nt_logo

"Jesteśmy w ciąży". Faceci, błagam, przestańcie tak mówić, bo... nie jesteście

Ola Gersz

10 czerwca 2023, 14:09 · 3 minuty czytania
Mężczyźni mówią "jesteśmy w ciąży", gdy ich partnerka spodziewa się dziecka. Niektórzy ten zwrot uwielbiają, inni nienawidzą. A ja zastanawiam się, dlaczego niektórzy faceci wciąż tak mówią. Panowie, to wasza partnerka wypchnie z siebie dziecko, nie wy.


"Jesteśmy w ciąży". Faceci, błagam, przestańcie tak mówić, bo... nie jesteście

Ola Gersz
10 czerwca 2023, 14:09 • 1 minuta czytania
Mężczyźni mówią "jesteśmy w ciąży", gdy ich partnerka spodziewa się dziecka. Niektórzy ten zwrot uwielbiają, inni nienawidzą. A ja zastanawiam się, dlaczego niektórzy faceci wciąż tak mówią. Panowie, to wasza partnerka wypchnie z siebie dziecko, nie wy.
Jesteśmy w ciąży? Serio? Fot. Kadr z filmu "Wpadka"

– Och, Ty i twoja żona jesteście w ciąży? – wkurzyła się kilka lat temu ciężarna Mila Kunis na Jimmy'ego Kimmela, przyszłego ojca, gdy takie właśnie słowa wyszły z jego ust. Po czym wkurzona wstała z kanapy, chwyciła mikrofon i zaczęła rant:


Cześć, jestem Mila Kunis z bardzo ważną wiadomością dla wszystkich przyszłych ojców. Przestańcie mówić: "Jesteśmy w ciąży". Nie jesteście w ciąży. Kiedy budzicie się i wymiotujecie, czy to dlatego, że nosicie w sobie ludzkie życie? Nie. To dlatego, że wypiliście za dużo kieliszków tequili. Czy wiesz, ile kieliszków tequili my wypiłyśmy? Zero. Bo nie możemy pić tequili. Nic nie możemy!

Wybuch Mili Kunis był oczywiście żartem i satyrą, w końcu mówimy o programie rozrywkowym. Ale miał w sobie dużo racji, bo fakt, że mężczyźni mówią, że są w ciąży, gdy ich partnerka spodziewa się dziecka, zakrawa na parodię.

"Jesteśmy w ciąży"? Wcale nie

Mogę wiele zrozumieć. Nawet magiczną transformację autonomicznej jednostki w podwójny byt, gdy wchodzi w związek. Irytujące, jasne, ale skoro faktycznie odczuwacie wspólnie i wszystko musicie robić razem (jesteśmy zmęczeni, jutro musimy rano wstać, ten serial nam się nie podobał), to proszę bardzo.

Tyle że wcale nie możecie wszystkiego robić razem: nie możecie być w ciąży (chociaż teoretycznie moglibyście, gdyby mowa była o transpłciowym mężczyźnie, który spodziewa się dziecka w tym samym czasie, co jego partnerka, ale to znacznie rzadsze sytuacje). A mimo to zwrot "jesteśmy w ciąży" można usłyszeć często i to z ust mężczyzn.

Tak, te słowa to zwykle wyraz solidarności z ciężarną partnerką. Znak, że jesteście przy niej, wspieracie, czekacie na potomka. Angażujecie się, martwicie, planujecie. Tego nikt nie neguje i cieszę się, że w końcu doczekaliśmy się czasów, w których mężczyźni poczuwają się do swoich ról jako przyszłych ojców i aktywnie uczestniczą w przebiegu ciąży: chodzą na badania USG i do szkoły rodzenia, uczestniczą w porodzie.

Jednak czy to znaczy, że jesteście w ciąży? Nie, dziecko w brzuchu nosi tylko wasza partnerka. To ona odczuwa wszystkie fizjologiczne dolegliwości. Identyfikowanie się z ciężarną kobietą, podczas gdy wy nie będziecie musieli wypchnąć z siebie za kilka miesięcy małego człowieka wielkości sporego arbuza, jest wręcz obraźliwe.

Faceci czekają na dziecko, ale go nie urodzą

Bo nie macie porannych mdłości ani opuchniętych stóp. Nie rośnie wam brzuch, od którego bolą was plecy (a przynajmniej nie rośnie z powodu ciąży...). Nie macie zgagi, nie bolą was piersi. Nie latacie ciągle do łazienki.

Nie odczuwacie przerażenia na myśl, że siedzi w was mały kosmita i nie zastanawiacie się, czy jakakolwiek aktywność fizyczna nie zrobi mu krzywdy. Nie musicie leżeć w łóżku, gdy ciąża jest zagrożona.

Nie psuje się wam cera, nie wypadają wam włosy, nie czujecie się brzydcy. Nie musicie wymienić całej garderoby. Nie tyjecie w ekspresowym tempie i nikt "życzliwy" nie zasugeruje wam dwa tygodnie po porodzie, że warto "wrócić do formy". Nie rozciąga wam się skóra i nie macie rozstępów.

A po dziewięciu miesiącach nie będziecie odczuwać skurczów i mieć 10-godzinnego naturalnego porodu, podczas którego będziecie mieć wrażenie, że umieracie z bólu. Nie natną wam i zaszyją krocza, nie będziecie nosić pieluch, nie będziecie w połogu.

Nie będziecie płakać z bezsilności na początku karmienia piersią i nie macie ryzyka depresji poporodowej. I nie w końcu nie zaczniecie znowu miesiączkować i cierpieć co miesiąc.

Będziecie ojcami i czekacie na dziecko, ale nie jesteście w ciąży. Nie przeżyjecie tego bólu, strachu, lęków i hormonalnej huśtawki emocji. I, bez obrazy, wcale nie dalibyście rady, bo nie jesteście przyzwyczajeni do bólu tak jak kobiety, które dobrze poznają jego smak już od pierwszej miesiączki, jako dzieci. I to wcale nie jest zarzut. Tak widocznie urządziła to natura: życie kobiety to ból, wy możecie tylko obserwować i korzystać z symulatora bólów miesiączkowych, żeby nas zrozumieć (tak, takie istnieją).

Bądźcie ze swoimi kobietami, wspierajcie je, pomagajcie, bo bez was mogą nie dać rady. Jesteście ważni w tym procesie. Ale nie mówcie, że jesteście w ciąży, bo możecie pójść na piwo z kolegami, wasza partnerka nie.

Chyba że to kobieta chce, żebyście mówili znajomym, że wspólnie jesteście w ciąży. Wtedy nie mam pytań: słowo ciężarnej jest rozkazem.

Czytaj także: https://natemat.pl/433198,dad-bod-jest-uwielbiane-cialo-po-ciazy-krytykowane