Kluczowa decyzja ws. tragedii na Stena Spirit. Śledczy PKBWM zdecydowali
redakcja naTemat
05 lipca 2023, 17:37·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 lipca 2023, 17:37
Państwowa Komisja Badań Wypadków Morskich nie będzie dłużej zajmować się badaniem sprawy tragicznej śmierci Pauliny Sz. i jej synka Lecha. Polscy eksperci poinformowali, dlaczego w przypadku wydarzeń na promie Stena Spirit podjęto taką decyzję. Swoje śledztwo nadal prowadzą jednak Szwedzi.
Reklama.
Reklama.
Państwowa Komisja Badań Wypadków Morskich nie będzie badać tragedii na promie Stena Spirit.
Polska komisja nie zajmie się tragedią na Stena Spirit
– W środę PKBWM podjęła uchwałę o odstąpieniu od badania tragicznego zdarzenia na promie Stena Spirit, bandery duńskiej, do którego doszło w dniu 29 czerwca 2023 r. w trakcie rejsu do Karlskrony – powiedział jej przewodniczący PKBWM Tadeusz Wojtasik, cytowany przez radio RMF FM.
Decyzję tę podjęto po analizie materiałów, które zgromadziła Komisja. – Wynik przeprowadzonej analizy wskazuje, że tragiczne zdarzenie nie spełnia przesłanek do zakwalifikowania go jako wypadek morski w rozumieniu art. 2 ustawy o PKBWM – wyjaśnił Wojtasik.
W weekend duńscy eksperci przeanalizowali bowiem zeznania świadków i zabezpieczony monitoring. Zdaniem śledczych 36-latka i jej 7-letni syn nie zginęli w wypadku, tylko "wskutek celowego działania", dlatego sprawę przekazano prokuraturze.
Duńska komisja zamknęła już swoje śledztwo, gdyż uznała zdarzenie na promie za wspomniane celowe działanie. – W weekend komisja przejrzała zeznania i nagrania z monitoringu z pokładu i jest jasne, że nie był to wypadek – powiedział Oessur Jarleivson Hilduberg, szef duńskiej komisji wypadkowej, cytowany przez "Fakt".
Prokuratorzy w szwedzkiej Karlskronie rozpoczęli z kolei w piątek wstępne śledztwo w sprawie zabójstwa bez podejrzanego. Sprawę badają również polskie władze. Według nieoficjalnych ustaleń mediów polscy i szwedzcy śledczy zabezpieczyli zarówno wózek, jak i telefon komórkowy.
Jak wyglądała akcja ratunkowa na Bałtyku?
Dodajmy też, że w ostatnich dniach kulisy akcji ratunkowej jednemu ze szwedzkich portali zdradziła ratowniczka biorąca w niej udział.
– Takie operacje poszukiwawcze mogą trwać kilka godzin, ale warunki pogodowe były po naszej stronie – przekazała aftonbladet.se Lina Torreson, kierowniczka centrum ratownictwa morskiego i lotniczego Szwedzkiej Administracji Morskiej. Jak wyjaśniła, można było ograniczyć obszar poszukiwań, ponieważ załoga statku wiedziała, gdzie wypadli Polka i jej syn.
Problemem dla ratowników był jednak fakt, że kobieta i chłopak nie mieli kamizelek. – Bardzo trudno jest znaleźć ludzi w ciemnych ubraniach w ciemnej wodzie – przekazała ratowniczka.
Kierowniczka centrum ratownictwa morskiego podkreśliła, że służby zrobiły wszystko, co było w ich mocy. – To, że nie przeżyli, jest bardzo smutne i godne ubolewania – podsumowała ratowniczka.