Uwaga! Kolejność to subiektywna hierarchia zachwytów. Nie piszcie mi, że najważniejsze jest to, w ile dobija do setki, błagam.
Najpierw funkcja, która sprawiła, że zbierałam szczękę z podłogi. Klasycznego asystenta parkowania znamy już wszyscy, ale BMW XM potrafi coś jeszcze: samo wyjedzie z miejsca parkingowego i nie mam tu na myśli klasycznego łuku. Wyobraźcie sobie, że wynajmujecie ze znajomymi urokliwy domek pod lasem, ale aby dotrzeć do miejsca postoju samochodu musicie wykonać mało urokliwy slalom pomiędzy drzewami.
Do przodu – prosta sprawa. Do tyłu – pewnie do ogarnięcia, ale co się nagimnastykujecie (nawet z najlepszą kamerą cofania!) to wasze. I teraz wchodzi on, w moim przypadku cały na czarno. Jeżeli slalom wykonacie na raz (bez zatrzymania pojazdu), BMW XM zapamięta wykonane przez was manewry i "powtórzy je" przy wyjeździe, podczas gdy wy nawet nie dotkniecie kierownicy.
Dla wielu być może zbędny gadżet, dla mnie kosmiczna wygoda, nie bez znaczenia dla bezpieczeństwa. Być może ma tu znaczenie moje własne doświadczenie z nawigacją – od stale przesuwającego się telefonu położonego gdzieś w okolicach skrzyni biegu starej Toyoty Yaris po absolutnie nieintuicyjną nawigację w kupionym później Oplu Mokce.
Nie jestem też fanką telefonicznych uchwytów przyczepianych do szyby lub otworów wentylacyjnych. W związku z tym BMW Live Cockpit z nawigacją w rzeczywistości rozszerzonej to dla mnie rozwiązanie idealne, a także jedyne, które nie wymaga spuszczania wzroku z toru jazdy. Bajka!
Do redakcyjnych tekstów dostajemy różne samochody, ale w żadnym nie czułam się tak bezpiecznie jak w XM-ce. Na pewno mają tu znaczenie wysokość i masa samochodu oraz atletycznie rozbudowany przód, ale te byłyby niczym bez systemów perfekcyjnie stabilizujących jazdę w różnych sytuacjach. O czym mowa?
Po pierwsze: adaptacyjny układ jezdny M Professional, który z jednej strony zapewnia nam sportowe wrażenia, z drugiej zaś stabilizuje auto przy większych prędkościach, zmniejsza średnicę zawracania i boczne przechyły. Po drugie: sportowy mechanizm różnicowy M w adaptacyjny sposób rozdzielający moc na tylne koła. Efekt? Stabilna jazda przy wychodzeniu z zakrętów oraz podczas pokonywania zakrętów przy dużej prędkości.
Ono naprawdę robi gigantyczne wrażenie. Od skór w stylu vintage na desce rozdzielczej i boczkach drzwi (materiał ten zastosowano po raz pierwszy w BMW XM), przez M Lounge, które zapewnia dopracowany, luksusowy charakter foteli i całego wnętrza, aż po nastrojowe oświetlenie na podsufitce i bokach, którego kolor można dostosowywać indywidualnie w zależności od trybu jazdy i nastroju.
Słowo więcej o M Lounge: jednoczęściowe fotele, eleganckie przeszycia, detale dopracowane w każdym szczególe. No i jeszcze kokpit z jednoczęsciowym designersko zakrzywionym wyświetlaczem (łączy on w sobie wyświetlacz wskaźników o przekątnej 12,3” i intuicyjny wyświetlacz kontrolny o przekątnej 14,9”). Zobaczcie sami.
Choć BMW XM to auto potężne, jego boczna linia zaprojektowana została tak, że paradoksalnie trudno odmówić mu także lekkości. Sam producent wygląd z boku określa jako inspirowany stylem coupe. W oczy rzucają się także ultraciemne szyby (najciemniejsze w całej gamie modeli BMW) i 23-calowe ekskluzywne obręcze kół.
Największe wrażenie zrobił na mnie jednak przód XM-ki utrzymany w stylu luksusowych BMW z charakterystycznym grillem i typowymi dla M cienkimi światłami dziennymi. Całości dopełnia wydłużona atletyczna maska silnika z dwoma mocnymi wysklepieniami. Nie jestem za to fanką tyłu BMW XM, który jak dla mnie jest zbyt płaski i kanciasty.
BMW XM to z pewnością auto dla indywidualistów, dlatego w przypadku tego modelu nie mogło zabraknąć indywidualnych kolorów nadwozia. Nie mamy co prawda zupełnej dowolności, ale producent zadbał o szeroką gamę lakierów specjalnych BMW XM Label Red – także tych nieoczywistych i ekstrawaganckich.
Do wyboru mamy m.in. śliwkowy fiolet, mroczny ciemny granat, soczyste zielenie czy eleganckie beże. Pełną gamę kolorów można zobaczyć tu.
Wysokie osiągi, hybrydowy napęd, stylowy wygląd, dopracowane do perfekcji wykończenie i typowe dla M brzmienie – wszystko to składa się na auto nie tylko kompletne, ale także luksusowe.
W sposób jasny i zrozumiały, ale nie nachalny, co sprawia, że lubię je jeszcze bardziej. To samochód, który ma klasę, dla użytkownika, który ma kasę. Bardzo dużo kasy. Bo tak jak pisałam na wstępie: ceny BMW XM zaczynają się od niemal miliona złotych.