Reprezentacja Polski w niewytłumaczalny sposób przegrała 2-3 z Mołdawią. Po blamażu naszych "Orłów" w sieci zawrzało, w skrajnych przypadkach piłkarzom zarzucono sprzedanie meczu po okazyjnym kursie. Dodatkowo zawodnikom oberwało się za odmówienie wywiadów. Jak wygląda rzeczywistość po największej kompromitacji naszej kadry?
Reklama.
Reklama.
Polska przegrywa z Mołdawią, kompromitacja w Kiszyniowie
Cóż, nawet najwięksi pesymiści w Polsce nie zakładali, że po całkiem przyzwoitej pierwszej połowie w wykonaniu naszej reprezentacji będą świadkami historycznego wydarzenia. I to bynajmniej nie w pozytywnym znaczeniu tego zwrotu.
Bo reprezentacja Polski nigdy nie poniosła porażki z tak nisko notowanym rywalem. Odkąd światowa federacja piłkarska (FIFA) prowadzi oficjalny ranking drużyn należących do niej reprezentacji, nasza kadra nie zdołała przegrać z o tyle słabszym od siebie przeciwnikiem.
Na 211 wszystkich należących do FIFA reprezentacji Polska zajmuje 23. miejsce, natomiast Mołdawia... 171! Nawet osoby niespecjalnie interesujące się futbolem są w stanie zauważyć, nazwijmy to, "delikatne" dysproporcje.
Po tym nikt naszych z piłkarzy nie raczył stawić się do pomeczowych wywiadów, na które czekał reporter TVP Sport. Wszyscy udali się prosto do szatni, nie dziękując polskim kibicom, którzy oglądali mecz z trybun.
Jednak ktoś z obozu reprezentacji miał na tyle rozsądku, by wyperswadować piłkarzom, że wypadałoby powiedzieć choć kilka zdań przed kamerami w obliczu blamażu.
I tak, jako pierwszy w tzw. mix-zonie pojawił się Jan Bednarek. "Bierzemy to na siebie, musimy się podnieść, popełniliśmy proste błędy" – rozpoczął dość przewidywalnie. Niestety powiedział potem coś, co zostanie zapewne zapamiętane na długo.
– Drugą połowę chcieliśmy zagrać na stojąco. Myśleliśmy, że ten mecz sam dogra się do końca, że zostało 45 minut i jedziemy na wakacje – przyznał defensor reprezentacji Polski.
Mimo wszystko trzeba docenić Bednarka za to, że odważył się powiedzieć chociaż kilka zdań po kompromitacji i jednocześnie wystawić się na "ostrzał" kuriozalnymi stwierdzeniami.
Dwa słowa mediom powiedział również Piotr Zieliński.– To trzeba było skończyć ten mecz. Zasłużone to wszystko jest. Daliśmy plamę. To jest dramat. Nie można takich piłek tracić. Była szansa, żeby strzelić na 3:1, nie wykorzystaliśmy jej i przegrywamy – dodał piłkarz Napoli.
Ostatecznie przemówić zdecydował się nasz kapitan. – Ciężko powiedzieć, co się wydarzyło w drugiej połowie. Po pierwszej bramce dla Mołdawii straciliśmy pewność siebie. To jest niewiarygodne – przyznał po meczu Robert Lewandowski.