W centrum Poznania, a dokładniej obok hotelu NH Poznań przy ul. Świętego Marcina doszło do strzelaniny. Napastnik zabił mężczyznę siedzącego w restauracji, następnie strzelił sobie w głowę. Znana jest prawdopodobna przyczyna morderstwa.
Reklama.
Reklama.
Kilku naocznych świadków nagrało fragment dramatycznego zajścia, jakie miało miejsce w niedzielę 16 lipca w Poznaniu, po czym wrzuciło je do sieci. Na zapisie wideo widać, jak zrozpaczona kobieta wzywa pomocy, natomiast obok niej leży ciało mężczyzny. Za dziewczyną w pomarańczowej bluzie nerwowo porusza się inny mężczyzna, który w dłoni trzyma broń.
Kobieta kuca i potrząsa ciałem, po czym wstaje i zaczyna szarpać się z osobą z pistoletem. Młody chłopak odpycha dziewczynę, oddaje strzał w kierunku leżącego, po czym przykłada sobie lufę do głowy i popełnia samobójstwo.
Onet dotarł do anonimowego informatora, który zdradził, co jego zdaniem było przyczyną tej szokującej sytuacji. Według źródła serwisu mężczyzna z bronią był byłym chłopakiem dziewczyny widocznej na nagraniu, z kolei osobą, do której strzelał był jej nowy partner. Tak więc motywem strzelaniny miał być zawód miłosny.
Mężczyzna w pomarańczowej bluzie miał podejść do pary siedzącej w restauracji i zamordować chłopaka swojej byłej dziewczyny.
– Powodem były zawiedzione uczucia. Były partner młodej kobiety zastrzelił jej nowego chłopaka, a potem siebie. Sprawca miał pozwolenie na broń. To jest tragiczna historia, ale nie wygląda na szczególnie skomplikowaną – powiedział informator Onetu.
W rozmowie z serwisem jeden z poznańskich policjantów stwierdził, że obaj mężczyźni nie byli wcześniej karani. – Sprawca nie mógł być notowany, bo przecież miał pozwolenie na broń, z której strzelał – powiedział Onetowi małopolski funkcjonariusz.
Dwie śmiertelne ofiary strzelaniny w poznańskiej restauracji
Jak pisaliśmy w naTemat, dramatyczne wydarzenia rozegrały się w niedzielę około godziny 17:00. W rozmowie z naszą redakcją Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, przekazał, że nie żyje dwóch mężczyzn. Początkowo napastnik był jeszcze reanimowany, jednak zmarł w szpitalu. Ofiary były w wieku około 30 lat.
– Na miejscu zabezpieczona jest broń i monitoring miejski, są ustaleni naoczni świadkowie, cały teren zabezpieczany jest przez służby. Na miejsce ściągani są eksperci, którzy będą badać szczegóły – podkreślał
Jedna z obecnych na miejscu kobiet w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" powiedziała, że usłyszała strzały i wiedziała, że musi uciekać. – Staliśmy obok pod sklepem Żabka, może 20 metrów od tego miejsca. Usłyszeliśmy strzał, ktoś zaczął przeraźliwie krzyczeć. Widzieliśmy, że ktoś leży. Potem drugi strzał i druga osoba leży. Zaczęliśmy uciekać – relacjonowała w rozmowie z gazetą.
Inny świadek w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" podkreślał, że dokładnie słyszał trzy strzały i to na ulicy świętego Marcina. Po godzinie 17:00 na miejscu tragedii zjawiły się karetki i policyjne radiowozy.