy z Biura Spraw Wewnętrznych policji.
Układ
Katowicki przypadek był jednym z niewielu, za który policjantów spotkały tak poważne konsekwencje. Dlaczego? Wojtek Smarzowski pokazuje w "Drogówce", że działania szeregowych policjantów to nic w porównaniu do tego, co dzieje się na wyższych szczeblach. Osobiście może przekonać się o tym bohater filmu, który zostaje oskarżony o zabójstwo kolegi i próbuje udowodnić, że nie jest winny. Odkrywa przy tym, jak powiązana jest policja, biznes i polityka.
O komentarz w sprawie filmu chciałam poprosić zastępcę rzecznika Komendy Głównej Policji mł. insp. Krzysztofa Hajdasa. – Dlaczego mielibyśmy się odnosić do fikcji literackiej, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością? – zapytał.