8 lipca na łamach Plejady ukazała się rozmowa z Krzysztofem Rydzelewskim, czyli "przypadkowym przechodniem". Oznajmił, że jego udział w materiale wyemitowanym w "Wiadomościach był zleceniem od agencji współpracującej z Telewizją Polską. Teraz wszystkiego się wyparł. Na jego facebookowym profilu wylądowało sprostowanie.
Reklama.
Reklama.
"Przypadkowy przechodzień" z TVP nagle odwołuje zeznania. "Brednie"
Potem w sieci wylądował fragment reportażu (puszczono go w poniedziałek 3 lipca w głównym wydaniu "Wiadomości" – red.), za który odpowiadają Adrian Borecki i Fatima Buyukbavrak. – Krzyczą coś, co nie ma racji bytu. Jest policja, która musiała być opłacona na coś takiego – powiedział Rydzelewski podczas relacji z ulicznej pikiety przeciwko TVP.
"Przechodzień" w rozmowie z Plejadą, która została opublikowana w sobotę, 8 lipca, oznajmił, że nie znalazł się na proteście przy metrze Świętokrzyska w Warszawie przez przypadek.
"Jestem aktorem i showmanem, więc dostałem zlecenie od agencji, z którą współpracuję. Miałem przejść ulicą i porozmawiać z dziennikarzem, który do mnie podejdzie. Wiedziałem, że zada mi określone pytanie i miałem na nie odpowiedzieć ustaloną z góry kwestię" – powiedział w wywiadzie mężczyzna, który wyznał, że po emisji materiału ze swoim udziałem musi mierzyć się z potężną falą hejtu.
W poniedziałek (10 lipca) reporter TVP na łamach Presserwisu odniósł się do wypowiedzi Rydzelewskiego. Borecki zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek korzystał z usług płatnych rozmówców do swoich materiałów. "Proszę nie rozpowszechniać kłamstw. W przeciwnym razie spotkamy się w sądzie" – ostrzegł pracownik TVP.
Tymczasem w poniedziałkowe popołudnie (10 lipca) na jego facebookowym profilu zagościło oświadczenie. "Przypadkowy przechodzień" nagle odwołał zeznania.
"Chciałbym napisać sprostowanie. Nigdy nie pracowałem dla Telewizji Polskiej. Sytuacja, w jakiej się znalazłem, to był przypadek. Przechodziłem, zobaczyłem tłum ludzi i zapytałem się, o co chodzi. Wtedy podszedł dziennikarz TVP i zapytał, czy chce się wypowiedzieć. Nie jestem żadnym wynajętym aktorem. Wszystkie brednie, jakie są na mój temat powielane, to bzdura" – oświadczył.
Plejada niemalże w tym samym czasie otrzymała stanowisko, które przesłali pracownicy Telewizji Polskiej. "Nie było żadnej ustawki, w sondzie ulicznej wypowiadały się przypadkowe osoby, wśród nich był m.in. pan Krzysztof Rydzelewski. Na swoim profilu FB odniósł się do tych insynuacji i pomówień" – przekazano.
Nie da się ukryć, że oświadczenie mężczyzny jest dość zaskakujące. Przypomnijmy, że Rydzelewski wystąpił w licznych produkcjach TVP, Polsatu czy TVN, w tym z "Kryminalnych", "Trzech minut", "Barw szczęścia", "Hotelu 52", "Plebanii" czy "Na Wspólnej". Grał tam role epizodyczne. Wziął też udział w reklamach Żywca, Tatry, Żabki czy Pepco.
Oprócz tego internauci dotarli do tego, że Krzysztof występował też w "Mam talent!", "Must Be The Music" czy "Magii nagości". W ostatnim z wymienionych formatów szukał partnera.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.