"Nie ma dowodu, że nie żyje". Rodzice Krzysztofa Dymińskiego o kulisach zaginięcia 16-latka
redakcja naTemat.pl
26 czerwca 2023, 07:08·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 26 czerwca 2023, 07:08
Zaginiony Krzysztof Dymiński po raz ostatni był widziany na moście Gdańskim. Teraz jego rodzice – Agnieszka i Daniel – opisują kulisy zaginięcia. – Nie wiemy, czy Krzyś odebrał sobie życie, czy zszedł z tego mostu. Nie ma żadnego dowodu, że nie żyje – powiedzieli w rozmowie z Radiem Zet.
Reklama.
Reklama.
Rodzice Krzysztofa Dymińskiego o nocy przed zaginięciem syna
W rozmowie z Radiem Zet rodzice Krzysztofa Dymińskiego powiedzieli, że nic nie zapowiadało, by ich 16-letni syn miał nagle opuścić mieszkanie i przepaść bez nawet jednego śladu. Mama chłopaka, Agnieszka, wspomniała jednak, że w noc przed zaginięciem zrobiła coś, czego zwykle nie robi.
– Zajrzałam do Krzyśka do pokoju. Zwróciłam uwagę na to, że śpi i pocałowałam go w czoło, czego nie robię zwykle. Nie wiem, dlaczego taką miałam potrzebę – powiedziała, po czym dodała: – Pocałowałam go w czoło i powiedziałam: synku, odłóż telefon, bo śpisz z nim.
To właśnie Agnieszka Dymińska jako pierwsza zauważyła zniknięcie syna. Następnego dnia rano kobieta wypuściła psy na dwór. Wtedy zorientowała się, że drzwi były otwarte, a Krzysztofa Dymińskiego nie było w łóżku.
– Pomyślałam sobie, że może jest w łazience albo w garażu. Nie było go. Poszłam na górę do męża i mówię: Daniel nie ma Krzyśka – opisała. Początkowo rodzice myśleli, że 16-latek pojechał do kościoła na spotkanie w sprawie bierzmowania.
– Zdenerwowaliśmy się, bo to taka dziwna sytuacja, ale pomyśleliśmy najpierw, że być może wyszedł na autobus, żeby samemu pojechać na spotkanie w sprawie bierzmowania – wyjaśnili.
Zaginięcie Krzysztofa Dymińskiego. "Nie wiemy, czy odebrał sobie życie"
Krzysztofa Dymińskiego w kościele nie było. Był za to wpis, który opublikował w mediach społecznościowych tuż przed zaginięciem. Media nie mogły go zauważyć, bowiem profil chłopaka jest prywatny. "Dziękuję, żegnajcie" – przytoczyło Radio Zet.
Zaginięcie od razu zostało zgłoszone na policję. Ojciec 16-latka, Daniel Dymiński wyjaśnił, że od razu wprowadzono najwyższy stopień poszukiwań. – Dostał najwyższy stopień poszukiwania. Policjanci kazali nam przywieźć szczoteczkę do zębów Krzysia. No i na tym skończyliśmy. Pojechaliśmy do domu i zaczęliśmy się zastanawiać, co dalej – powiedział.
Natychmiast ustalono, że chłopak pojechał do Warszawy, a po raz ostatni widziano go na moście gdańskim o godzinie 5:30. – Nie wiemy, czy Krzyś odebrał sobie życie, czy zszedł z tego mostu. Nie ma żadnego dowodu, że nie żyje. Dlatego szukamy go i chcemy, żeby jak najwięcej osób o tym wiedziało - wyjaśnił tata Krzysztofa.
Krzysztof Dymiński ma 175 centymetrów wzrostu, ciemne blond włosy, niebieskie oczy, jest szczupłej budowy ciała. Nosi stały aparat na zębach (górny i dolny łuk). Jak podaje policja, w dniu zaginięcia ubrany był w ciemne spodnie oraz czarne buty marki Diesel typu sneakersy.
Od momentu zaginięcia mama chłopca regularnie ponawia apele w mediach społecznościowych o pomoc w odnalezieniu 16-latka. "Synu, nie poddamy się i będziemy Cię szukać. Zrobimy wszystko co w naszej mocy bo bardzo Cię kochamy" – napisała 22 czerwca na Facebooku.
Wszystkie osoby, które widziały zaginionego, proszone są o pilny kontakt z komendą policji powiatu warszawskiego zachodniego pod numerem telefonu (0-22) 603 6555. Informację można przekazać tam również pisząc emaila pod adres: dyzurny.ksp@policja.waw.pl. Informacje o chłopcu można również przekazywać pod numer telefonu 604 944 800.