Wraz z postępami natarcia ofensywy Ukrainy na pozycję Rosjan pojawia się pytanie: co z Zaporoską Elektrownią Jądrową, która cały czas kontrolowana jest przez okupanta. Czy jeśli Rosja dokona tam aktu terroru i doprowadzi do eksplozji, to czy jej efekty będą takie, jak w Czarnobylu? Agencja Unian zapytała o to ukraińską ekspertkę ds. bezpieczeństwa atomowego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Po raz kolejny wraz ze zbliżaniem się wojsk w okolice Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej (ZEJ) pojawiają się obawy, że na terenie placówki może dojść do wybuchu lub ataku terrorystycznego ze strony Rosjan. Czy jeśli do czegoś takiego by doszło, to czy będziemy mieli powtórkę z Czarnobyla lub Fukushimy?
Olena Pareniuk z Instytutu Problemów Bezpieczeństwa Elektrowni Jądrowych Narodowej Akademii Nauk Ukrainy w rozmowie z agencją Unian uspokaja, że takich skutków nie ujrzymy. Bloki energetyczne największej elektrowni jądrowej Europy są bowiem znacznie lepiej chronione niż te w Czarnobylu.
Podobnie z resztą jest z reaktorami, które są znacznie bardziej zaawansowane technologicznie i bezpieczniejsze niż RBMK, które zamontowano w Czarnobylu. Tak samo zdaniem Pareniuk elektrownia w Zaporożu jest odporna na scenariusz z Fukushimy. Tam doszło do utraty zewnętrznego zasilania spowodowanej przez falę tsunami. Dodatkowo nie przełączono się na zasilanie autonomiczne, bo generatory zalała woda.
Z tym że w przypadku ZEJ już 7 razy od początku wojny doszło do scenariusza utraty zewnętrznego zasilania. Ale za każdym razem udawało się włączyć generatory.
– Generatory diesla wytrzymały, ponieważ na wszystkich stacjach zastosowano tak zwany "pakiet ulepszeń Fukushimy" – uspokaja ekspertka i zaznacza, że wszystkie reaktory zostały unieruchomione i schłodzone.
– W Fukushimie podczas trzęsienia ziemi wszystkie reaktory produkowały energię. Stanęły dopiero po zadziałaniu zabezpieczenia awaryjnego reaktorów, które je wyłączyło – dodaje.
Ofensywa Ukrainy
Przypomnijmy, że od kilkunastu dni strona ukraińska prowadzi kontrofensywę i odzyskuje utracone rok temu ziemie. Warto podkreślić, że o ruchach wojsk wiadomo niewiele przez blokadę informacyjną. Ale co jakiś czas w mediach pojawiają się nowe analizy.
Amerykański Instytut Badań nad Wojną obserwuje działania Ukrainy i analizuje posunięcia żołnierzy. Badacze ocenili, że kontrofensywa posuwa się bardzo powoli. Są jednak na to wyjaśnienia, które wcale nie wskazują na niedobór sprzętu, czy przewagę w umiejętnościach żołnierzy rosyjskich.
Amerykańscy analitycy podejrzewają, że Ukraińcy przygotowują teraz grunt pod przyszłe, znaczące ataki. ISW zwraca uwagę na to, by każdy z ruchów analizować osobno i nie traktować obecnej operacji, jako posiadającej wyłącznie cele związane z odzyskiwaniem terytoriów.
"Ukraińskie siły mogą na całym obszarze działań wojennych prowadzić kilka operacji, po to, by stopniowo rozpraszać rosyjskie wojska, przygotowując warunki pod przyszłe, główne ataki" – pisze ISW. Eksperci wskazują także, by nie analizować działań ukraińskich wyłącznie przez pryzmat strat, bo te są nieuniknione po obydwu stronach.
ISW podkreśla także, by nie oceniać trwającej ukraińskiej kontrofensywy wyłącznie z perspektywy codziennych zdobyczy terytorialnych, a spojrzeć na nią jak na operację o szerszym znaczeniu i bardziej skomplikowanych celach strategicznych.