Rada Unii Europejskiej przyjęła stanowisko ws. dyrektywy o zwalczaniu przemocy wobec kobiet, w tym przemocy domowej. Przeciwko jako jedyna zagłosowała Polska. Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta przekonywał w Luksemburgu, że projekt "nadaje się wyłącznie do kosza".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przyjęte w piątek polityczne stanowisko dotyczy unijnej dyrektywy, która przyznaje m.in. większe prawa kobietom, które doświadczają przemocy. Dane przygotowane przez szwedzką prezydencję w Radzie Unii Europejskiej są natomiast zatrważające: wynika z nich, że co trzecia kobieta w krajach unijnych pada ofiarą przemocy, a co dziesiąta – cyberprzestępstwa.
Polska znowu przegłosowana w UE. Tym razem chodziło o ochronę kobiet
Projekt dyrektywy ma za zadanie ułatwić karanie przestępstw popełnianych wobec kobiet. Stanowisko zostało przyjęte, mimo że przeciwko niemu zagłosowała Polska (obowiązywała kwalifikowana większość). Dodajmy też, że nasz kraj – jako jedyny członek wspólnoty – był przeciwny, ponieważ nawet Węgrywstrzymały się od głosu.
Co więcej, Węgrzy stwierdzili, że cele dyrektywy popierają, jednak wstrzymują się od głosu "ze względu na interpretację słowa 'gender'". A jak swój sprzeciw tłumaczyła polska strona? W tej sprawie w Luksemburgu, na Radzie Unii Europejskiej ds. sprawiedliwości, wypowiedział się wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
Kaleta: "Projekt nadaje się wyłącznie do kosza"
Jak podaje RMF FM, polityk Suwerennej Polski stwierdził, że Polska opracowała "szereg inicjatyw bez potrzeby angażowania UE", w dodatku "z pozytywnym skutkiem". Dodał też, że unijna dyrektywa "zasługuje wyłącznie na to, żeby wyrzucić ją kosza".
Kaleta mówił ponadto, że w projekcie chodzi o wpisanie "bocznymi drzwiami" karania mowy nienawiści. Twierdził także, że dyrektywa oznacza, iż osoby, takie jak on, mogą trafić do więzienia.
– Jeśli ja twierdzę, że nie ma 55 czy 200 płci, bo to się ciągle zmienia, tylko że są dwie płcie, to wy tą dyrektywą chcecie wsadzać takich ludzi do więzienia – oświadczył polityk Suwerennej Polski, cytowany przez rozgłośnię.
Tymczasem wspomniany przez Kaletę artykuł dyrektywy mówi o karaniu za wzywanie w internecie do nienawiści wobec osób ze względu na ich tożsamość płciową, także tę przez nich przyjętą.
Oto pełna treść artykułu 10 unijnej dyrektywy: "Państwa członkowskie zapewniają, aby umyślne nawoływanie do przemocy lub nienawiści skierowanej przeciwko grupie osób, którą definiuje się według płci metrykalnej, społeczno-kulturowej lub przeciwko członkowi takiej grupy, przez rozpowszechnianie za pomocą technologii informacyjno-komunikacyjnych treści zawierających takie nawoływanie, podlegało karze jako przestępstwo".
Przyjęte w piątek stanowisko będzie podstawą do kolejnego kroku, czyli do negocjacji Rady Unii Europejskiej z Parlamentem Europejskim. Kiedy już dyrektywa unijna wejdzie w życie, będzie obowiązywać we wszystkich krajach członkowskich, również w naszym kraju.