Marcjanna Lelek uderza w Kościół. Mówi o "polskiej ortodoksji chrześcijańskiej"
Kamil Frątczak
23 lipca 2023, 11:58·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 lipca 2023, 11:58
Była gwiazdą TVP. Teraz Marcjanna Lelek nie boi się głośno mówić na temat swojej orientacji, a nawet odważnie komentuje, co dzieje się u publicznego nadawcy. W najnowszym wywiadzie aktorka zdradziła, co sądzi o Kościele rzymskokatolickim. Uważa, że Polska jest zacofanym krajem.
Reklama.
Reklama.
Marcjanna Lelek pierwsze kroki w aktorstwie stawiała na planie serialu "M jak miłość". Tam wcieliła się w rolę Natalii Mostowiak i zdobyła telewizyjną popularność. Pomimo kwitnącej kariery aktorka postanowiła po 16 latach odejść z serialu. Swoją decyzję argumentowała potrzebą skupienia uwagi na studiach.
Jak się okazało, Lelek doszła do wniosku, że aktorstwo nie jest do końca tym, czym chciałaby się zajmować i poszła w kierunku reżyserii. Była gwiazda TVPopublikowała post, w którym ucięła wszelkie spekulacje. "Będę wyczekiwać na moment, kiedy moje nazwisko będzie kojarzyć się z mądrymi i czułymi filmami i walką o równość, a nie homofobiczną telewizją" – napisała aktorka.
Marcjanna Lelek uderza w Kościół. Gwiazda TVP rok temu zrobiła coming out
Teraz aktorka udzieliła bardzo szczerego wywiadu dla magazynu "Wprost". W trakcie rozmowy poruszone zostały najbardziej kontrowersyjne tematy takie jak coming out, prawa ludzi LGBT, polityka czy Kościół. Lelek przyznała, że otaczając się środowiskiem artystycznym nie odczuwa realiów współczesnego świata, ponieważ każdy akceptuje to, że jest panseksualna. "Żyję w świecie, gdzie ludzie nie mają z tym problemu, ale zdaję sobie sprawę, że jest to swego rodzaju bańka, lewacka bańka w Warszawie. Do tego artystyczna" – poinformowała.
Marcjanna Lelek przyznała, że nigdy wcześniej nie angażowała się w tematy polityczne. Pomimo tego, aktorce zależy na dobru jednostki, a nie ogółu i chciałaby, aby Polacy doszli do takiego poziomu akceptacji, w którym każdy może być tym, kim chce. Podkreśliła również dobitnie swój sprzeciw wobec tego, w jaki sposób Kościół rzymskokatolicki traktuje pary jednopłciowe.
"Jest taka narracja w Kościele, że ludzie są w tym bardzo zacofani. Nawet kiedy papież Franciszek zaczął się wypowiadać w temacie, że homo ok – w internecie ludzie z Polski pouczali go: 'Nie, papieżu Franciszku, nie, nie, nie, mylisz się'. Czyli polska ortodoksja chrześcijańska. Nie wiem, czy to się zmieni" – gorzko skomentowała aktorka.
Aktorka zdradziła, że wcześniej uczestniczyła w życiu Kościoła. Jednak wiele się zmieniło, kiedy usłyszała pewne tezy na temat osób nieheteronormatywnych od jednego z dominikanów.
"Pamiętam, jak jeszcze chodziłam do kościoła, to było jakoś z 10 lat temu u dominikanów, bardzo otwartych, prawie że katolewica. Jeden z ojców wtedy tłumaczył nam, że bycie gejem bierze się z tego, że ma się niedosyt ojca w dzieciństwie. No i jeszcze teoria, że jest to choroba, czyli stara narracja Kościoła, a nie to, co mówi np. Światowa Organizacja Zdrowia" – powiedziała.
Marcjanna Lelek mimo wszystko stara się nie wrzucać wszystkich ludzi "do jednego worka". Jak sama przyznała zna wielu katolików, którzy w pełni akceptują osoby o odmiennej orientacji. Pomimo wszystko dobitnie podkreśliła, że Polska jest zacofanym krajem, a żeby cokolwiek się zmieniło pod względem postrzegania społeczności LGBT potrzeba jeszcze wielu lat.
Przypomnijmy, że ponad rok temu gwiazda zrobiła coming-out. W jaki sposób poinformowała o swojej orientacji? Zamieściła na Instagramie post, w którym przyznała, że od prawie pół roku spotyka się z kobietą. "Zakochałam się w dziewczynie. Dotychczas spotykałam się tylko z chłopcami, ale w sumie zawsze spodziewałam się, że to może mi się przydarzyć, no i w końcu spotkałam dziewczynę tak zachwycającą, że mnie trafiło i trzyma" – czytamy we wpisie aktorki.
Oczywiście nie wszyscy katolicy są tacy, unikam generalizowania, bo są też wśród nich osoby bardziej otwarte. Znam ludzi, którzy są wierzący i nie mają problemu ze związkami jednopłciowymi, nie wszyscy są jednotorowi i ślepo wierzą temu, co mówi Kościół, myślą sami. Obawiam się jednak, że nawet jeśli coś w tym temacie wreszcie zmieni się w Watykanie, to zanim dotrze to do Polski, miną pokolenia.