nt_logo

Nosowska musi mieć legitymację kabareciary, by żartować? Nowa afera z Derpienski w tle nie ma sensu

Paweł Mączewski

11 lipca 2023, 16:51 · 4 minuty czytania
"Występ Nosowskiej nie jest parodią, bo Nosowska nie jest stand-uperką ani kabareciarą" – zauważa Natalia Waloch, dziennikarka "Wysokich Obcasów", tłumacząc w swoim tekście, dlaczego wokalistka nie powinna była sobie żartować z zachowań celebrytki Caroline Derpienski.


Nosowska musi mieć legitymację kabareciary, by żartować? Nowa afera z Derpienski w tle nie ma sensu

Paweł Mączewski
11 lipca 2023, 16:51 • 1 minuta czytania
"Występ Nosowskiej nie jest parodią, bo Nosowska nie jest stand-uperką ani kabareciarą" – zauważa Natalia Waloch, dziennikarka "Wysokich Obcasów", tłumacząc w swoim tekście, dlaczego wokalistka nie powinna była sobie żartować z zachowań celebrytki Caroline Derpienski.
Fot. Katarzyna Nosowska. Źródło: WOJCIECH STROZYK/REPORTER

Derpienski to 22-latka, która urodziła się w USA. Po rozwodzie rodziców Caroline przyjechała z matką do Polski i zamieszkała w Białymstoku. Z kraju wyjechała w wieku 18 lat. Teraz jednak wróciła, by "troszeczkę namieszać w polskim show-biznesie", jako że w Miami ma status modelki-celbrytki, więc dlaczego nie może stać się "polską Kendall Jenner".


Część osób może kojarzyć młodą celebrytkę z jej wypowiedzi, w których chwali się, że "zarobiła pieniądze, o których marzy większość Polaków". Celebrytka chwali się, że "nie wychodzi z domu, jak mam na sobie mniej niż 50 tys. dolarów", przyznaje, że nie ma talentu, po prostu "jest ładna i ma pieniądze" oraz że planuje być "doczepić sobie męskie narządy płciowe" – chce w ten sposób dać więcej satysfakcji w łóżku swojemu partnerowi.

Co jednak ciekawe, opisywanej przez Derpienski karierze postanowił przyjrzeć się bliżej Jakub Wątor, były autor "Gazety Wyborczej" i "Wirtualnej Polski", dziennikarz śledczy.

"Robię ten wątek, żeby już nikt nigdy więcej nie musiał tej pani weryfikować. Nie zrobię o niej artykułu, żeby już więcej nie nakręcać jej fejmu. Dostałem mnóstwo info o Karolinie, dziękuję. Nie wszystkie są możliwe do zweryfikowania, dlatego nie wszystkie wykorzystam. (...) Poniżej krótka historia Karoliny. Zapraszam" – napisał na samym wstępie, po czym udostępnił w wątku historie, które w większości mijają się z prawdą.

O samej Derpienski jednak zrobiło się ostatnio głośno za sprawą filmików Katarzyny Nosowskiej, udostępnionych na jej profilu na Instagramie. Piosenkarka reklamowała w nich mleko roślinne wcielając się w rolę... Kate Nosauski, która przyjechała do Polski po 3,5 miesiącach, by "trochę namieszać w polskim show-biznesie".

Fani wokalistki od razu doszukali się tu parodii wspomnianej wcześniej celebrytki Derpienski.

W chwili pisania tego tekstu pierwszy z jej filmików polubiono ponad 99 tysięcy razy, drugi zdobył ponad 66 tysięcy polubień. Jednak nie wszystkim żart piosenkarki przypadł do gustu.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję Caroline Derpienski. Celebrytka – której nazwisko notabene nie padło w pierwszym nagraniu Nosowskiej – przeszła do kontrofensywy stawiając na ageizm (dyskryminację ze względu na wiek – przyp. aut) i określiła artystkę mianem "polskiej babci", przypominając jednocześnie o własnej wyjątkowości.

Później Derpienski dodała jeszcze, że Nosowska poprzez swoje zachowanie... ma zły wpływ na dzieci.

"Jak można reklamować mleko, które również piją dzieci, prostackim zachowaniem, wręcz desperacją (...). Mówię otwarcie, boję się tej Pani! Spójrzcie na jej oczy, na całokształt! (...) Ta Pani ma destrukcyjny wpływ na ludzi, zwłaszcza na psychikę dzieci, które to obejrzą. Niedługo w szkołach dzieci będą pić to mleko i biegać za rówieśnikami, przedrzeźniając ich i naśmiewając się" – napisała wyraźnie wzburzona celebrytka.

