Od śmierci Krzysztofa Krawczyka w sieci pojawiły się setki artykułów o tym, jak wyglądają relacje między jego jedynym synem a Ewą Krawczyk lub Andrzejem Kosmalą. Krzysztof junior nie mógł dojść do rozumienia z macochą ws. spadku. Wdowa po artyście twierdziła zaś, że pasierb jest manipulowany przez otoczenie, przez co, mimo wielkich chęci, nie może się z nim pogodzić. Co na propozycję rozejmu 50-latek?
Reklama.
Reklama.
Krzysztof Krawczyk junior chce pogodzić się z macochą? "Zejdźmy na ziemię"
Od wielu lat Ewa Krawczyk i jej pasierb Krzysztof Igor Krawczyk nie potrafią dojść do porozumienia. Media co jakiś czas aktualizują informacje o ich sądowej batalii o spadek.
50-latek mieszka w Łodzi, gdzie opieką mają otaczać go znajomi gwiazdora - kompozytor Krzysztof Cywnar oraz Marian Lichtman, znany z Trubadurów. Jak wiadomo, Krawczyk Junior próbował udowodnić w sądzie, że ojciec sporządził testament, nie będąc w pełni władz umysłowych, dlatego też go w nim nie uwzględnił.
Syn Krawczyka podobno ledwo wiąże koniec z końcem. Nieraz w mediach pisano, że mężczyzna, który przez chorobę nie jest zdolny do pracy, nie ma pieniędzy na rachunki czy jedzenie. Z relacji Lichtmana wynikało, że wdowa po Krawczyku nie jest skora, aby podzielić się z pasierbem funduszami ze spadku.
– Rachunki są nierozliczone, a chłopak ledwo ma na skromne życie. Nie zamierza się z nią pogodzić. Ma do niej żal za wszystkie krzywdy. Nie chce być koło niej nawet w pobliżu 200 metrów […]. Nie ufa jej i czułby się obco, nie wiem nawet, czy jakby mu dała złotówkę, to czy chciałby jej rękę podać – mówił w grudniu 2022 roku.
Ewa Krawczyk ustosunkowała się do tych słów. "Mój mąż w niebie płacze, widząc, co się dzieje. Moje serce jest otwarte dla Krzysia Juniora. Tego chciałby mój mąż. Teraz czekam na gest i telefon ze strony Krzysztofa Juniora. Nie powinien słuchać złych doradców" – stwierdziła.
Teraz sam Junior na łamach "Super Expressu" zajął stanowisko ws. sporu z macochą. Wszystko wskazuje na to, że 50-latek ma dość przepychanek i chciałaby podać jej rękę na zgodę.
"Choćby nie wiem, co kto chciał powiedzieć, co zainicjować, to jesteśmy z panią Ewą bardzo sobie bliscy. I wbrew pozorom podobni. Jesteśmy po tej samej stronie. Ja ją rozumiem i jestem pewien, że ona mnie też na swój sposób rozumie. I to mówię całkiem obiektywnie i przyjaźnie. Po co się kłócić? Nawet przysłowie mówi: zgoda buduje" – oznajmił.
Pasierb Ewy Krawczyk przyznał, że nie wie, na jakim etapie są ich sprawy sądowe. Wygląda na to, że zapowiada się spotkanie pojednawcze. "Nie wiem, na jakim etapie są nasze sprawy sądowe. Mój własny pomysł jest taki, by spotkać się z panią Ewą, podać sobie ręce na zgodę, pomóc, nawet po raz ostatni, czy finansowo, czy w jakiś inny sposób. I zakończyć wszystkie te batalie sądowe!" – zaznaczył.
"Na co to komu? Sąd i prawnicy zarabiają. To jest ich chleb powszedni. Ale mnie czy pani Ewie co to daje? Co to za pomoc? Na pewno nie jest to na rękę ani jej, ani mnie. Zarabiają inni, a my finansowo tracimy. Zdrowotnie też. Zejdźmy na ziemię. Przecież oboje jesteśmy dorosłymi ludźmi" – podsumował Junior.
Krawczyk junior wraca do tematu spadku po ojcu. "Ani grosza nie dostałem"
O Krzysztofie Krawczyku juniorze znów wiele się mówi po jego koncercie z zespołem Trubadurzy na 60. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. To właśnie w tej grupie jego ojciec zaczynał swoją przygodę ze śpiewaniem wiele dekad temu.
Po występie na opolskim festiwalu jedyny syn zmarłego artysty wrócił pamięcią do czasu, gdy stracił ojca. – Gdziekolwiek nie szedłem, to czułem, że był cały czas przy mnie, jak taki anioł stróż. Cały czas czułem jego obecność, szczególnie tuż po jego śmierci, bo później to jakoś ucichło. [...] Śnił mi się może z dwa razy – wyznał w rozmowie z ShowNews.pl.
Krzysztof Igor Krawczyk dwa lata temu otworzył się na temat swoich problemów finansowych. Dziś utrzymuje się z renty, którą dostaje ze względu na to, że cierpi na padaczkę pourazową. Dostał jej po wypadku w 1988 roku.
Choć jedyny potomek Krawczyka ponoć "mógłby otrzymywać tantiemy z tytułu odtwarzania utworów wokalisty", to tak się jednak nie dzieje.
– Rzeczy, które przecież 30 czy prawie 40 lat temu były nagrywane, ja nagrywałem, tato nagrywał, nie w tym samym czasie byliśmy w studiu nagrań, ale nagrywaliśmy wspólnie duet i oddzielnie, ani grosza nie dostałem, ani od Zaiksu, ani z tych tantiem. Nic – żalił się 50-latek.
Ma jednak nadzieje, że to się kiedyś zmieni. – Mam nadzieję, chociaż mówi się, że nadzieja matką głupich, że może po raz drugi czy trzeci nie zostanę oszukany. [...] Jestem jedynym bądź co bądź dzieckiem mojego taty. Tułam się właściwie po tym wszystkim – nie mam ani tantiem, ani nic innego – podkreślił.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.