Tragiczne zdarzenie miało miejsce w poniedziałek po południu niedaleko plaży Ballycroneen w pobliżu Cork na południowym wybrzeżu Irlandii. Gdy Joanna W. zobaczyła, że jej syn Stanisław ma problemy w wodzie, ruszyła mu na pomoc i dociągnęła do skał wystających z wody – podały irlandzkie media.
Chłopiec mógł trzymać się skał, czekając na pomoc. Niestety, Joanna W. została porwana przez silny prąd morski. Dziecko z wody wyciągnęła załoga śmigłowca ratunkowego.
Jego mamę zabrała łódź ratownictwa wodnego, jednak nie reagowała na udzielaną pierwszą pomoc i w szpitalu w Cork, gdzie ją przewieziono, stwierdzono zgon. Warto wspomnieć, że wody w okolicy plaży Ballycroneen znane są z silnych prądów morskich.
Jak podają irlandzkie media, Joanna W. pochodziła ze Strzyżowa w województwie podkarpackim. W Irlandii mieszkała od kilku lat z mężem i dwójką dzieci w miejscowości Cloyne na wschód od Cork. Pracowała w branży turystyczno-hotelarskiej. Cała rodzina miała być dobrze zintegrowana z lokalną społecznością.