"Myślałam, że w życiu należy cieszyć się szczęściem i powodzeniem innych, dopingować i wspierać ludzi, a nie naśmiewać się. Cały ten temat dzisiaj zamykam z mojej strony raz na zawsze (jeżeli podejmiemy kroki prawne to tylko dla bezpieczeństwa waszych dzieci)" – dodała na koniec Derpienski strasząc pozwem.

Niespodziewanie słowa krytyki wobec Nosowskiej pojawiły się także ze strony "Wysokich Obcasów" za sprawą tekstu "To nie inteligentny sarkazm. Nosowska pokazała Derpienski w sposób karmiący internetowy hejt".

Okazuje się, że szydera z celebrytów, którzy pompują swoje ego przez wielkość zasięgów, celebrują materializm, budując swoją wartość na drogich błyskotkach i ciuchach oraz jako celebryci często zmieniają się w żywe słupy reklamowe – przystoi jedynie stand-uperom lub kabareciarzom, którzy "jadą wszystkim po równo" (osobiście jednak bym z tym polemizował). W żadnym wypadku inteligentnej piosenkarce. Tak przynajmniej uważa Natalia Waloch, autorka wspomnianego tekstu w "WO".

"Reklamy nakręcone przez Nosowską ani nie są bowiem przesycone ostrym, lecz inteligentnym sarkazmem, ani nie cechuje ich delikatna ironia, która sprytnie sugeruje, o kim mowa. Z przykrością stwierdzam, że Nosowska - którą uważam nie tylko za artystkę, ale też intelektualistkę i której refleksji zawsze z zaciekawieniem słuchałam - drwi z Derpienski w sposób niewybredny i jest to najłagodniejsze określenie, jakie przychodzi mi do głowy" – pisze Waloch.

Waloch porównuje też zachowanie Nosowskiej do "klasowej gwiazdy, która korzystając ze swej popularności wśród uczennic, bez hamulców dojeżdża nielubianą kujonkę, niezdarną grubaskę czy jeszcze inną ofiarę, którą z jakichś przyczyn sobie upatrzyła".

Według niej jest jeszcze jeden ważny powód, przez który Nosowska nie powinna mieć prawa do śmiania się z tworzącej szkodliwe wzorce celebrytki – jako kobieta nie powinna atakować innej kobiety. Dlaczego? W skrócie: bo żyjemy w patriarchalnym społeczeństwie.

"Wydaje mi się szalenie istotne, byśmy w tych realiach nie oceniały innych kobiet. To nie oznacza, że nie można skomentować czyjegoś zachowania czy nawet sposobu robienia kariery, oportunizmu czy łażenia na etycznie wątpliwe skróty. Czy naprawdę jednak ktoś wierzy, że wyśmianie czyichś sztucznych rzęs, zrobionych ust, akcentu, niedostatków w wykształceniu czy nie dość wyrafinowanych manier i gustu przynosi jakąkolwiek korzyść?" – pyta Waloch. Podkreśliła też w swoim tekście, że mężczyźni nie robią sobie takich przykrości.

No nie wiem. Mam wrażenie, że nie dalej jak wczoraj (10 lipca) Piotr Liroy Marzec przyznał w programie Krzysztofa Stanowskiego, że Janusz Korwin-Mikke jest "zj**em" i że raper chciał mu "nacharchać w ryj" za przychylność polityka wobec Rosji.

Jeżeli to nie jest przykre, to ja już nie wiem, co to jest.

Od momentu publikacji tekstu w "Wysokich Obcasach" jego autorka udostępniła post na swoim Facebooku, w którym zwróciła uwagę na hejt, który ją spotkał.

"Od wczoraj usłyszałam, że mam wyjąć kij z dupy, poluzować sobie gumę w majtkach, złapać dystans, zyskać odrobinę poczucia humoru. Radzono mi zmienić zawód, uspokoić emocje, pobiegać po łące, przestać pisać na zawsze. Jestem kretynką, nie znam się na żartach, a moje nazwisko z upodobaniem było zmieniane na Wałach lub Wa-locha" – napisała na swoim profilu na FB.

To oczywiście przykre, że internet zachował się jak internet i niektórzy nie byli w stanie powstrzymać się przed wulgarnym atakiem na autorkę "Wysokich Obcasów".

Waloch miała wszelkie prawo do tego, by skrytykować Nosowską. Tak jak Nosowska mogła zrobić sobie żart z polegającego na pustym blichtrze zachowaniu celebrytki.