We wtorek 27 czerwca minął miesiąc od zaginięcia licealisty z Warszawy Krzysztofa Dymińskiego. Jedno pytanie jest kluczowe dla wszystkich, którzy szukają nastolatka. W rozmowie z "Faktem" wypowiedziała się mama 16-latka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Po prostu rozpłynął się w powietrzu. Nie ma żadnego dowodu, że nie żyje – skomentowała w rozmowie z "Faktem" mama Krzysztofa Dymińskiego, pani Agnieszka.
Dlaczego 16-letni Krzysztof Dymiński wyszedł z domu bez słowa? Pytanie jest kluczowe dla wszystkich, którzy są zaangażowani w poszukiwania nastolatka. Jak powiedział tata chłopca Daniel Dymiński, 16-latek nie zdradzał wcześniej niepokojących sygnałów.
Ojciec Krzysztofa dodaje, że dzień wcześniej chłopiec zachowywał się całkiem normalnie. Wspólnie z rodzicami planował, jak spędzi weekend. Przygotowywał się do bierzmowania. O godzinie 10 planował spotkanie z księdzem. Gdy rano weszła do jego pokoju mama, zastała jednak puste łóżko. Chłopiec nie odbierał telefonu, co zaniepokoiło jego rodziców.
– Pomyślałam, że obudzę Krzyśka i zawiozę go na spotkanie. Zajrzałam do niego do pokoju i zobaczyłam, że nie ma go w łóżku. Pomyślałam sobie, że może jest w łazience albo w garażu, ale nigdzie go nie było. Poszłam do męża i mówię: "Daniel, nie ma Krzyśka" – powiedziała "Faktowi" pani Agnieszka.
To właśnie mama chłopca widziała go jako ostatnia z rodziny. Pocałowała go w czoło na dobranoc i powiedziała, by odłożył telefon przed spaniem. 16-latek zgodził się i odłożył aparat.
Przypomnijmy: 16-latek wyszedł z domu w pobliżu Ożarowa Mazowieckiego przed czwartą rano. Poszedł na przystanek, wsiadł do autobusu jadącego do Warszawy i wysiadł na przystanku Ciepłownia Wola. Tam przesiadł się do 105 i pojechał w stronę Ronda Daszyńskiego. Następnie dojechał metrem do Dworca Gdańskiego.
Gdy pojawił się na miejscu, skierował się do parku Traugutta. Tego dnia miał spotkać się w lubianym przez siebie miejscu z przyjaciółką. Takie informacje przekazali jego rodzice. Jednak Krzysztof ostatecznie nie spotkał się z przyjaciółką w parku.
Kamera po raz ostatni zarejestrowała Krzysztofa na Moście Gdańskim. Po południu był widziany ponownie w okolicach partu Traugutta. Poszukiwania rozpoczęto także w wodzie. Jak dotąd nie zauważono niczego niepokojącego.
Krzysztof Dymiński ma 175 centymetrów wzrostu, ciemne blond włosy, niebieskie oczy, jest szczupłej budowy ciała. Nosi stały aparat na zębach (górny i dolny łuk). Jak podaje policja, w dniu zaginięcia ubrany był w ciemne spodnie oraz czarne buty marki Diesel typu sneakersy.
Od momentu zaginięcia mama chłopca regularnie apeluje w mediach społecznościowych o pomoc w odnalezieniu 16-latka. Dodała też bardzo osobisty wpis miesiąc od zaginięcia syna.
Mama Krzysztofa: Synku, codziennie o Tobie myślimy, tęsknimy
"Mija miesiąc, odkąd wyszedłeś z domu przed 4 rano. Synku, codziennie o Tobie myślimy, tęsknimy. Jeśli potrzebujesz czasu lub nie chcesz wracać, proszę, daj tylko znać, że żyjesz" – czytamy w jej poście.