Lewicka: Morawiecki obraża fakty, logikę, pamięć i inteligencję każdego, kto go słucha
Mateusz Morawiecki przechodzi sam siebie. Kłamie tak, jak dotąd jeszcze nie kłamał. Kłamie bez opamiętania, bezczelnie, stale i – chyba z lubością.
Reklama.
Mateusz Morawiecki przechodzi sam siebie. Kłamie tak, jak dotąd jeszcze nie kłamał. Kłamie bez opamiętania, bezczelnie, stale i – chyba z lubością.
Święty Augustyn wyróżniał osiem rodzajów kłamstw, a jednym z nich były "kłamstwa z umiłowania kłamstwa", czyli te głoszone dla samej przyjemności oszukiwania. Słuchając człowieka odgrywającego rolę premiera z łaski Jarosława Kaczyńskiego, trudno oprzeć się wrażeniu, że opowiadanie nieprawdy leży w jego naturze. Że gdyby w Sevres pod Paryżem potrzebowali, obok wzorca metra i kilograma, także wzorcowej figury kłamcy, to postać Morawieckiego nadaje się pierwszorzędnie. Patrz, synku, tak wygląda kłamca!
Z zawodowego obowiązku słucham niemal każdego wystąpienia "szefa rządu" (myślę, że czas najwyższy skończyć z udawaniem, że mamy do czynienia z prawdziwym premierem, bo to gra, której reguły narzucił nam PiS, znów niemająca nic wspólnego z rzeczywistością).
Słucham i uszom nie wierzę. Morawiecki staje przed sympatykami lub dziennikarzami i martwym głosem zaczyna konfabulować. Szef ludowców nazwał go kiedyś "patologicznym kłamcą". Kłamie ktoś, kto stwierdza nieprawdę rozmyślnie. Czyli nie, że się pomylił, że zabrakło mu wiedzy, ale doskonale wie, jak jest, ale z premedytacją mówi inaczej. To przypadek Morawieckiego.
Oto kilka dni temu w Łobzie Morawiecki apelował do europosłów PO, by ci "odblokowali natychmiast KPO". Jeszcze raz: posłowie do PE z Platformy Obywatelskiej mają odblokować pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy – tego żąda "premier".
Mateusz Morawiecki nie może nie wiedzieć, że to, czego się domaga, nie jest możliwe. Nie może nie wiedzieć, że do blokady miliardów euro doprowadził jego spór ze Zbigniewem Ziobrą. I jego niemoc wobec ministra sprawiedliwości.
Pieniądze z KPO nie pracują dziś dla Polski, bo rząd, któremu teoretycznie szefuje Morawiecki, dewastuje od niemal ośmiu lat wymiar sprawiedliwości. A to ten sam rząd zobowiązał się w kamieniach milowych, dopiero wypełnienie których da dostęp do pieniędzy, do przestrzegania zasad praworządności. Ale ich nie przestrzega.
To ten obóz władzy obsadził swoimi ludźmi Trybunał Konstytucyjny, ale stracił nad nimi kontrolę i nie potrafi dziś przez tę instytucję przeprowadzić noweli ustawy o Sądzie Najwyższym, która – być może – byłaby pierwszym krokiem do otrzymania środków z KPO. Tę ustawę skierował tam prezydent, który wywodzi się ze Zjednoczonej Prawicy, mający świadomość, że Trybunał jest sparaliżowany walką frakcji i personalnych ambicji.
Idźmy dalej: to ten rząd otworzył nowy front z Komisją Europejską, uchwalając lex Tusk. To ten rząd nie składa wniosku o płatność z KPO, bo wie, że i tak nie zostanie zrealizowany. Wreszcie to ten rząd przekonuje obywateli, że te pieniądze właściwie wcale nie są nam tak bardzo potrzebne.
Ale koniec końców wychodzi Morawiecki w Łobzie i grzmi, że to politycy PO "wkładają kij w szprychy". Największym zagrożeniem są politycy, którzy zaczynają wierzyć we własne kłamstwa. Czy Morawiecki wszedł już na ten etap?
Morawiecki obraża fakty, logikę, pamięć i inteligencję każdego, kto go słucha. Także tych, a może właśnie przede wszystkim tych, którzy głosują na PiS. To ich najbardziej Morawiecki oszukuje, właściwie jawnie z nich kpi, wierząc zapewne, że "ciemny lud", czyli wyborcy PiS, to kupią. Kłamiąc, obraża swoich wyborców, z czego ci nie zawsze zdają sobie sprawę, biorąc słowa "premiera" za dobrą monetę, i w ten sposób jeszcze brutalniej i bezwzględniej zostają wystrychnięci na dudka przez tych, którym ufają i na których oddają swój głos. Stają się manipulowaną masą, potrzebną do wygrywania wyborów. Są ofiarami kłamstw polityków PiS.
Kłamstwa, półprawdy, niedomówienia, manipulacje, które sączą się z ust "premiera" każdego dnia zatruwają nam przestrzeń publiczną, drastycznie obniżają poziom publicznej debaty, wystawiają na szwank elementarną przyzwoitość. Degenerują nam politykę. Kłamstwo ma wielką siłę niszczącą. Na fałszu niczego się nie zbuduje.
Morawiecki funduje nam rozkład więzi społecznych, rozpad wspólnoty i osłabienie państwa. Jego kłamstwa nigdy nie obrócą się w coś dobrego, bo kłamie wyłącznie w interesie swoim i swojego ugrupowania.
W amerykańskiej komedii "Kłamca, kłamca" z 1997 roku prawnik, właśnie tytułowy kłamca (znakomity Jim Carrey), w efekcie urodzinowego życzenia swojego syna, zostaje zmuszony do mówienia przez cały dzień prawdy. Chciałabym zobaczyć Morawieckiego w takiej roli – byłaby to bez wątpienia rola jego życia.
Ale na razie pozostaje nam dramat kraju, którego premier stale mija się z prawdą. I nic nie wskazuje na to, że miałby przestać – raczej omija prawdę coraz szerszym łukiem.